Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2021, 07:22   #90
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
El usiadła na kochanku i wtuliła się w niego łapiąc oddech.
- Teraz żałuję, że obiecałam iż wrócę na noc.
- Cóż… może gdybym obiecał wcześniej lepsze lokum niż… to...- odparł nieśmiało Simeon rozglądając się dookoła.- ...to byś została.
- Moja pracodawczyni i tak za rzadko mnie widuje. - Morgan zaśmiała się. - Ale… możemy się iż podczas kolejnej naszej schadzki spędzimy razem całą noc? - Morgan dodała nieco nieśmiało propozycję. - Jeśli chcesz się ze mną spotkać.
- Będę… z pewnością… nie wiem czy będę mógł. Zostawię informację u Alice. Mnie też obowiązki zmuszają do poświęcania im dużo czasu. - odparł cicho mężczyzna.
- Zabrzmi dziecinnie, ale… uważaj na siebie. - El pocałowała ponownie kochanka jeszcze przez chwilę ciesząc się tym wieczorem.
- Postaram się. Więc… już zamierzasz… wracać?- zapytał Simeon głaszcząc ją policzku.
- Dorożką. Wolałabym nie spotkać tamtego mordercy. - El niechętnie wstała z kochanka. - Chcesz mnie odprowadzić?
- Nalegałbym na to. To nie jest bezpieczna okolica.- przyznał Simeon sięgając po ubranie.
- Z przyjemnością skorzystam. - Morgan sięgnęła po porzucone ubrania kusząco wypinając się na oczach łowcy wampirów.
- Na pewno zdołamy dojść do tej dorożki?- Simeon bezczelnie chwycił dłonią za wypięty pośladek El.
- Kiedyś… - Morgan naparła pupą na jego dłonie, niespiesznie podnosząc ubrania.
- Na przykład następnego dnia? - zapytał kochanek ściskając krągłość, a choć z pewnością go kusiło zrobić coś jeszcze… to ostatecznie westchnął i zabrał się za ubieranie puszczając ciało El.
Morgan też się wyprostowała i zaczęła się ubierać.
- Chyba najbardziej się obawiam tego, że gdybyś mnie "przycisnął", pewnie bym została. - El wciągnęła na pupę majtki i zabrała się za zakładanie sukienki.
- Niestety ja też nie mogę zostać całą noc. - przyznał Simeon zerkając na kochankę gdy się przebierała. Przez co sam ubierał się wolniej.
Morgan zasznurowała sukienkę unosząc nieco swój biust i sięgnęła po gorset.
- Jak to dobrze być takim obowiązkowym, czyż nie?
- Nie wiem ...ale jakoś nie czuję się dobrze…- mruknął znów zagapiony na kochankę.
- Jak to? - El zmartwiła się. Czyżby to było przez te obicia?
- Eeee.. no nie czuję się dobrze będąc takim… obowiązkowym. - doprecyzował Simeon wodząc wzrokiem po postaci panny Morgan.
Czarodziejka poczuła delikatne wypieki na twarzy. Skupiła się jednak na zapinaniu gorsetu. Pragnęła Simeona. Nie chciała wracać na uczelnię.


Niemniej te pragnienia nie miały znaczenia w tej chwili. Oboje mieli swoje obowiązki. Więc po ubraniu się, zeszli w dół po drabince. Simeon pierwszy co by mógł asekurować Elizabeth. Morgan cieszyła się z tej asekuracji, schodzenie po drabince z koszykiem. I faktu, że jej kochanek znów zerka jej pod spódnicę.
- Chodźmy.- rzekł ciepło gdy już zeszła. - Wiadomości do mnie możesz zostawiać u Alice. Ja nadal pewnie będę korzystał z poczty.
- Tak zrobię. - Morgan przytaknęła i ujęła mężczyznę pod ramię. - To teraz na najbliższy postój dorożek?
- Tak. - odparł jej kochanek prowadząc ją grzecznie, choć ciało miał spięte.
- Wszystko w porządku? - Morgan spoglądała to na twarz Simeona to na okolicę, którą przemierzali.
- Tak. Tylko staram się nie zrobić nic głupiego.- odparł żartem mężczyzna.
- Widzę, że męczy nas to samo. - El zaśmiała się cicho.
- Trochę.- przyznał Simeon z uśmiechem.
Morgan zamilkła obawiając się, że zaraz powie też coś głupiego. Naprawdę pragnęła Simeona i może dlatego kołysząc biodrami ocierała się o jego bok. Może dlatego dociskała jego ramię do swej piersi.
Niestety dorożki były tak blisko i szybko nadszedł czas pożegnań. Simeon zaprowadził dziewczynę do jednej z nich i otworzył El drzwi. Morgan pocałowała go jeszcze na pożegnanie i grzecznie wsiadła do środka przez okienko spoglądając na swego kochanka.
- Gdzie jechać?- zapyał dorożkarz, gdy Simeon przyglądał się jak jej pojazd leniwie ruszył.
- Na uniwersytet magiczny. - Morgan opadła na ławkę i westchnęła ciężko. Stanowczo… wolała usypiać przy swych kochankach. No cóż… pozostało jej łóżko z Almais.


Półelfka jeszcze chyba nie spała. Co prawda było już ciemno, ale nie tak późno by ułożyć się do snu. Morgan weszła do pokoi Almais i odnalazła gospodynię ciekawa czy ta czegoś nie potrzebuje.
- Wróciłam. - Powiedziała starając się udać radosny ton.
- Heeej… - odparła z uśmiechem rudowłosa będąc obecnie w lekkim nieładzie. Strój miała niedbale założony, włosy dziko nastroszone. I zionęła alkoholem. - Jak było?
- Za krótko. - El przyznała się do części swoich przemyśleń. - Potrzebujesz czegoś? Chyba popiłyście sobie z Laventą?
Już odruchowo Morgan odstawiła swój koszyk i zabrała się za zbieranie rozrzuconych rzeczy gospodyni.
- I nie tylko. Potrafi być bardzo milutka gdy czegoś chce. I bardzo słodka…- stwierdziła Almais przeciągając się. - Aż do obrzydzenia.
Wzruszyła ramionami. -Będą inne okazje jak przypuszczam? Bo chyba owinęłaś go wokół paluszka, co?
- Nie wiadomo czy ja jego czy on mnie. - Morgan wzięła grzebień gospodyni i podeszła do niej. - Pozwolisz, że zajmę się twymi włosami? - To mówiąc usiadła na łóżku.
- A Laventa mnie niepokoi… śmierdzi od niej trupem.
- Jak od wszystkich nekromantów. Z tym że nie zdziwiłabym się gdyby z jakimś sypiała. Wampirem na przykład.- zaśmiała się sarkastycznie półelfka i zerknęła na El. - Nie daj się omotać mężczyźnie, bo pociągnie cię za sobą.
- Widziałam jak naciskała na Clarice chcąc wydobyć coś z biblioteki. - Morgan przemilczała temat swego kochanka zabierając się za staranne rozczesywanie włosów Almais. - Nie lubię jej… acz to pewnie nieistotne.
- Jest bardzo uparta i ma swój cel. Niestety jest też bardzo zdolna i czasami potrzebna jest mi jej pomoc. - westchnęła Almais.- Może mnie i mierzi, ale muszę być z nią w dobrych stosunkach. A poza tym… ma seksowne nogi i umie figlować. - dodała na koniec ze śmiechem, kończąc go pijackim beknięciem.
- Na szczęście ty masz także cudowne nogi, a ja nie potrzebuję umiejętności tej jędzy. - Morgan przysunęła się bliżej do gospodyni nadal ją czesząc.
- Wiem wiem… nie musisz się z nią stykać. Wolałabym byś się z nią nie stykała. Wścibska z niej jędza… ze zwinnym języczkiem.- zachichotała głupiutko i zerknęła w górę. - Zdecydowanie za dużo wypiłam.
- Nie będę. - Morgan otoczyła ramionami szyję kochanki. - Masz na coś ochotę?
- Mhmm… no niech pomyślę… chyba raczej… na odwrót. Skoro to tobie randka się tak szybko skończyła.- odparła z uśmiechem Almais.
- Na odwrót? - Morgan przywarła piersiami do pleców kochanki.
- Noooo… zrobimy to na co ty masz ochotę. W ramach rekompensaty. - odparła Almais poprawiając okulary na nosie.
- A za co ta rekompensata? - El zaśmiała się, nie dała jednak kochance odpowiedzieć tylko ją pocałowała.
- Bardzo słodka. - odparła półelfka, której usta smakowały winem. - Pokaż te majteczki którymi kusiłaś kochanka.
Morgan zdjęła z siebie gorset i sukienkę, nieco nietypowo pokazując swoje koronkowe majtki i dopasowany do nich pas do pończoch i pończochy.
- Figlarka z ciebie. To bardzo prowokujący komplecik. - stwierdziła ze śmiechem Almais. - Założę się że nie mógł utrzymać rąk przy sobie.
Nachyliła się by posmakować ustami szczytu jednej z piersi El i sięgnęła palcami między jej uda.
- Czasem mam wrażenie, że dla niego mogłabym przyjść w dowolnym stroju. - Morgan poddała się pieszczocie swoje dłonie zanurzając w świeżo rozczesanych włosach kochanki.
- A najlepiej nago… co? - zamruczała półelfka delikatnie kąsając pierś kochanki i sięgając palcami głębiej między jej. - No cóż… ja doceniam ten uroczy komplecik. Mój brat też pewnie doceni.
- Dla twojego braciszka założę coś z delikatniejszej koronki. - Morgan rozchyliła nogi dając półelfce do siebie dostęp. - Simeon… zabiera mnie w dosyć kłopotliwe miejsca.
- To znaczy? - zaciekawiła się Almais sięgając głębiej palcami w wilgotny zakątek El.
Morgan zamruczała lubieżnie.
- O..opuszczone strychy… stodoły… magazyny… - El poczuła drobne palce w swym wilgotnym ciele.
Półelfka spojrzała wyraźnie zdziwiona na Elizabeth, a następnie wybuchła śmiechem.
- Moja droga… to wyjątkowo nieudane miejsca na randki. Naprawdę nie dało się znaleźć nic lepszego?
Palce półelfki zanurzyły się głębiej gdy mówiła. - Tu czuję obecność twojego kochanka, a o inne miejsca też tak zadbał?
- Nie… tylko tak się pobawiliśmy. - Morgan uśmiechnęła się lubieżnie, czując jak jej policzki zaczynają piec. - A miejsca… mi nie przeszkadzają.
- Nie… więc może ja mam się zająć tym obszarem, który twój kochanek zaniedbał? Jeśli chcesz? - zapytała prowokująco Almais.
- Z przyjemnością. - Morgan posłała kochance zaciekawione i rozpalone spojrzenie.
- To musimy pozbawić cię majtek i zmienić nieco pozycję. - mruknęła Almais uwalniając kwiat miłości El od swoich palców.
- Majtki mogę zdjąć, ale co do pozycji musisz mnie poinstruować. - Morgan sięgnęła do swej bielizny i na chwile rozpięła sprzączki pończoch by zsunąć majtki.
- Rozpala cię myśl, że mogłabym wziąć cię pod obcas? - zachichotała lubieżnie Almais i wymruczała nieco kocio. - Mogę taka być.
- Rozpala mnie myśl, że chcesz się mną pobawić. - Morgan rzuciła majtki na podłogę i przypięła pończochy, planując w nich zostać.
- No cóż… mnie też rozpala wizja… twojej pupy. Klęknij przed łóżkiem i wypnij tyłeczek. Będzie mi wygodniej… bo trochę mi się nie chce z niego wstawać. - zaśmiała się nieco pijacko Almais.
- Leniuszek. - Morgan zaśmiała się, ale zeszła też z łóżka i klęknęła przed nim. Chciała by ktoś zaspokoił jej niedosyt po spotkaniu z Simeonem.
- Nie martw się. W innych kwestiach nie będę leniwa.- przesunęła mokrymi palcami pomiędzy pośladkami panny Morgan zapowiadając to co ją czeka.
El zamruczała i wyprężyła się niczym kotka.
Półelfka usiadła obok kochanki i powoli palce zaczęły szturm na bezwstydny zakątek pokojówki. Jeden, dwa, zakończyła na trzech i powolnymi ruchami rozpalała Elizabeth.
- A kto by się nie chciał pobawić takim ładnym tyłeczkiem i resztą.- zamruczała lubieżnie rudowłosa.
- C...Clarice? - El z trudem wydusiła imię bibliotekarki poddając się szturmom gospodyni.
- Skarbie… to że ktoś się kryguje nie oznacza że nie chce. Czasami są to opory związane z wychowaniem. - zaśmiała się cicho półelfka.- Albo przekonaniami. Tak jak mój brat… był grzeczny, bo myśli że na widok jego parówki, rzuciłabyś się z zębami by ją odgryźć.-
Almais poruszała leniwie palcami rozkoszując się lubieżnymi dźwiękami, towarzyszącymi ich zabawie.
- M..mhm… - El miała problemy z koncentracją. Rozchyliła mocniej nogi, rozluźniając s ię i oddając się kochance. - Skąd… skąd taki … pomysł.
- Hmm… wiesz… zdarzyła się już taka sytuacja. Nie mojemu bratowi, ale pewnemu don juanowi. Wybranka dostała amoku w intymnej sytuacji… w tym przypadku to chyba była wina jakiejś kombinacji czarów z umieszczonym uwarunkowaniem. Czy jakiejś klątwy… szczegółów nie znam.- zadumała się Almais nie przestając zabawy i mocniej poruszając palcami dodała.- Albo miała phallophobię.
- Wy… wyglądam na taką? - Morgan z trudem dławiła jęki rozkoszy. Czuła jak ta zabawa sprawia, że z jej kwiatuszka spływa wilgoć.
- W tej chwili wyglądasz…. bardzo… podniecająco. - zamruczała lubieżnie Almais starając się wcisnąć palce jak najgłębiej przy każdym pchnięciu. - Ona chyba zresztą też nie wyglądała na to, co dostaje ataku na widok twardej parówki.
- M..mhm…. Więc.. twój brat. - Morgan jęknęła głośno czując mocniejszy szturm. - Boi się.. gdy.. kobieta… kobieta nie… - Straciła wątek.
- Nie… nie boi się. Tylko też słyszał tę historię i to z pierwszej ręki. Więc jest ostrożny.- zaśmiała się Almais. - Niemniej jeśli go podpuścić… a wiem że potrafisz… to może ulec.
El jęknęła ponownie czując jak zbliża się do szczytu.
- C… co lubi?
- To co każdy mężczyzna… pupy i biusty.- zaśmiała się Almais mocniej napierając palcami na intymny zakątek El. - I trochę śmiałości ze strony kobiety. Bądź bardziej… zaczepna i pełna dwuznacznych wypowiedzi i gestów. Zasugeruj mu że… lubisz parówki.
Morgan doszła z głośnym okrzykiem. Z trudem utrzymała się przy tym na rękach.
- Nie mów mi że już teraz się już wypaliłaś. Mam gdzieś tutaj pasek, mogę dać nim parę klapsów na pupę. - zachichotała pijacko Almais.
- M...musiałabyś zejść z łóźka. - El posłała gospodyni zadziorne spojrzenie.
- Mogę się poświęcić jeśli poprosisz o ukaranie pupy.- odparła ze śmiechem Almais. - Jutro rano nie dość że będzie mnie bolała głowa, to przez ciebie będę miała moralnego kaca.
- N..nie chcę byś miała kaca przeze mnie. - Morgan zakołysała swymi biodrami.
- Na to już za pó...aaa… mówisz o moralnym?- zachichotała rudowłosa i pogłaskała opuszkami palców pośladek El. - Hmmm… a więc nie chcesz poprosić o ukaranie pupy?
- Jeśli masz mieć przez to moralnego kaca… to nie. - Morgan oparła się pupą o dłoń półelfki. - Chcę.. by to co ze mną robisz sprawiało ci przyjemność.
- A myślisz że nie sprawia? A i kacem się nie przejmuj… - odparła półelfka wystawiając język. - … żartowałam.
- To zrób to co sprawi ci przyjemność. - El zaśmiała się. - Moja pupa jest dziś twoja.
- Nie to chciałam usłyszeć.- odparła półeflka dając klapsa El.- Poza tym obie mamy się dobrze bawić, bo wygląda na to że żadna z nas nie miała idealnego wieczoru.
- Ja się bawię cudownie, choć… mogłabyś mieć miękiszu dywan w sypialni. - El zaśmiała się i wskazała na swoje kolana. - To gdzie masz ten pasek, moja pani?
- Hmm.. zaraz poszukam…- odparła z diabelskim uśmieszkiem Almais i ruszyła do garderoby.
Morgan wyprostowała się na chwilę i usiadła oparta bokiem o łóżko z zaciekawieniem zerkając w kierunku garderoby. Zaczynała czuć już zmęczenia, wiedziała jednak że jeszcze chwila zabawy z pewnością poprawi jej nastrój.
- No to…- półelfka wybrała dość szeroki skórzany pas i zerknęła za siebie pytając.- Więc… twoja pupa winna być ukarana?
- Chyba tak. - Morgan uśmiechnęła się i oparła piersiami o łóżko, wypinając przy tym.
- Będziemy musiały kiedyś pójść razem na zakupy. Takie figle wymagają odpowiednich strojów. - rudowłosa zamachnęła się, a cios przeszył bólem i dreszczem pośladki El. I rozgrzał całą pupę.
- I jak? - spytała po nim Almais.
- Ju..już kostium do kupienia… akcesoria… - Elizabeth zamruczała, czując przyjemność, która zastąpiła ból. - Wydasz na mnie nieco.
- Zostańmy przy strojach na razie. Odpowiednie fatałaszki dla pokojówki. - zachichotała Almais i kolejnymi zamachnięciami pasa wprawiła pośladki kochanki w bolesne drżenie. - Myślisz myślisz że powinnam wziąć za wzór kolegów i koleżanki? Ich pokojówki… bywają prowokujące. W strojach.
- A… nie chcesz mnie tylko dla siebie? - Morgan zacisnęła palce na pościeli czując pieczenie na pośladkach.
- Pfff… nie… - zachichotała Almais kolejnymi uderzeniami naznaczając jej pupę. - Może czasami… pod wpływem chwili. Ale poza tymi … momentami słabości… nie przywiązuję się do kochanków i kochanek, a poza tym… ty chyba już masz kogoś tylko dla siebie, co?
- Chodziło.. mi o to.. że strój może kusić innych. - El jęknęła przy kolejnym uderzeniu i już coraz trudniej było jej zapanować nad głosem.
- Hmmm… - zamyśliła się Almais przerywając "karanie" i opierając zgrabną stopę o obolały tyłeczek panny Morgan. - Dobre pytanie. A ty widziałybyś się w sukni do kostek, zapiętej pod kołnierz?
El zamruczała czując chłodną, drobną stopę na swoim ciele.
- Mam taki.. od Waynecroft.
- No tak…- mruknęła skonfundowana półelfka wodząc stopą po pupie. -... rzeczywiście. A chciałabyś by to był twój mundur u mnie?
- Wygodniej mi.. w krótszych rzeczach. - Morgan poluzowała chwyt na prześcieradle, rozluźniając się nieco.
- Więc coś takiego dobierzemy. A propo rozluźnienia…- Almais klęknęła za Elizabeth, jej wargi muskały obolałą pupę, a palce sięgnęły między uda.- … dość już karania na dziś. Ręka mi się zmęczyła.
- Yhym… - El zamruczała rozkosznie, czując pieszczotę.
- Zobaczymy jutro… a dziś dokończmy przyjemność. - mruknęła półelfka łagodząc pieszczotą języka obolałe pośladki, jak i sięgając palcami kwiatu El.
Morgan jęknęła rozkosznie poddając się tym pieszczotom i czując jak kochanka prowadzi ją na szczyt. A po chwili niemal krzyknęła od nadmiaru doznań.
A Almais uśmiechnęła się lisio.
- Chyba czas nam do łóżka, czyż nie?
- I jak ja mam na nie wejść? - El westchnęła teatralnie.
- Jestem od ciebie mniejsza i słabsza… nie sprowadzę nam po nocy kochanka do wepchania cię na łóżko. To znaczy… teoretycznie bym mogła. - westchnęła ciężko rudowłosa po chwili namysłu.- Ale miałyśmy iść spać, a nie figlować dalej.
- Tak...tak .. - Morgan wdrapała się na łóżko odrazy na nie padając.
Rudowłosa zwaliła się obok i ziewnęła głośno.
- Ja padam… a ty?
- Też… noce ostatnio są potwornie krótkie. - El ziewnęła wtulając się w półelfkę.
- Ale jakże satysfakcjonujące.- wymruczała lubieżnie Almais, pomiędzy ziewnięciami.
- Yhym… - Morgan czuła jednak, że sen nagle wydawał się być bardzo satysfakcjonujący.
 
Aiko jest offline