Wątek: Scavengers
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2021, 11:12   #14
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
01.02.20
Rano, dzień, wieczór, noc, przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: Śnieżny dzień
Jest chłodno, sypie śniegiem. Dłuższy pobyt na dworze wymaga ciepłego ubioru.

Trosco, Avitus i Gkero wstali dość wcześnie. Podniosły ich krzyki Knot, obwieszczającej, że Gernon już przyszedł i jest im potrzebna pomoc. Biorąc pod uwagę padający na dworze śnieg, eksploracja jakiegoś bunkra brzmiała jak wyjątkowo komfortowe zajęcie.
Wejścia do zapomnianego bunkra znajdowało się w jaskini, w której drużyna wcześniej zostawiła swój statek. Gernon przyjrzał się mu z ciekawością, jednak nie komentował. Knot zaprowadziła wszystkich pod odległą ścianę idącą w głąb lądu. To tutaj, za stertą bezwartościowych śmieci, znajdowały się masywne metalowe drzwi, obok których znajdował się prostokątny panel podobny do tego, który znajdował się na metalowej szafie.
Gernon wyjął z kieszeni jakąś kartkę i wcisnął na panelu symbole, które miał na niej zapisane. Drzwi rozbrzmiały narastającym i nieprzyjemnym dźwiękiem, po czym rozsunęły się, wypuszczając powietrze. Za nimi ukazała się prostokątna sala z niewielką kolumną, na której znajdował się połyskujący, czerwony grzyb. Za nim były kolejne drzwi idące w głąb, nad którymi był rozbity czarny panel.
- A WIĘC TAK - uśmiechnęłą się Knot - POTRZEBUJĘ, ŻEBYŚCIE TAM WESZLI I UPEWNILI SIĘ, ŻE NIE MA TAM JAKIŚ DZIKICH ZWIERZĄT ALBO ZŁYCH ROBOTÓW. - wyjaśniła. - JAK JUŻ TO POSPRZĄTACIE, TO JA Z GERNONEM POZBIERAMY ARTEFAKTY I DAM WAM COŚ Z NICH POWYBIERAĆ. - obiecała. - JAK COŚ ZNAJDZIECIE SAMI, TO TEŻ MOŻECIE ŚMIAŁO SOBIE BRAĆ.
- ...Spoko, nie? - odezwał się wreszcie Gernon.
Gkero wpatrywał się w grzyba i starał się przypomnieć sobie, czy widział takiego w lesie. Połyskiwał, więc budził zainteresowanie jaszczurki, a do tego rósł na kolumnie. Musiała być z drewna i prawdopodobnie był to rodzaj pasożyta. Łowca był zainteresowany grzybem, bo być może dałoby radę użyć go, jako trującego materiału do strzał. W planach miał zatem dalszą inspekcję oraz ewentualne zerwanie go.
Avitus zbliżył się nieco do wejścia do komnaty i zerknął do środka, wypatrując pułapek i innych niebezpieczeństw. - Jak to się stało, że mimo mieszkania tu od tak dawna, dopiero teraz bierzecie się za eksplorację tego bunkra? Nie mieliście wcześniej kodu? - zainteresował się. Istnienie niezbadanych budowli poprzedników pod samym nosem Knot wydawało się sprytnemu satyrowi co najmniej podejrzane.
Trosco od razu złapał za swój rewolwer i odpalił wmontowaną w bark latarkę. Także zbliżył się ostrożnie do czerwonego grzyba, który zapewne był przyciskiem. Powstrzyma też Gkero, gdy będzie chciał go dotknąć.
Jaszczur nie spotkał nigdy wcześniej takich grzybów. Jego kapelusz był niemal idealnie półokrągły i niezwykle wąski, do tego odbijała światło prawie jak metal. Chcąc go dotknąć Gkero został zatrzymany przez Trosco, który położył dłoń na jego wyciągniętej ręce.
- ZASYPAŁAM DRZWI GRATAMI I ZAPOMNIAŁAM O NICH - przyznała się Knot. Gernon radośnie zasyczał. - Kod mam od niedawna. - odparł Avitusowi.
Gkero spojrzał pytającym wzrokiem na Trosco. Jaszczurka nie wiedziała, czy ma konkurenta w grzybobraniu. Łowca sekretnie zbierał grzyby i co jesień udawał się do lasów z koszykiem, aby szukać w poszyciu tych cudowności. Uwielbiał te czerwone z białymi plamkami, które odpowiednio ugotowane, przyprawione oraz sprawione robiły eliksir wizji. Po nich Gkero chorował co prawda 3 dni, ale wizje miał przednie. W dobrych dniach pozwalał sobie raz na jakiś czas na taki wyskok. Miejscowi żule również go lubili, ale dziwnym trafem żaden ten sam bezdomny nie zgłaszał się po eliksir drugi raz.
Gkero tknęła również druga myśl. Może Trosco się troszczył? Wiedział, że ten czerwony grzyb jest trujący i nie chciał, aby jaszczurka się pochorowała! Gkero uśmiechnął się, najszczerzej jak umiał i położył swoją dłoń na dłoni robota, mrucząc do siebie pod nosem -Bracie…-patrząc dalej maszynie w oko.

Trosco kompletnie nie zrozumiał reakcji Gkero.
- Zaniechaj dotykania czegokolwiek bez n-n-namysłu. - Rzekł robot, po czym dokładnie przyjrzał się grzybowi. - To musi być przycisk o-o-od tych drzwi. Gkero stań za mną z kuszą w gotowości, po drugiej stronie może być wszystko. - Trosco wycelował rewolwerem w drzwi i bardzo powoli nacisnął przycisk.

Po upewnieniu się, że w pomieszczeniu nie ma pułapek, Avitus zrobił parę ostrożnych kroków w stronę swoich kompanów. Nie planował jednak podchodzić zbyt blisko. Trosco i Gkero zabrali się już za badanie czerwonej kopuły, więc na wszelki wypadek warto było zachować bezpieczną odległość. W końcu kto wie, czy to zaraz nie wybuchnie.
Gkero ustawił się za plecami robota z przygotowaną kuszą do strzału, zezując na czerwonego grzyba. Bał się, że Trosco go zniszczy swoim działaniem, ale imponowało mu jego zachowanie, więc się nie wtrącał. W końcu robot świadomie ochraniał jaszczurkę przed zagrożeniem, zasłaniając ją swoim ciałem! Postanowił zatem wykonać jego polecenie, znów mrucząc -Tak, bracie- po czym wycelował kuszę w drzwi.
Po wciśnięciu grzyba, drzwi za plecami drużyny zamknęły się z trzaskiem, a chwilę później rozświetlił się sufit, pozwalając drużynie widzieć. Do uszu zgromadzonych doszedł szum wypychanego powietrza, gdy pomieszczenie zaczęło wypełniać się gazem. Czarny panel, znajdujący się nad drzwiami naprzeciw im, rozświetlił się, prezentując niezrozumiały symbol. Rozbite szkło uniemożliwiało jego rozczytanie. Blisko co sekundę, symbol się zmieniał.
Trosco nie czuł jakiegoś specyficznego zapachu, ale mógł to być równie dobrze bezwonny gaz.
Wpadanie w panikę nie pomoże nikomu, a te symbole przypominały mu odliczanie czegoś.
- Zachowajcie spokój i w miarę m-m-możliwości płytkie oddechy. - Robot bacznie obserwował drzwi i uszkodzony panel.

Mimo poleceń Trosco, Avitusowi ciężko było zachować spokój. Ich jedyne wyjście zostało właśnie zamknięte, a dziwne znaki przekazywały jakiś straszliwy komunikat, którego niestety nikt z drużyny nie umiał odczytać. W związku z tym satyr postanowił czekać na dalszy rozwój wydarzeń w najbezpieczniejszym miejscu w komnacie, czyli za plecami robota.
Gkero zawiązał sobie kawał szmaty dookoła nozdrzy, starając się nie wdychać gazu. Kiedyś nawdychał się substancji, po której było mu śmiesznie. Do tego rodzice uczulali, że gazy wydzielane przez wnętrzności zwierząt mogą być szkodliwe.Tak samo, jak rozkładających się zwłok. Jaszczurka wolała zatem nie ryzykować. Rozejrzała się po pomieszczeniu, aby zlokalizować źródło wydzielania gazu - Gkero chciał w nie strzelić i uszkodzić.
Gkero spostrzegł, że gaz wydobywa się z drobniutkich dziurek w ścianie, których wcześniej nie udało się zauważyć Avitusowi. Wystrzelony w nie bełt odbił się od ściany, będąc grubszym od otworu. Minęło już pięć sekund od wciśnięcia guziku. Gromadzący się w pomieszczeniu gaz nasilił się w słodkim zapachu.
- WSZYSTKO W PORZĄDKU? - krzyknęła Knot zza drzwi.
- JAKIEŚ URZĄDZENIE SIĘ WŁĄCZYŁO, OTWIERAJCIE JAK NAJSZYBCIEJ! - odkrzyknął jej Avitus jak najgłośniej, trzymając się pancerza Trosco.
- Knot pamiętasz o jakimś gazie g-g-gdy znalazłaś swój bunkier?! - Rzucił donośnie robot cały czas patrząc na rozbity panel, uważnie śledził czy się symbole nie powtarzają.
Gkero usiadł na podłodze i czekał.
Symbole którym przyglądał się Trosco wydawały się nie powtarzać. W pewnym momencie panel nagle się wyłączył. Potem zgasły światła… chwilę później, otworzyły się drzwi, którymi drużyna weszła do środka.
- Wyklikałem jeszcze raz hasło. - wysyczał zadowolony Gernon.
- W BUNKRZE UWOLNIŁAM PEŁNO GAZU - pochwaliła się dumnie Knot. - ZWŁASZCZA PO FASOLI.
Robot chciał przekazać Knot, jak bardzo mu nie chodziło o pierdy, ale sobie darował.
- Co d-d-dalej? - Zapytał Trosco zerkając za Knot.

[color="Green"]-Pierdzisz na słodko?- Zapytał Gkero, powoli podnosząc się z podłogi i nieśpiesznie idąc za robotem. Najpierw chciał usłyszeć odpowiedź./COLOR]
- A co jeśli drzwi znów się zamkną, ale tym razem się z powrotem nie otworzą? Może warto byłoby je czymś zablokować? - zaproponował Avitus. Nie był przekonany czy wchodzenie do bunkra bez przygotowania jest dobrym pomysłem.
- To bunkier nie więzienie, b-b-bunkier z zasady ma być trudny do zdobycia, a nie trudny do wydostania się z niego. - Rzucił w stronę satyra, celując przed siebie rewolwerem.
- Wybacz, ale jakoś mnie to nie przekonuje. - odpowiedział satyr. Podszedł do gratów leżących przed bunkrem i zaczął rozglądać się za czymś dużym i metalowym, co byłoby wstanie powstrzymać drzwi przed ponownym zamknięciem.
- NIE WIEM, NIE MAM WĘCHU - odpowiedziała jaszczurowi goblinka. Gernon wzruszył ramionami na komentarz Trosko. - Jak dla was niewarte ryssyka, to znajdę kogoś innego. - wyglądał na dość obojętnego.
Rozsuwające się drzwi do bunkra były zrobione z grubego metalu, który łatwo zlewała się ze ścianą. Avitus znalazł w śmiechach kilka metalowych rur i nawet zerdzewiałą stalową beczkę, nie był jednak w stanie stwierdzić, czy te rzeczy wystarczą, aby powstrzymać wejście przed zamknięciem.
- Nawet nie możemy tam wejść, więc o jakim r-r-ryzyku mówisz? - Robot spojrzał na Gernona, potem na drzwi. Trosco próbował połączyć fakty, dlaczego ten przycisk uwolnił gaz, zamiast otworzyć drzwi? Jeżeli wcześniejsza kombinacja Gernona nie była poprawna, a mimo wszystko otworzyła drzwi, mogło to być zabezpieczenie, by kogoś zbyt ciekawskiego łatwo odjąć.
- Jesteś pewien, że poprawnie wpisałeś k-k-k-kombinacje? -

- Za oboma razami, drzwi się otworzyły. - Gernon wcisnął przypadkowe guziki i nic się nie stało. - Widzisz? Moja kombinacja dobra. Co było w środku? - spytał.
Avitus przytargał znalezione graty i ułożył je w wejściu do bunkra. Wątpił, żeby wystarczyło to do powstrzymania drzwi przed zamknięcie, ale powinno przynajmniej je spowolnić i zostawić szparę, którą będzie można potem podważyć.
Zrobiwszy to, wszedł z powrotem do komnaty i skierował się w stronę zamkniętych drzwi. Miał zamiar przyjrzeć się im bliżej i poszukać jakiegoś mechanizmu który był odpowiedzialny za ich otwieranie.

-A może to po prostu śluza bezpieczeństwa, która ma na celu nie wypuścić tego, co jest w środku na zewnątrz? Dlatego wszystko się zamknęło i zaczął się dostawać gaz.- rzekł Gkero, którego nagle oświeciło, po czym ruszył za Avitusem, aby sprawdzić zamknięte drzwi.
- Śluza? Jak przy jeziorze? Nie rossumiem. - Dla mieszkańców fantazji idea śluzy na suchym lądzie była abstrakcyjna. - Zamiast wody ma rozdzielać gazy? Powietrze? Masz spoko pomysły, Salaman.
Drzwi do wyjścia z komnaty wyglądały identycznie jak wejściowe. Przez ich środek szła wyżłobiona linia, oddzielająca dwie połówki, które mogły rozejść się na bok. Mechanizm który je rozdzielał był im jednak nieznany. Nie wyglądało na to, aby dało się je rozszerzyć na siłę.
Avitus podrapał się po bródce. - Trzeba będzie przeforsować te drzwi siłą. - postanowił. - mamy w bunkrze jakieś bomby albo taran? - zapytał się goblinki.
- BOMBY NA PEWNO - ucieszyła się Knot.
Gernon pokiwał przecząco głową. - Twarde. Wysadzi dziurę w suficie. Podłodze. - spojrzał na Knot. - Co ssie działo w środku? Może sprawdzicie z zewnątrz, czy spoko? Jakieś pułapki tu są? - głowił się jaszczur.
Trosco spojrzał na Gernona.
-W środku są kolejne drzwi nad którymi jest zniszczony panel, wyświetla on jakieś symbole i żadne s-s-się nie powtarzały. Na środku jest kolumna z czerwonym przyciskiem, po naciśnięciu go drzwi się za nami zamknęły i do pomieszczenia zaczął wlatywać gaz o słodkim zapachu. - powiedział robot na jednym wdechu.

Gernon zastanowił się przez chwilę. - Rzuć kamieniem w guzik? Z zewnątrz? Zobacz, czy będzie spoko? - zaproponował.
Gkero ustawił się obok Gernona i wycelował z kuszy, ruchem głowy pytając, czy ma strzelać.
Avitus podniósł rękę sygnalizując żeby Gkero się wstrzymał. - Poczekaj tylko aż wyjdziemy z pomieszczenia. Wtedy możesz strzelać w co ci się tylko podoba. - zapewnił, opuszczając komnatę szybkimi krokami.
Gkero uśmiechnął się pod nosem. W co chce? To brzmiało dobrze. Bardzo dobrze. Prawie tak dobrze, jak truskawki rosnące w ogródku przed rozpoczęciem lata. Tak, truskawki wyhodowane samemu, potem zebrane i zjedzone podczas wpatrywania się w zachód słońca. To było prawie tak dobre.

Cytat:
Gkero test celności (precyzja): 1d20+2 = 5
Bełt wystrzelony z kuszy Gkero przeciął powietrze i z impetem wbił się w guzik, uwalniając gruchot łamanego plastiku. Sam plastik był dla fantazjan nieznanym materiałem, widok przeszytego guziku szybko się jednak skojarzył z zepsutym przedmiotem. Tym bardziej, że z miejsca w którym grot wbijał się pod przycisk co parę sekund wyskakiwały małe iskry. Zgromadzeni patrzyli się w przycisk osłupieni, aż wreszcie doszło do nich, że ostry bełt z kuszy nie wcisnął guzika, bo się przez niego przebił. Teraz trzeba było go wyjąć, aby w ogóle móc sprawdzić, czy dalej działa.
- Salaman, usiądź. - poprosił Gernon opanowanym i przyjaznym tonem, jak starszy brat, albo młodszy ojciec. - Trosco, gdybyś mógł…? Nie wiem czy pamiętasz coś z tej technologii, ale tobie do niej najbliżej… - spojrzał na robota. - Nie trafił w środek, więc może nie jest tak źle…
- Będziemy potrzebowali czegoś cięższego żeby nacisnąć ten guzik z daleka. - zdecydował Avitus. - Trzeba poszukać w tej kupie złomu. A jak to nie wyjdzie, to możemy zawsze spróbować go rozmontować i zobaczyć co jest w środku.
Gkero usiadł i patrzył z dumą. Trafił! Prawie idealnie, bo nie w sam środek, ale trafił!
- Kamień wystarczy. Kusza zbyt silna. - skomentował Gernon.
Trosco zabrał głos.
- Najpierw zobaczę jak bardzo przycisk jest u-u-uszkodzony. - z tymi słowami robot zbliżył się do grzyba i starał się określić jego poziom uszkodzenia. Nie podobały mu się strzelające czasami iskry, ale miał nadzieje że uda mu się z tym coś zrobić.
Posiadając rzadką wiedzę z elektroniki, Trosco mógł z łatwością ocenić uszkodzenia. Strzała nie wbiła się zbyt głęboko, więc przycisk powinien działać. Plastik był jednak uszkodzony, więc rzucanie w niego kamieniami nie stanowiło już opcji. Usunięcie iskrzenia nie byłoby możliwe bez otworzenia i przebadania panelu, co byłoby trudnym zadaniem. Istniało więc niewielkie ryzyko, że ktoś się sparzy wciskając przycisk.
Było tak jak Trosco przypuszczał, przycisk był zbyt uszkodzony by w niego czymkolwiek rzucać. - Gkero uszkodził przycisk, nie można w niego już niczym rzucać. W-w-wyjdźcie, ja to szybko zrobię. - Robot nacisnął guzik, po czym najszybciej jak mógł starał się wybiec na zewnątrz.
Trosco chciał dopaść do drzwi, nim te się zamkną. Wyglądało na to, że by nie zdążył. Na szczęście pozostawione przez Avitusa beczki i metalowe śmieci powstrzymały je przed zamknięciem. Drzwi bardzo powoli zgniatały przedmioty, dając robotowi czas, aby przecisnąć się na drugą stronę.
Patrząc teraz z zewnątrz, drużyna widziała, że pokój nie funkcjonuje, póki drzwi są otwarte. Światła się nie zapaliły, włącznik się nie uruchomił i nie było słychać gazu. Po prostu drzwi powoli starały się zamknąć.
[color="Sienna"]Avitus przyglądał się działaniu pokoju, wyraźnie zadowolony z tego, że jego pomysł z przyblokowaniem drzwi był trafny. Dzięki Trosco udało się poznać kolejną zasadę działania komnaty, jednak wciąż było to za mało żeby w pełni rozpracować jej działanie. Pozostawało czekać na dalszy rozwój wydarzeń./COLOR]
Gkero siedział i czekał. Nie za wiele rozumiał z tego, co się dookoła niego działo, ale nie przejmował się tym. W obliczu nieskończoności wszechświata, problemy małych mrówek są tylko pyłem na wietrze. Jaszczurka zaskoczona tą myślą, wyciągnęła swój kajecik i poczęła zapisywać wzniosłe słowa.
Widząc, że drzwi nie zamierzały się zamknąć Trosco spróbował wkopać do środka blokujące graty z całej siły, przy okazji uważając, by samemu nie wpaść do środka.
Trosco walnął butem w metalową beczkę. Ta nie chciała się ruszyć, drzwi bardzo mocno trzymały ją w miejscu. Po kilku dodatkowych uderzeniach, graty w końcu jednak puściły, wpadając do środka, po czym drzwi się zamknęły. Przyglądając się drzwiom i nasłuchując z wnętrza sali, zgromadzeni byli w stanie stwierdzić, że gaz został ponownie uwolniony, gdy drzwi się zamknęły.
-I co teraz?- zapytał Gkero. Nie do końca rozumiał, co w ten sposób chcą osiągnąć. Może była jakaś zasuwa, pozwalającą spojrzeć do środka? Może trzeba będzie jednego z nich zamknąć w środku, aby sprawdził, czy to jeden z tych śmiesznych gazów co rozweselają? Ewentualnie tamte drzwi otwierają się tylko, gdy te są zamknięte? Gkero widział w głowie tryliony możliwości, włącznie z tym, że to wszystko jedna, wielka zbiorowa halucynacja, a teraz wszyscy siedzą wygodnie w fotelach i nic z tego nie dzieje się naprawdę. Ewentualnie nic nie jest prawdziwe. Niemniej jaszczurka nie chciała spoglądać w tę ciemność - obawiała się, że ta do niego mrugnie, więc szybko odgonił te myśli z głowy.
- Czekamy, pozwólcie że odpale s-s-s-sobie krótki maintenance. - Oko Trosco zaczęło pulsująco gładko przechodzić z koloru czerwonego do zielonego i niebieskiego, po czym się zapętlać. Cicho trzeszcząc stał w idealnym bezruchu, niczym posąg.
Drużyna postanowiła zaczekać piętnaście minut, aby sprawdzić, czy sytuacja jakkolwiek się zmieni. Było to wyjątkowo trudne wyzwanie dla Knot, której głowa gibała się rytmicznie z każdą sekundą. Niestety, po upływie czasu nic się nie stało.
- Sssssłabo, nie? - Gernon nie był zadowolony z rozwoju sytuacji. - Będzie mussiał ktoś sprawdzić na sobie. - stwierdził zmartwionym głosem. - Chyba, że pójdziemy do magów, po jakiś zwój na oddychanie. Żeby gaz nie ruszał. Mam trochę drobnych. - zaproponował.
- A roboty oddychają? - zapytał Gkero, patrząc na Trosco. Wydawało się logiczne, że to maszyna powinna pójść i sprawdzić gaz. Przecież jej to nie zabije, prawda?
- Ten zwój to dobry pomysł. - zgodził się Avitus. - Nie wiemy, jak szkodliwy jest ten gaz, więc lepiej nie ryzykować.
Podłużny płaszcz Gernona zakołysał, po czym wydostała się z niego drobna dłoń, podająca Avitusowi kartkę papieru: “proszę o zwój pozwalający żyć bez oddychania - Gernon.”
- Z tym zgodzą się wstawić na mój rachunek. - obiecał jaszczur.
Avitus wziął podaną mu kartkę i przytaknął głową. - W takim razie biegnę do gildii po zwój. Wy zostańcie tutaj i obserwujcie czy coś się będzie dalej działo z drzwiami. - to powiedziawszy ruszył biegiem w stronę miasta.
Gkero siedząc i majstrując przy swoich strzałach nagle zapytał Gernona -Szefie, o co chodzi z szyldem? - wystrzelił jaszczurka, nie dodając żadnego kontekstu do swojego pytania.

- Już jestem. Gdzie j-j-jest Avitus? - Trosco rozejrzał się dookoła. Satyr przyciągał do siebie problemy jak gówno muchy, dlatego trochę się zaniepokoił.
Gkero pracował z Gernonem od dłuższego czasu, przez co jego szef był już przyzwyczajony do spontanicznej i ezoterycznej osobowości swojego łowcy. Sam był jednak fanem wiedzy i nauki, więc równie chętnie tłumaczył rzeczy nie tylko Gkero, ale i innym swoim pracownikom, często organizując szkolenia, gdy drużyna dostawała nowe zadania: czy to z konstrukcji, czy obsługi maszyn. Oczywiście, kwestia była teraz prostsza: - Szyldy pomagają stwierdzić, co jest w środku z zewnątrz, żeby nikt nie musiał wchodzić do przypadkowych budynków. Spoko, nie? Jest coś ciekawego w moim, co cię nurtuje? - spytał.
-No, nie ma go.- odrzekł bystro Gkero. Odpowiedział na oba pytania równocześnie. Niczym geniusz.
Gernon przez kilka minut stał sztywno w miejscu. Chwilę później jego drobna ręka wysunęła się spod długaśnego płaszcza, aby podrapać go po podbródku. Postał tak jeszcze dwie minuty.
- To musiał zniknąć. - stwierdził w końcu. - Będzie trzeba zrobić nowy. I sprawdzić kto zabrał ostatni. Tak, mam dla ciebie misję Gkero! Upoluj złodzieja szyldów! - zlecił szef, robiąc dynamiczną pozę… co w jego przypadku oznaczało stanie pod lekkim kątem, trzymając swój płaszcz razem od wewnątrz.
-...dlaczego? Był ważny?- napis to napis, ale Gkero wiedział, że szef ma swoje dziwactwa jak np. nadmiarowe mówienie do niego i tłumaczenie mu oczywistych rzeczy. Jaszczurka nie potrzebowała przecież instrukcji działania oraz zasad funkcjonowania łapacza piorunów. Przecież było to oczywiste, a jednak Gernon lubił go zasypywać takimi głupotami, których Gkero zawsze słuchał.
- Był bardzo ważny! Bez niego nasza firma wygląda jak opuszczona rudera… To by wyjaśniało sspadek w ofertach pracy. - Gernon wydawał się poirytowany. - To sabotaż. Albo od kogoś ze straży, albo od Czarnozębnego. - wydedukował.
-Co mam zrobić z ciałem?- zapytał Gkero po chwili, gdy sobie wszystko przemyślał. Skoro sabotaż, to znaczy, że ktoś zły. Ktoś zły, to ktoś, kto szkodzi. Szkodzi, czyli jest szkodliwy, zbędny, niepotrzebny. To zaś oznacza, że lepiej go sprzątnąć, niźli miał generować więcej kłopotów. Okruszki ze stołu się sprząta, aby nie kusić mrówek lub moli. Więc złodzieja szyldów też trzeba sprzątnąć. To oczywiste jak produkcja mydła z tłuszczu.
Gernon zaczął kiwać się na boki, aby poruszyć swój mózg do pracy. - Zrób, co chcesz, ale przynieś kawałek. Powiesimy razem z szyldem. Palec albo ucho, albo coś. - zdecydował wreszcie.
- Prymitywne - rzekł Gkero, ale nie dało się słyszeć w jego głosie przygany. Było to stwierdzenie faktu. Jaszczurka po chwili dodała -Odstraszy to innych- pokiwał głową do siebie, dochodząc do tej konkluzji. Spojrzał na Gernona z większym szacunkiem i uśmiechnął się do niego.

Tymczasem, Avitus Rix przebiegł przez prawie całą długość miasta, aby trafić do budynku Gildii Magów. Chodzenie po mieście w tę pogodę było nieprzyjemne, choć tym samym ta nienawiść do kaprysów natury motywowała Avitusa do prędkiej podróży.
Kozioł niemal przeturlał się przez drzwi, wpadając do wnętrza budynku. Gdy zamknął za sobą wejście, doszły do niego odgłosy piłowania dochodzące z głębi pomieszczenia. Odwracając się, Avitus zobaczył jak elf, który obsługiwał go ostatnim razem, wysunął głowę spod lady.
- Tak, dzień-dobry, proszęniepodchodzićdolady, dwa metry odstępu. - wylał z siebie potok słów, jednym susem przeskakując przez kontuar i wychodząc Avitusowi naprzeciw. - W czym mogę pomóc? - spytał.
- Chciałbym zakupić pewien zwój. - oznajmił satyr, pokazując elfowi kartkę od Gernona.
Elf odebrał i przeczytał kartkę, po czym wyjął mały notesik. - Hmm… Tak, Gernon ma u nas pewien kredyt w zapasie. Mogę ci dać dwie mikstury skrzeli albo jeden zwój bąbla powietrza. - ocenił elf.
Avitus podrapał się po bródce. - Ile normalnie kosztuje mikstura skrzeli? -
- Dwieście. Jak przyniesiesz pot akwariana, to sto. Kolibrów oczywiście. - odpowiedział elf.
- A macie coś na utrzymanie ciepła w zimnej wodzie? - dopytywał się dalej.
- Eliksir letniej temperatury, dwadzieścia kolibrów, trzyma cały dzień. Można chodzić nago w zamieci. - obiecał elf, poprawiając okulary.
- Dobrze, w takim razie poproszę zwój i miksturę skrzeli. A, i do tego ten eliksir letni, ale to już z własnej kieszeni. - zdecydował Avitus.
- Dwie mikstury albo jeden zwój. - Elf zastukał palcem w swój notes. - Gernon ma u nas pięćset kolibrów w nadmiarze. Zwój to trzysta pięćdziesiąt. - wyjaśnił.
- Ok, to dopłacę 50 ze swoich. - westchnął satyr.
- Plus dwadzieścia na letnią, czy rezygnujemy? - dopytał elf, wracając za swoją ladę. Zaczął grzebać w znajdujących się za nią szafach.
- Tak, tak. - potwierdził.
Po krótkiej chwili elf wrócił z tobołkiem towarów, które oddał w zamian za dopłatę. - Polecam się na przyszłość. - ukłonił się lekko.
-Dziękuję bardzo, do widzenia! - odpowiedział i ruszył w drogę powrotną do bunkra.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline