Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2021, 17:24   #10
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Skrzypienie kadłuba. Te tak dobrze przypominały, że stalowe statki pochodzą z tej samej rodziny co aeroplany. Zatopione w materii z pozoru sobie obcej i nieprzystępnej. Dla laika niemożliwe, aby trwać. Grawitacja prędzej czy później upomni się o swoje prawo. Niczym nóż ciśnięty w morską toń nie wypłynie. Tak samo spada z najwyższej półki zamiast pofrunąć. Za ten dar trwania zarówno aeroplany jak i statki morskie muszą składać hołd swym Panom. Więc uginają się. Dopasowują. Meandrują. Skrzypią.

Jakub leżał na łóżku wpatrując się w sufit. Nie mógł zasnąć. Wciąż nasłuchiwał. Gdy wrócił do swej kajuty i spostrzegł nieporządek poczuł złość. Jakby złodziej gdzieś tu był, wnet zaserwował by mu w podbródek! A jak! Trwało to jedną chwilę. Złodziej? A co zniknęło? A jakby on okazał się wysłannikiem Ojca? W głowie Jakuba obmalował się obraz jak wszyscy pasażerowie stoją w koło niego pośrodku kajuty i dyskretnie śmieją. Drwią sobie z niego. A co zniknęło? A może kolega za dużo wypił, hę? Ktoś przyszedł ukraść cerowane galoty! Nieudacznika. Słabeusza. Może idź poskarżyć się tacie? Ach, pardon. Przecież on nie chce Ciebie znać…

Nie mógł zasnąć. Czuł dziurę w piersi. Palącą pustkę nicości. Bezsens. Samotność.

***

Spojrzał raz jeszcze w lustro. Przystojna młoda twarz. Typ raczej intelektualisty, w którym kochały się dziewczęta w zbyt dużych okularach. Mocno zarysowane usta. Obiecujące. Mocne spojrzenie. Pogładził właśnie ogolony podbródek. Wstawał nowy dzień. Lepszy. Tak też postanowił. Pokład delikatnie się bujał. Statek niczym wieloryb leniwie obracał się na falach. Wszystko odbywało się w zwolnionym, a jednak mocno wyczuwalnym tempie. Jakub wyjątkowo dziarsko radził sobie z kołysaniem. Zadowolony pogwizdując pomaszerował w stronę kajuty. By tam zawiązać krawat, założyć modną marynarkę i udać się na śniadanie.

Wyszedł właśnie na pierwszy pokład, gdzie mieściła się restauracja. W myślach zastanawiał się czemu pokład ten nosi numer pierwszy, kiedy w rzeczywistości był piątym lub szóstym pokładem licząc od najniższych. Nagle wpadł na tęgiego mężczyznę. Rozpoznał. Kownacki. Brodaty towarzysz dnia minionego o socjalistycznych afiliacjach. Panowie wymienili powitania, ale Jakubowi nie umknęło lekko drwiące spojrzenie Kownackiego. Jakub przeprosił zmieszany tłumacząc, że jest z kimś umówiony i wielce się spieszy. I oddalił od Kownackiego i wspomnień rozmów dnia poprzedniego. O jednym i drugim pragnąc czym prędzej zapomnieć.

***

Był już późny wieczór. Muzyka, śmiech i wirujące ciała zlewały się w jedno na parkiecie. Jakub stojąc w podcieniu hojnie częstował się winem musującym. Z każdym kieliszkiem podawanym przez kelnera czuł jak w kontrolowany sposób coraz mocniej szumi w głowie. Jakub akceptował ten stan. Bardzo.

Nie kryjąc się z tym obserwował. Mężczyzn przemykających z dwoma kieliszkami szampana w stronę Pań radosnych, roześmianych, rozbawionych. Przynajmniej kilka z nich było atrakcyjnych. Jakub czuł ich zapach, ruch, zapał, śmiech. Alkohol szumiący w głowie napędzał myśli w kierunkach co bardziej dzikich i odważnych. Wszystko jednak działo się w bezpiecznym oddaleniu. Jakub do nikogo się nie zbliżył. Do nikogo nie zagaił. Czy napędzał go lęk? Czy może niechęć?

Brakowało mu wieczorów na Krupniczej 22. Tam wszystko było inne. Tam istniał prawdziwy Olimp, a Oni spoglądali na zwykły świat z góry. Zbyt szary, przyziemny, nudny i wyprany z ambicji, aby móc w niego zstąpić. A teraz? Batory huczał banalnością i jednocześnie śmiał się z nędznego pisarczyka. Zbyt nędznego i nieznaczącego, aby odnotować jego istnienie. Na mapie planów pasażerów Transatlantyku literatura nie miała znaczenia. Zwłaszcza w tańcu.

Jakub wyszedł zapalić. Jakub wyszedł przewietrzyć głowę. Sam nie wiedział czego bardziej pragnął. Ostudzić myśli czy może poczuć strzał nikotyny. Wyszedł na pomost wkomponowany w kadłub tak że stanowiąc pewne podwyższenie i wysuniętym będąc poza obrys burty oferował doskonałą widoczność. Kilka par szukał wytchnienia od tańca. Tu też negocjowano niewinny dotyk czy pierwsze pocałunki. Jakub wiedziony instynktem skręcił w bok i ujrzał ją. Stała w lejącej się jedwabnej sukience koloru burgundu, tak że ta podkreślał jej zgrabną sylwetkę z mocno zarysowanym acz delikatnym biustem. Mocny makijaż i burza ciemnych włosów. Była namiętna i kobieca w tańcu. Wiedział to. Obserwował Ją wcześniej na parkiecie. Teraz gdy ich spojrzenia się spotkały, Jakub stał jak wryty, a ona uśmiechnęła się bez krępacji taksując jego spojrzeniem. Czy było jej zimno? Marynarka. To na taką okazję otrzymał od brata marynarkę z angielskiej wełny. Może nie idealną na wieczorny bal, ale doskonałą by ogrzać zmarzniętą piękność.

- Tu jesteś Klaudio – silny męski głos. Był wyższy od Jakuba. Widział go, gdy zręcznie wyminął Jakuba i podszedł do swojej towarzyszki. Wręczył jej jeden z dwu kieliszków. Ta z uśmiechem przyjęła, spojrzał jeszcze niby przypadkiem na Jakuba, który stał nie wiedząc co uczynić. A później zniknęła już całkiem dla niego.

***

Obudził się w środku nocy. Spocony. Nie pamiętał snu. Czy aż tak trudno zerwać z kajdanami przeszłości? Zły na samego siebie podniósł się. Spojrzał na zegarek. Spał najwyżej dwie godziny. Alkohol szumiał w głowie. Poczuł, że statek zaczął inaczej obracać się na falach. Zmieniła się amplituda. To krótka fala Kanału napotykała na oceaniczne Behemoty z okolic Plymouth. Coś dobiegało końca. Poczuł niemal fizycznie jak coś traci. Niewidzialna nić łącząca go z domem pęka. A inna siła porywa gdzieś daleko w nieznane.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.

Ostatnio edytowane przez Junior : 23-06-2021 o 17:32.
Junior jest offline