Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2021, 19:39   #33
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Corinna zdziwiła się, że Villavuena zaufał jej i obrócił się do niej tyłem. To było więcej niż niespodziewane. Ta deklaracja zaufania poniekąd sprawiła, że poczuła się spokojniej. Nie zmieniła się nagle w przyjaciółkę Latynosa, jednak przynajmniej w tym momencie nie był jej wrogiem. To cieszyło. Przynajmniej jeden problem mniej.
Zerknąła na młodego chłopaka, który rumienił się za każdym razem, gdy odzywała się do niego. Był słodki, jednak nie potrzebowali teraz słodyczy. To była trudna sytuacja i Coiro wolałaby mieć po swojej stronie kogoś, na kim mogłaby polegać. Tak jednak nie było w tym przypadku. Vlad zdawał się w jej oczach bezużyteczny. Kolejna osoba, którą należało chronić. Nie znaczyło to, że go nienawidziła.
- Hej, młody - rzuciła. - Jak to się stało, że tu trafiłeś? Nie sądzę, żebyś był zdolny do czegoś złego. Niby pozory mogą mylić… - mruknęła i rzuciła wzrok na Rosjanina.

Zarina milczała, ale przysłuchiwała się. Właściwie, to też ją to ciekawiło. Poza tym chciała zobaczyć reakcję młodego, aby ocenić, czy wymyśla na poczekaniu, czy może jednak będzie mówił prawdę. Sama miała ochotę zapytać o to, w sumie każdego. Nie chciała jednak robić jeszcze cięższej atmosfery; w końcu im wszystkim i tak nie było już lekko.

***Później***

Corinna nie wiedziała, co myśleć na ten temat. Wyjaśnienia Pickforda jak najbardziej trzymały się kupy. Musiała przyznać mu rację.
- Kurwa… - szepnęła. - Oni czekają, aż wszyscy przemienimy się i zginiemy. Wyjdą dopiero wtedy, jak już nie będziemy żyć, aby zrobić dekontaminację statku.
Corinna czuła wzbierającą w sobie panikę, tak samo jak jej siostra. Już by ją w sobie zadusiła, kiedy nagle starzec zaczął ulegać transformacji. Przez moment Cori zaatakowało PTSD. Dopiero przed chwilą walczyli z czymś takim w wąskim gardle. Perspektywa powtórki z rozrywki… po prostu paraliżowała. Jej ręka drżała tylko trochę. Podniosła ją i wycelowała w czoło Bloomberga. Pociągnęła za spust. Musiała go zabić, zanim przemieni się w monstrum! Ochroni siostrę i Vlada.. nie było innej możliwości…

A tak przynajmniej sobie mówiła w duchu.

Caroline ustała między transformującym w potwora Bloombergiem a resztą skazańców, obserwując dalszy rozwój wydarzeń. Wątpiła w istnienie lekarstwa na tak potworną przypadłość. Liczyła tylko, że uzbrojeni członkowie towarzysze przyniosą szybko ukojenie nieszczęsnej istocie.

Zarina odsunęła się. Podobnie jak Dwight, który do niej przyległ. Był to wystarczająco mądry odruch w sytuacji, gdy tylko dwie osoby z grupy były uzbrojone. Kobieta poczuła, jak mocno uderza jej serce, wybijając nierównomierne i mocne basy, które czuła aż pod gardłem.
Irytowało ją to, że grupa zadufańców stała sobie bezpiecznie za szybą i obserwowała ich w tym momencie, jakby byli na jakimś przedstawieniu z krwawym zakończeniem. Poszli sobie obejrzeć horror na żywo. Obejrzała się na chwilę, aby upewnić się, że nie wsuwają popcornu. Nie wsuwali.
- Cori… - mruknęła cicho, stojąc za siostrą. Starała się, aby mimo zdenerwowania jej głos nie zadrżał. Miała wrażenie, że w sumie jej się to udało - Przynaj… i tak go nie lubiłaś - Zarina próbowała uderzyć w żartobliwy ton, aby zbić nieco całe to napięcie. Widziała, jak siostra mierzy do przemieniającego się z pewnością siebie i precyzją. Nie sądziła nawet, że mogłaby nie trafić. Tylko czy kula wystarczy, aby zabić monstrum? Zarina asekuracyjnie zaczęła rozglądać się po korytarzu za prowizoryczną bronią. Siekiera? Gaśnica? Może jakieś chemikalia? Pewnie prędzej by było można znaleźć je w jakimś pokoju, a nie korytarzu. Niedobrze…

Krew i kawałki mózgu Bloomberga prysnęły na przeszkloną ścianę, tworząc piękne w swej okropności czerwone zacieki przypominające plamy atramentowe żywcem wyjęte z testów Rorschacha. Wątłe ciało staruszka impetem uderzyło o ziemię, zarażony zbrodniarz jeszcze przez chwilę dygotał, po czym zastygł w bezruchu, śmierć zatrzymała przerażającą przemianę. Villavuena był coraz bardziej wściekły. Widząc, że nie uda mu się otworzyć drzwi do laboratorium, cofnął się i wycelował w szybę.
- Szkło jest pancerne senior Villavuena. Prędzej zabije pana rykoszet, niż uda się panu dostać do środka – wyjaśnił spokojnie Pickford.
- I co teraz? – zapytał latynos, przyglądając zwłokom – Nie zamierzam skończyć jak ten staruch!
— Jak grube może być to szkło? Będą nas słyszeć, jak przemówimy? — zapytała wszystkich, by uniknąć zwracania się do Pickforda. — Może wtedy byśmy mogli spróbować coś wynegocjować?
Corinna czuła mieszankę dziwnych uczuć. Przede wszystkim ulgi, że faktycznie udało się zatrzymać przemianę, zanim monstrum zdołało wyrządzić komukolwiek jakąś wyraźną, poważną krzywdę. Potem przyszła fala obrzydzenia na widok roztrzaskanych kawałków mózgu. Na samym końcu pojawiło sie poczucie winy i wstydu. A także mdłości. Zapętlony obraz koszmaru Coiro pojawił się w jej umyśle. To jak zabiła człowieka, będąc pewna, że chodziło o blaszaka. Odebrała życie. Prawdziwe życie. Oczywiście, Bloombergowi nie można było pomoc, ale logiczne argumenty nie trafiały do Cori. Jej umysł został przeprogramowany tak, aby reagować paniką na zamordowanie istoty ludzkiej i układ współczulny uaktywnił się w jej organizmie. Serce zaczęło bić jak szalone. Oczy otworzyły się szeroko. Zadrżała. Czuła atak bezdechu. Nie mogła zaczerpnąć powietrza. Sprawiała wrażenie kogoś, kto faktycznie sam zaczął się transformować… i był na bardzo wczesnym etapie. Coiro przesunęła wzrok na swoją siostrę. Nie mogła wykrztusić ani słowa. Ale Zari bez wątpienia była w stanie rozpoznać atak paniki u swojej bliźniaczki.
— Przepraszam... — wyrwało się mimowolnie z syntetycznych ust Caroline, gdy transfigurowany William umarł na jej oczach.
Następnie zwróciła głowę w innym kierunku.
— Halo? Słyszycie nas? — podniosła nieco głos, zwracając się w kierunku ludzi za szybą.
 
Alex Tyler jest offline