Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2021, 12:03   #87
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Na miejscu ich jeszcze nie było, a karczmarz znał El, więc nie przeszkadzał ej gdy podążała na górę. Stali bywalcy jak i okazjonalni degustatorzy trunków zerkali na nią. Usłyszała parę zaczepek w stylu “Hej maleńka”, ale w Pączku przywykła do tego.
Na piętrze podeszła do drzwi Johna i sprawdziła czy te może są otwarte. Nie były… na szczęście… wszak mogła ulec pokusie i zostać w środku.
El zamyśliła się. Czy powinna się włamywać? A może… pamiętała, że Manfred pokazywał jej gdzie ma pokój. Może pożyczy jej na chwilę klucz do pokoju brata. Nieco niepewnie podeszła do wskazanych drzwi i zapukała. Nikt nie odpowiedział, drzwi były zamknięte. No tak, pewnie po tym “wypadku” kurował się w szpitalu jakiejś charytatywnej fundacji.
El nie pozostało nic innego jak włamać się do Johna. Upewniwszy się, że nikogo nie ma na korytarzu wydobyła wytrychy i zabrała się do roboty.
Zajęło to chwilę, pierwsza i druga próba… porażki. Udało się za trzecim razem usłyszeć kliknięcie zamka. El weszła do środka by zebrać swoje rzeczy. Postanowiła zostawić też Johnsonowi karteczkę z przeprosinami, za to że mają nieprzyjemności przez ich wspólną noc i że wyszła bez pytania do pokoju. Obiecała, że wzięła tylko swoje rzeczy. Wychodząc planowała zamknąć drzwi za sobą na klucz i dołączyć do Mandragory.


Wymknięcie się z karczmy, a potem dotarcie do czekającej dorożki zajęło El chwilę. Mandragora czekała na nią z lubieżnym uśmieszkiem.
- Masz wszystko?
- Tak. - El pokazała na swoją torbę z rzeczami. - Jedziemy?
- Tak… ruszamy.- diabliczka poklepała dłonią miejsce obok siebie.
El usiadła obok Mandragory i odprężyła się na ławeczce dorożki.
- Niewiele możemy zrobić na razie. To tylko kilka przecznic niestety.- odparła wesoło diabliczka. I miała rację. Wysiadły przed niedużą acz starą kamienicą. Unosiły się wokół niej opary z klatek ściekowych, a sam budynek chylił się ku ruinie. Było coś niezwykłego w tym miejscu.
- Sławny burdel… był tu kiedyś. Obecnie... cóż… przerobiony został na małe mieszkanka. Czynsz znośny jak na taką ciasnotę.- wyjaśniła Mandragora wysiadając z dorożki.
- Och… i jak ci się tu żyje? - El wysiadła za rogatą z dorożki i rozejrzała się z zaciekawieniem po okolicy. Niedaleko jej domu, też zdarzały się niszczejące budynki. Jak by nie patrzeć było to Downtown.
- Znośnie… a czasami głośno. Niektóre sąsiadki pielęgnują piękne tradycje tego budynku.- rzekła żartobliwie diabliczka i zapukała za pomocą kołatki do drzwi.
- Mandy… jak zwykle późno w nocy. I któż to jest z tobą.- wpierw usłyszały głos, a potem drzwi się uchyliły lekko. Przez szczelinę spojrzało oko przyglądając się im.
- Moja przyjaciółka pani Henderson. Musi gdzieś dziś przenocować.- odparła rogata.
- A nie przyjaciel? Powinnaś już wśród mężczyzn szukać znajomych.- zażartowała kobieta otwierając drzwi. Lekko przygarbiona, o szarych włosach związanych w kok i eleganckiej sukni ozdobionej czarną koronką, która podobnie jak ten budynek widziała lepsze dni.
- Dobry wieczór. - El dygnęła przed kobietą. - Przepraszam jeśli moja obecność to kłopot.
- Ależ skąd… ten pomysł. Nie sprawi.- odparła kobieta otwierając szerzej drzwi. Po czym zamknęła je na szereg zasuw, gdy już weszły.- Bardziej problemem jest to że Mandy wraca zwykle dość późno. To niebezpieczna okolica.
Morgan uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi. Czuła, że nie powinna wchodzić w sprawy diabliczki.
Weszły po schodach na górę. Mijały drzwi do pokoi, zza niektórych słychać było głośno skrzypienie sprężyn i sapanie. Dotarły do drzwi we dwójkę. Gospodyni pozostała na parterze.
Pokoik Mandragory był mały i przytulny. Przypominał El znajome widoki z Pączka. Część jego oddzielona była małą kotarą, a w reszcie pokoju dominowało łóżko. Mandragora rzekła ciepło.
- Rozgość się.-
Sama zamknęła drzwi zaczęły zdejmować z siebie wierzchnie ubranie, by powiesić je na wieszaku. Szczurek trafił do małego terrarium stojącego na komódce obok drzwi.
El także zabrała się za zdejmowanie płaszcza, rozglądając się z zaciekawieniem po pokoju.
- Przypomina mi pewien znajomy dom publiczny. - Powiedziała odkładając na bok swoje rzeczy.
- Pewnie dlatego, że jest pokój schadzek dawny.- przyznała Mandagora odpinając pas i zdejmując kamizelkę. Podeszła do Elizabeth i chwyciła ją za pośladki. - To wracamy do nagradzania mnie, czy chcesz pogadać, albo coś zjeść, albo napić się?
- Możemy coś przegryźć w przerwie, prawda? - El naparła pupą na dłonie diablicy i sięgnęła do swojej kamizelki. - Mam być topless tak?
- Mhmm… zdecydowanie. - mruknęła rogata mocniej zaciskając dłonie pośladkach kochanki.- Nie martw się… ja zamierzam być nago.
- Ja tu spełniam twoje kaprysy dziś w nocy. - El rzuciła kamizelkę na torbę, po chwili dołączyła do niej koszula i czarodziejka miała już nagie piersi. - To jak? Spodnie też?
- Też…- zamruczała rogata sięgając dłońmi do piersi El i ściskając je mocno, delikatnie ukąsiła szyję kochanki ząbkami. Ocierała obie krągłości o siebie radośnie bijąc na boki ogonem.
Morgan zabrała się za zdejmowanie butów, pupą bezczelnie opierając się przy tym o biodra Mandragory.
- Prowokatorka.- mruknęła lubieżnie Mandragora kąsając delikatnie ucho El dodając po chwili. - A potem ty rozbierzesz mnie.
- Dobrze. - El zdjęła buty i spodnie i stanęła przed kochanką w samych, mocno wyciętych majteczkach. - je zostawić czy też zdjąć?
Ogon diabliczki bezceremonialnie sięgnął ku nim. Otarł się o kobiecość czarodziejki, zanurzył w niej czubkiem.
- Możesz zostawić. - zadecydowała Mandragora.
El zamruczała rozkosznie i sięgnęła do ubrań Mandragory. Pierwsza poszła koszula, pod nią gorset… czarny jednolicie i mocno usztywniany metalowymi paskami. Piersi diabliczki były niezbyt imponujące, ale ładne z tymi ciemnymi punktami na ich szczytach. Wodząc ogonem po majteczkach El, Mandragora zamruczała.
- Usiądę by łatwiej ci było zdjąć mi buty.
- Czekam. - Morgan uśmiechnęła się ciepło do diabliczki, czując wilgoć zbierającą się od jej dotyku.
Rogata cofnęła się i wdzięcznie usiadła na łóżku, zakładając nogę na nogę i przyglądając się z ciekawością Elizabeth, lekko przekrzywiła głowę na prawy bok.
El podeszła do niej i przyklęknęła przed kochanką. Niespiesznie zaczęła rozsznurowywać jej buty, opierając stopę diablicy między swymi piersiami.
Jej ogon poruszał się leniwie na boki, spojrzenie błyskało łobuzersko.
- Tooo… bardzo pobudzająca sytuacja… dla ciebie… też?- wymruczała leniwie, muskając policzek El oswobodzoną już stopą. Niestety pończochy lub podkolanówki miała wełniane i grube. Mało seksowne.
El sięgnęła do pończochy diablicy która okazała się podkolanówką i ją ściągnęła.
- Możesz sprawdzić jeśli masz wątpliwości. - przy tych słowach rozchyliła uda eksponując swoją kobiecość.
- Znaczy wiesz…- mruknęła rogata rozpinając spodnie i nerwowo chichocząc.- … ciekawi mnie, czy to… czy tak właśnie lubisz…
Podsunęła drugą stopę, sama zsuwając spodnie ze swoich pośladków. - Czy marzy ci się twój własny Pan… albo Pani.
- Ja jestem prostą osóbką… po prostu lubię z tego wszystkiego czerpać przyjemność. - Morgan zabrała się za drugi but diablicy. - Czy ktoś chce bym ją prowadziła, czy też gdy ktoś ma ochotę poprowadzić mnie… to… po prostu przyjemne. - Teraz El zdjęła już odrazy drugą podkolanówkę diablicy. - A ty co lubisz?
- Ładnych młodzianów i jeszcze bardziej śliczne niewiasty… dużo wina i dużo przyjemności… i czasem… no… zerknij pod łóżko.- gdy tak mówiła sama wsunęła palce pod ładne samodziałowe majtki z czarnej satyny które miała na sobie.
Morgan posłusznie zajrzała pod łóżko mocno się przy tym wypinając. Poczuła ogon pożądliwie wodzący pomiędzy pośladkami, a zobaczyła… czarną dużą atrapę… taką samą zabawkę jaką czuła u Alice. Tyle że do tej nie było uprzęży.
- Yhym… - El sięgnęła po zabawkę. - Lubisz jej używać? Na jakie sposoby?
- Nooo… tradycyjnie… a są inne sposoby?- zapytała zawstydzona Mandragora.
- Mnie niedawno uświadomiono, że dziurki mam dwie. - El wydobyła zabawkę i przesunęła palcami po jej czubku. - Jest duża.
- Eeem… no wiesz… tam to nie próbowałam niczym poza … własnym ogonem.- speszyła się Mandragora i powoli zsuwała z siebie majtki. - No i tego bym w zadek sobie nie wsadziła.
Morgan przesunęła zabawką pomiędzy piersiami diablicy.
- Wiesz, że nie musisz tak się peszyć… spełniam tu dziś twoje zachcianki i zrobię to na co masz ochotę.
- Mam ochotę być wielbiona a potem… może pobawię się tobą…- zamruczała lubieżnie Mandragora muskając ogonem kobiecość El. - Chciałabyś?
- Brzmi kusząco. - El odłożyła na bok zabawkę i pochylając się pocałowała kobiecość diablicy.
- Mhmm… no… z pewnością… dla mnie…- jęknęła rogata opierając się na łokciach i wypinając w górę biodra, by El ułatwić zadanie.
Czarodziejka przywarła wargami do kobiecości Morgan pieszcząc ciepłe ciało swym językiem. W dłoni nadal trzymała pochwyconą zabawkę diablicy.
- Nawet… bardzo… dla mniee…- jęknęła rozpalonym głosem rogata wijąc się na łóżku i popiskując cicho.
Morgan przesunęła zabawkę i naparła nią delikatnie na kobiecość diablicy pieszczotami warg skupiając się na jej wrażliwym punkciku. Z zaciekawieniem zetknęła na Madragorę wyczekując jej reakcji, gdy zaczęła zanurzać w niej spory przedmiot.
- Ach… ty…. - jęknęła głośno rogata prężąc swoje nagie ciało i wijąc na oślep ogonem. Powoli wiła się po pieszczotą sycząc lubieżnie.- … łobuzico… - przez zaciśnięte zęby, gdy jej ciało głośnym mlaśnięciem przywitało intruza.
- Mam przestać? - Morgan wpychała zabawkę pomalutku, powoli coraz głębiej.
- Nie… nie przestawaj. - zabrzmiało to w ustach rogatej niemal błagalnie.
Morgan przywarła wargami ponownie do kobiecości kochanki i zaczęła powoli poruszać w jej ciele sporą zabawką.
- Ooo tak ooo tak.. ooo tak. - kwiliła cicho diabliczka wijąc się, gdy El podbijała jej ciało. Skóra pokrywała się potem, a mlaśnięcia były coraz głośniejsze. Mandragora była już blisko.
El kontynuowała więc zabiegi chcąc doprowadzić kochankę do szczytu. I wkrótce osiągnęła ten głośny i wilgotny sukces. A po nim diabliczka opadła na łóżko łapiąc łapczywie powietrze.
Morgan wydobyła z niej zabawkę i bezczelnie położyła się na kochance dociskając swoje piersi do jej.
- Chyba ci się podobało. - Wymruczała z lubieżnym uśmiechem.
- Nie będę udawać że nie…- odparła z uśmiechem Mandragora całując leniwie szyję El i wodząc ogonem pomiędzy jej pośladkami, równie leniwie co prowokująco.
- Jeszcze jakieś życzenia. - El rozchyliła uda czując jak z jej własnej kobiecości spływa wilgoć.
- Kąpieli sobie życzę i pieszczot.- zachichotała Mandragora i zerknęła wprost w oczy El.- No chyba że ty masz jakieś sugestie?
- Dla mnie też kąpiel brzmi wspaniale, a jeszcze jakby się znalazły jakieś przekąski tylko… - Morgan podniosła się i siadła okrakiem na brzuchu diablicy i mocząc go przy tym mocno. - w tym stanie mogę ci ubrudzić pokój.
- Wiesz że nie mogę oprzeć się takiej prośbie.- zachichotała rogata sięgając palcami do kobiecości El, a ogonem delikatnie szturmując obszar między pośladkami. - Tylko nie spadnij.
El jęknęła głośno czując ten podwójny atak. Z trudem utrzymała się klęcząc ponad kochanką. Na szczęście szybko znalazła oparcie i jej dłonie zacisnęły się na piersiach diablicy.
- Tylko nie hałasuj za bardzo…- sapnęła rogata czując dłonie El ściskające jej sprężysty biust. Muskała wrażliwy obszar palcem, główne uderzenie zachowując na ruchy między pośladkami.
- Szkoda, że nie kupiłyśmy nic… po drodze.
- C..czego? - Morgan z trudem powstrzymywała jęki. Jej ciało samo zaczęło wychodzić naprzeciw ogonowi diablicy pogłębiając zbliżenie.
- Do jedzenia. Bo chyba nic nie mam…- zamruczała rogata i westchnęła ciężko. - Ale coś… wymyślę.
- Yhym…- El ciężko było się skupić na czymś poza tym co działo się w jej ciele. Był tylko ten ogonek i palce diablicy.
- Wyglądasz podniecająco… szkoda… że.. jesteśmy tylko dwie…- zamruczała lubieżnie rogata nie przestając szturmów ogonem. Jej sprężysty organ El czuła już dość głęboko w sobie.
- A.. a kogo .. ci brakuje? - El czuła jak zbliża się na szczyt. Jeszcze kilka ruchów diablicy i była pewna, że dojdzie.
- Nie wiem…- zaśmiała rogata zerkając na siedzącą na niej czarodziejkę i muskając palcami jej intymny zakątek.- Tak pomyślałam… że miło by było gdyby ktoś cię… w tej chwili… całował i pieścił… dla mnie byłby to pobudzający widok.
El doszła zasłaniając usta dłońmi co i tak nie do końca zdławiło jej jęknięcie.
- Y...Yhym… - Wymruczała po dłuższej chwili łapania oddechu.
Rogata uwolniła ją od swojego ogona i oblizując palce spytała z uśmiechem.
- Poradzisz sobie z tą nowo odkrytą tajemnicą? Że potencjalny chłopak którego zachwalała twoja mama zajmuje się przemytem i potrafi strzelić człowiekowi prosto w twarz?-
- Tak… raczej tak. - El usiadła obok diablicy na łóżku. - Choć przyznaję, że zaczął mnie ciekawić.
- To zły nawyk. Wpakuje cię w kłopoty. - oceniła diabliczka i przeciągnęła się na łóżku.- Ale ty je chyba lubisz.
- Jeszcze sama nie wiem… do niedawna żyłam całkiem spokojnie. - El opadła na łóżko i
spojrzała w sufit. - Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę szukać kłopotów.
- Ale szukasz…- zamyśliła się Mandragora i dodała żartobliwie. - Dobrze że nie popadłaś w hazard, to by cię zniszczyło. A wracając do jedzenia. Narzucę coś na siebie i wyskoczę coś kupić.
- Może skoczę z tobą? Pokażesz mi okolicę. - El uniosła się na przedramionach patrząc na rogatą.
- Teraz kiedy wiem, że lubisz ryzyko mogę to wykorzystać. Co się stanie jeśli nakażę ci sprawić mi przyjemność nie czekając aż wrócimy do domu?- rzekła złowieszczo Mandragora z łobuzerskim uśmiechem.
- Jak myślisz, zdarzyło mi się to kiedyś robić w bramie, czy nie? - El wstała i zabrała się za ubieranie. Przynajmniej majtki miała już na sobie.
- A wydawałaś się być taka niewinna.- zaśmiała się diabliczka tym razem wyszukując w szafie spódnice. Dwie… jedną rzuciła ku El.
- Powinna pasować. - rzekła wciskając się w ciasny gorset.
- Dzięki. - Morgan założyła spódnicę. - Przy tych ludziach, których poznałam… jestem dosyć niewinna.
- Masz mnie za rozpustnicę?!- oburzyła się na pokaz Mandragora i zamyśliła. - A taak… Johnson wspominał że ponoć pracujesz w bardzo nieprzyzwoitym miejscu.
- Bardzo… jestem sprzątaczką. - Morgan zaśmiała się. - Ale kiedyś szyłam bieliznę dla dziewczyn z domu publicznego.
- Sprzątaczką w domu publicznym? - zdziwiła się rogata zapinając koszulę i zakładając pas na biodra.
- Nie… tam szyłam. Sprzątam raczej w domach prywatnych. - Morgan założyła do spódnicy swoją koszulę i kamizelkę.
- To ciekawa robota.- przyznała Mandragora ruszając do drzwi.- Chodźmy, tu niedaleko jest jadłodajnia z daniami na wynos. Zamykają dopiero o północy.
- Chętnie poznam. Większość lokali które kojarzę pracuje w dzień. No chyba że puby. - El narzuciła na ramiona swój płaszcz, wciągnęła buty i wsunęła nóż do cholewy.
- Cóż…- zaśmiała się rogata.- … sama zobaczysz.
I wyszła pierwsza z mieszkania.
Morgan podążyła za nią, rozglądając się z zaciekawieniem.


Ruszyły przez uliczki miasta ramię w ramię. Było już dość ciemno i cicho. Niemniej Mandragora widziała w ciemności więc dla niej było to problemem. Wiedziała gdzie iść ciągnąc El w coraz to bardziej podejrzane zaułki. A może szukała miejsca na więcej okazji do zabawy?
Trudno było ocenić.
W końcu dotarły na miejsce. Zeszły po schodkach do drzwiczków, tu El została pochwycona za dłoń przez diabliczkę.
- Trzymaj mnie mocno.
Po czym weszły przez drzwi… w mrok. W tym miejscu nikt nie zapalał świateł. Było tu dość ciemno, a niewielka ilość blasku latarni wpadająca przez małe okienka pozwalała stwierdzić, że ten lokal upodobały sobie drowy i półdrowy, nieliczne w New Heaven szare krasnoludy i pełnokrwiste orki, oraz inne rasy które niekoniecznie przepadały za światłem słonecznym… za to dobrze widziały w mroku. Szkoda że sama El nie miała tego talentu.
Morgan schowała się na chwilę za diablicą i rzuciła na siebie zaklęcie widzenia w ciemności. Myślała, że przyda się w kanałach, na szczęście jednak do nich nie schodzili.
To “rozjaśniło” nieco sytuację. Dostrzegła białowłose elfy i elfki… ich spojrzenia mówiły El, że były dla nich smakowitymi kąskami do złapania. Krasnoludy i nielicznie orki nie były aż tak zainteresowane diabliczką i jej przyjaciółką. A diabląt było tu niewiele.
Przy kontuarze stał łysy mały gnom o dziwnych rysach i szarawej skórze. El nie słyszała o takiej rasie.
- Dwie kanapki na ciepło plus duergarskie ale.- Mandragora czuła się tu pewnie, bo ignorowała spojrzenia. Gnom skinął głową i ruszył na tyły karczmy, by przynieść zamówienie.
- Tak… nie wiem czy bym tu wpadła w pojedynkę. - El trzymała się blisko diablicy starając się z nikim nie nawiązać kontaktu wzrokowego.
- Nie radziłabym… drowy po pijaku bywają… napastliwe. O dziwo… drowki, bardziej od samców. - odparła z uśmiechem rogata czekając na zamówienie.- Większość samców lubi być pod obcasem, więc jeśli zachowasz się pewnie przy nich to odpuszczą. Samice… nie, je najlepiej unikać. I nigdy nie iść na konfrontację… chyba że je jesteś w stanie wytrzeć nią podłogę .
- Tak ja to z pewnością. - Morgan oparła się wygodnie o kontuar. - Jak znalazłaś to miejsce?
- Niewielkim kosztem. Jestem diablęciem… takie miejsca są dla nas. I drowów. - odparła rogata ogonem zahaczając o spódnicę El i lekko ją podciągając do góry, by odsłonić towarzystwu łydki czarodziejki. - Dobre miejsce, gdy chce się zjeść posiłek… bez wysłuchiwania wyzwisk na temat bycia pomiotem diabła.
- Rozumiem… - Morgan zerknęła z zaciekawieniem na towarzyszkę. - Nie obawiasz się, że rozbieranie mnie może zwrócić na nas uwagę?
- Opierasz się trochę za swobodnie… pupę wypinasz.- zaśmiała się cicho Mandragora i dodała cicho.- Jak chcesz możemy też wynieść stąd nie tylko jedzenie, ale i towarzystwo.
- Mam stać spięta jak kołek. - El zaśmiała się. - To nie ja miałam takie fantazje tylko ty.
- Co poradzić? Lubię towarzystwo…- zamruczała końcówką ogona wodząc po pupie El, aczkolwiek tego nie widzieli bywalcy karczmy. Ogon podwinął tylko tyle by odsłonić łydki czarodziejki. Niski gnom przyniósł w końcu ich zamówienie zapakowane w wygodną paczuszkę.
- Duże? - El podziękowała skinieniem głowy biorąc rzeczy. Czuła jak jej ciało rozgrzewa się od dotyku Mandragory.
- Pewnie… bywa zabawnie w większej liczbie.- odparła ze śmiechem Mandragora uwalniając El od pieszczoty ogona.
- Na razie zdarzyło mi się tylko z dwoma partnerami. - El obróciła się wstronę sali by się jeszcze raz po niej rozejrzeć.
- Piątka… ale byliśmy bardzo pijani. - zaśmiała się cicho Mandragora.
- Nie wiem czy kiedykolwiek wyląduję w czymś takim. - El zaśmiała się. - Wracamy do ciebie i kąpiel?
- Po kolacji.- potwierdziła rogata ciepło, gdy wzrok El zawiesił się na zakapturzonym drowie siedzącym w kącie, którego wzrok zdawał się ją odzierać z ubrań.
Morgan zawiesiła się na chwilkę.
- Czyli… jemy tutaj? - El oderwała wzrok drowa i spojrzała na diablicę.
- Możemy wziąć na wynos.- stwierdziła krótko Mandragora.
- Nie… w sensie mi obojętnie. - Morgan uśmiechnęła się ciepło. - Nawet… jeśli masz ochotę na towarzystwo to ktoś się mną interesuje. - Dodała cicho.
- Cóż… zachęciłam do zainteresowania ich tobą.- zachichotała rogata zerkając w stronę drowa. - Podoba ci się?
- Wydaje się być całkiem przystojny. - Morgan ponownie spojrzała w kierunku zakapturzonego drowa.
- I z pewnością jest śliczny… dobrze zbudowany… choć szczupły jak wszystkie elfy. I niższy od elfa.- zachichotała rogata.
- To jemy tu i dajemy mu szansę? - El uśmiechnęła się do rogatej. - Miałaś na coś takiego ochotę, tak?
- Dajemy mu szansę i zjemy u mnie.- odparła Mandragora i spojrzała na drowa.- Ty chcesz go zaprosić, czy ja ?
- Ja… wiesz… kiedyś mnie straszono drowami. - Morgan wyraźnie się wahała.
- I słusznie. Są groźne, podstępne i wredne…- przyznała Mandragora dodając po chwili. - Ale samców wystarczy wziąć pod obcas, by były potulne.
- A brałaś kiedyś któregoś pod obcas? - El poczuła jak delikatnie zaburczało jej w brzuchu.
- Raz czy dwa… czy trzy razy… choć ten ostatni to mógł być elf lub półelf farbujący włosy na biało.- wspominała Mandragora.
Morgan zaśmiała się i posłała drowów zaciekawione spojrzenie. Czy jakoś zareaguje? Czy też to ona musiałaby podejść?
- Więc? Bo nam żarcie stygnie. - Mandragora poganiała ją do szybszej decyzji.
- No dobrze. - Morgan wręczyła diablicy swoje jedzenie i podeszła do drowa. Stanęła przy nim by patrzeć na niego z góry.
- Podobam ci się, to chodź z nami.
Drowa zatkało… przesunął spojrzeniem po El nie wiedząc co odpowiedzieć. Ostatecznie kiwnął głową.
El obróciła się mając nadzieję, że mężczyzna za nią pójdzie.
Rogata ruszyła przodem kierując się do wyjścia i nie zwracając uwagi na to czy El za nią podąży. Acz kusiła ku sobie, kręcąc pupą.
Morgan dołączyła do Mandragory dopiero w drzwiach zerkając czy drow postanowił skorzystać z okazji.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline