Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2021, 20:17   #2
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ze stoickim spokojem Galeb odkrawał kawałki mięsa z użyciem noża i widelca. Pieczyste z łosia powędrowało do zdeformowanych ust, by po chwili zostać przeżute przez twarde jak kamień zęby krasnoluda. Krzykliwość i przepych panujące wokół drażniły runiarza, lecz on przybrał kamienną maskę spokoju. Im mniej się odzywał tym lepiej, choć i też mało kto chciał z nim rozmawiać.

***

Zaczęło się od zaproszenia jakie otrzymali w garnizonie. To że je dostali mogło świadczyć o naprawdę wielkiej wdzięczności matki Mag… albo że jej wuj już o nich wie.

Wracając z garnizonu do kwatery Galeb marudził Detlefowi by ten ubrał się w coś bardziej pasującego do okazji. Pewno Hrabina nie miała wobec ich zachowania wielkich wymagań lecz dobre wrażenie mogłoby im zjednać jej przychylność ponad to co już zdołali wypracować.

Sam Galeb zjawił się u Hrabiny ubrany w eleganckie odzienie (przynajmniej w jego mniemaniu) jakie pobrał jeszcze w Karak Hirn. Nie były to jednak szaty, odpowiadające jego funkcji. Woląc nie epatować swoim stanem wybrał białą bawełnianą koszulę z kołnierzem o długim rękawie, czarną haftowaną w proste wzory kamizelkę wraz z solidnymi spodniami podtrzymywanymi przez szeroki pas z grawerowaną sprzączką. Buty miał te co zwykle, ale wyczyścił je i wypastował. Całość choć prosta była wykonana z wielką starannością, wysokiej jakości materiałów (importowana z Arabii bawełna w Imperium odziewała jedynie bogaczy) a kolory były wyraźne i świeże. Długie rękawy koszuli podwinął jednak aż za łokieć odsłaniając zabandażowane dłonie i przedramiona.
Mógłby uchodzić za kupca lub mieszczanina lecz cały ten strój był lekko napięty przez muskularną sylwetkę Kowala Run zdradzając że nie jest osobą wiodącą spokojny i lekki żywot. Podobną wskazówką był przypięty do pasa Majcher, nad którym Galeb popracował jeszcze w Karak Hirn, a z którego piętno dawnego właściciela wypędził kowalskim ogniem. Uczynił tak zgodnie z prastarym obyczajem przekuwania zdobycznych przedmiotów lub trofeów na przedmioty praktyczne, czy to do użycia codziennego czy też jako artefaktów. Pochwę ostrza ozdobił misternym kanciastym wzorem wyciętym w skórze, a sam metal i rękojeść dopracował tworząc solidne narzędzie do użycia zarówno w walce jak i w dziczy. Grawerunek i wzory miały jednak zamaskować tą funkcję.
Ze sobą zabrał dwie butelki napełnione krasnoludzkim trunkiem, który przywieźli z gór. Choć cena tego napoju z pewnością nie robiła na arystokracji wrażenia to jego niedostępność w ludzkich krainach była czymś co im nie umknie. Uznał że to będzie dobry krok by podziękować za gościnę (chociaż wszak to dziękowano im i reszcie Ostatnich za pomoc) a przy tym będą wyrazem dobrych chęci.

***

Po przybyciu i przedstawieniu się nastąpiła krótka, niezręczna cisza, którą Galeb przerwał wręczając podarunek dla gospodarzy. Jednak i tu grzeczności szybko się wyczerpały, co znów zaowocowało krępującą pauzą, przerwaną tym razem przez Wujka. Człowiek ten zapytał bez złośliwości o osobliwe nakrycie głowy które Galeb posiadał. Runiarz bez krępacji odpowiedział że twarz zakrywa ze względu na innych, którzy mogą nie być nawykli do tak nieprzyjemnych widoków. Dla podkreślenia swoich słów uchylił odrobinę bandaży ukazując pobliźnioną skórę na rękach i twarzy. Korciło go jak zawsze by od razu odsłonić całą oszpeconą facjatę, jednak zdołał się powstrzymać od rzucenia tego “wyzwania” ludziom przed którymi stał.

- Pod Górami Krańca Świata ogień dotknął całej mej głowy i przedramion wraz z dłońmi. - rzekł spokojnie.
Lepiej panował nad głosem i ciałem. Był bardziej świadomy tego jak protekcjonalnie się odnosił do tych którzy nie wycierpieli tyle co on, nie znali takich tajemnic świata, ani nie głowili się nad wielkimi sprawami. Powstrzymywał się też od tych gestów, którymi próbował wpędzić innych w zmieszanie. Był co prawda przy tym sztywny, brak mu było swobody z jaką poruszali się i mówili ludzie.

Na szczęście oszczędzono im dalszych niezręczności i zaproszono do sali w gdzie mieli zjeść posiłek.

***

I tak trwał w milczeniu na dziękczynnym obiadzie u Hrabiny. Jadł spokojnie co jakiś czas zerkając na pozostałych gości, których zaproszono na posiłek, oraz rzecz jasna na gospodarzy. Widział też że wiele spojrzeń pada na niego i na Detlefa lecz nie uciekał wzrokiem. Zastanawiał się czy była to jakaś przykrywka czy już wciągano ich w jakąś grę cieni lub intrygę, która miała czemuś posłużyć.

Niecierpliwie wyczekiwał tylko momentu kiedy Wujaszek postanowi się z nimi rozmówić, bowiem co jak co ale wątpił by cokolwiek powiedzieli mu Roz i Gustav było w stanie wyczerpać jego ciekawość odnośnie tego co wydarzyło się na Przełęczy… i czego zdołali się dowiedzieć.

Lecz na jego nieszczęście w pewnym momencie ktoś zebrał się na odwagę by go zagadać. Był to szlachcic siedzący naprzeciw, którego twarz zdobiła malownicza blizna przez policzek i brew, a która oszczędziła jedno z jego błękitnych oczu.

- A pan, panie krasnoludzie w jakiej walce zyskał takie trofea? - swobodnym gestem dłoni przesunął po twarzy - Czyżbyście potykali się ze smokiem? - zapytał błyskając uśmiechem pełnym jasnych zębów...

...i podszywając pytanie szyderstwem? A może kpiną? Może tak po prostu miał?

Ponieważ pytanie było skierowane do kogoś kto pasował na tym obiedzie jak pięść do nosa część rozmów przycichło wsłuchując się w co powie krasnolud.

Galeb położył delikatnie sztućce na talerzu, z ostrożnością jakby to wszystko było zrobione z kruchutkiego szkła. Przemknęło mu przez głowę że ludzi od zadania dużo bardziej kłopotliwego pytania o wojnę z Granicznymi i neutralność krasnoludów mogła powstrzymywać tylko groźna aparycja dawi i obawa że dwóch mięśniatych dzikusów będzie chciało wyjaśnić sprawę przy pomocy swoich potężnie umięśnionych rąk.

- Szanowny panie. - rzekł rzucając przeciągłe spojrzenie na umgiego - W trakcie walk z pomiotami z czeluści gór znalazłem się w polu rażenia ognia alchemicznego, którego wybuch zdołałem przeżyć. Moi wrogowie... nie. - zrobił krótką pauzę by wrócić do krojenia kawałka mięsa na swoim talerzu - Choć przypłaciłem to tygodniami niewypowiedzianych mąk, kiedy trzeba było zrywać pierwsze bandaże... - powstrzymał się ledwie od opisania bezczelnemu człekowi jak wraz z bandażami odchodziły mu z głowy całe płaty skóry, czym zapewne przyprawiłby o wymioty połowę zebranych tu ludzi - A wasza blizna, panie?

- Och. To pamiątka po pojedynku.
- odparł tamten niezrażony, acz może lekko zawiedziony że nie wyprowadził krasnoluda na manowce - Broniłem honoru damy mego serca.

- W pojedynku na rapiery jak mniemam.
- odparł Galeb.

- Rzeczywiście! Po czym poznać?

- Gładka blizna i dość wąska. Ostrze musiało być dość cienkie i bardzo ostre. Zakładam cięcie końcem rapiera. Mieliście też na podorędziu dobrego medyka.

- Niesłychane! Tyle móc wyczytać z blizn! Czyżbyście byli panie krasnoludzie medykiem?


Galeb pokręcił powoli głową.

- Nie. Zbrojmistrzem. - odparł krótko.

- Naprawdę szczęście mi dziś dopisuje. Mam okazję spytać prawdziwego eksperta. Od kiedy ukończyłem szkołę u mistrza Giovanniego nie raz już wdawałem się w dyskusję na temat wyższości różnych rodzajów oręża nad innymi. Herr Freiburg zawsze mi mówi "drogi Herr Dunkelheim, nic nie przebije doskonałej formy miecza". Co o tym stwierdzeniu może powiedzieć ktoś tak obeznany z orężem jak wy?

Parę osób nadstawiło uszu, głównie mężczyźni o bardziej bojowym usposobieniu. Galeb dokończył kęs, jako że nic nie miał w tej chwili na talerzu wytarł usta serwetką, niezbyt elegamcko. Widać było w nim pewne ozywienie na rozmowę o broni.

- Herr Freiburg sprecyzował jaki miecz ma na myśli? W czym jego forma jest doskonała?

- Nie raczył powiedzieć, acz myślę że miał na myśli zweihandera, bowiem z takiej broni korzysta.

- W moi mniemaniu dyskusja jest bezcelowa bez konkretnego kryterium lub wyzwania stawionego przed bronią.
- stwierdził z naciskiem krasnolud - Opinia Herr Freiburga jest, przynajmniej dla mnie, czysto filozoficzna. Nie wiem też co dokładnie mógł mieć na myśli. Kwestia doskonałości wiązałbym ze słowami pewnego krasnoludzkiego mistrza, który rzekł że "doskonałość czy też jakość to stopień w jakim rzecz spełnia pokładane w niej oczekiwania". Mam pewną ciekawą historię odnośnie jednych z najwspanialszych mieczy na świecie.
Słyszeliście może o mieczach z Nipponu?


- Kupcy opowiadali o różnych dziwach z dalskich krain. Ponoć wykuwają piękne miecze. - wtrącił się do rozmowy jakiś wąsaty szlachcic, zapewne oficer albo rycerz.

- To prawda. Długa pleciona rękojeść, okrągły lejec i delikatnie zakrzywione ostrze ścięte na samym końcu. Wypolerowane na lustrzany połysk. Nipponśkie ostrza są niezwykle eleganckie, wykonane z niezwykłą starannością. O ich ostrości chodzą legendy - najczęściej powtarzana to taka że kawałek najdelikatniejszego materiału zostanie przecięty w pół spadając na swobodnie spoczywające ostrze. Powstała wokół nich cała kulturalna otoczka, mają charakter praktyczny i ceremonialny. Nawet mawia się że ostrza te przechowują część duszy ich właściciela, tak bardzo szanowane są to przedmioty. Ich właściciele szkolą się w posługiwaniu nimi przez całe życie, a prędkość z jaką zdają cięcia konkuruje z szybkością Tancerzy Ostrzy elgich. - Galeb rozparł się wygodniej na krześle widząc że przykuł uwagę - To przepiękna robota prawdziwych mistrzów rzemiosła. Lecz w zbrojowni wojującego Staroświatowca ta wspaniała broń miałaby wartość głównie kolekcjonerską.

- Naprawdę? - zapytał się wąsaty jegomość, poprawiając się w krześle - Dlaczegóż to skoro jest takim niezwykłym przedmiotem?

- Relatywność. - wyjaśnił Krasnolud biorąc w dłoń jeden z noży wykonany cały ze stali - W Starym Świecie jakość rud żelaza jest wysoka, w dodatku są dość powszechne. Tak bardzo że przestano zwracać na to uwagę. W Nipponie jest jej stosunkowo mało. Częstsza jest taka która w naszym regionie świata służy do wyrabiania narzędzi rolnych. Dlatego nippońscy mistrzowie kowalstwa stworzyli metodę kucia doskonałych ostrzy z obu rodzajów żelaza - po prostu na miękki rdzeń ze słabego metalu nakładają warstwę twardego, dobrego metalu. Potem ostrzą twardą warstwę do granic możliwości i pieczołowicie wykańczają. Powstaje piękne ostrze, którego cięcia zdają poważne, strasznie krwawiące rany. Nieopancerzony przeciwnik nie ma szans...

Wąsacz podkręcił wąsa słuchając uważnie o egzotycznych dziwach.

- A jeżeli nosi na sobie zbroję? - zapytał.

- Ostrze się zdeformuje. Twarda warstwa wyszczerbi się. Miękki rdzeń wygnie. - Galeb dla pokreślenia swoich słów naparł palcami na nóż jakby chciał go wygiąć, lecz powstrzymał się przed tą demonstracją swojej krzepy.

- To przecież niepojęte! Jaki sens korzystać z takiej broni, jeżeli zbroja może ją zniszczyć? - zapytał błękitnooki szermierz.

- O właśnie. Ale pamiętacie że wspomniałem iż Nippon nie posiada dużych zasobów żelaza? Oni swoje pancerze tworzą z mocnych plecionek tamtejszych roślin. Nie dają takiej ochrony jak stal, ale swoje zdanie spełniają, są do tego dużo lżejsze.

- Cóż za ironia losu. Tyle wysiłku na marne... - pokręcił głową młodzian.

- Nie powiedziałbym. - odparł Galvinson - Jak rzekłem: to sprawa relatywna. Na ich warunki ta broń jest świetna, wręcz "doskonała". Sam pomysł by ją stworzyć z tego co mają wymagał niesamowitego kunsztu i pomysłowości. Witać to w masie innych broni przez nich wymyślonych oraz tego z jaką wyobraźnią stosują proch.

- Ale jaki jest sens dalszego wytwarzania nippońskiego ostrza skoro tak łatwo je zniszczyć?
- dopytał się wąsaty szlachcic.

- Widzę dwa potencjalne powody. - rzekł Galeb znów bawiąc się nożem - Pierwszy: Nippończycy mają magów którzy potrafią skutecznie zaklinać ostrza i sprawić że ułomność ich struktury przestaje mieć znaczenie. Drugi, do którego się przychylam: Po ustanowieniu relacji ze Starym Światem, a konkretniej z Marienburgiem, Nippon zyskał dostęp do dobrej jakości stali w sporych ilościach. Biorąc pod uwagę kunszt tamtejszych kowali, sądzę że zdołali już opracować odpowiednią technikę wykorzystania lepszych materiałów. Jeżeli wierzyć historiom o ich rycerstwie i zapałowi z jakim ćwiczą się w walce bronią to po wyrównaniu tej technicznej przepaści staną się prawdziwym wyzwaniem dla wojowników Starego Świata.

- Oczywiście jeżeli kiedykolwiek zawitają w Starym Świecie, albo Stary Świat zawita u nich.
- dodał z lekkim uśmiechem.

Bojowi szlachcice wydawali się być nieźle zafascynowani opowieścią Runiarza.

- To doprawdy wielce ciekawa historia. Dotąd nie spotkałem rzemieślnika, który interesowałby się rzemiosłem z odległych krańców świata. - prawie zawołał wąsacz - No ale może wróćmy w nasze strony. A co byście powiedzieli zbrojmistrzu o rapierach?

- O rapierach...? - rzekł Galeb pociągając spory łyk wina z kielicha - To trzeba zacząć od tego skąd wywodzi się ten rodzaj ostrza oraz jakie jest jego zastosowanie.

Dawno dawno temu...


***

Trafienie w odpowiedni temat pozwalał zjednywać sobie ludzi, nawet jeżeli powszechnie szerzyła się niechęć. Zarówno błękitnooki młodzik jak i wąsacz wydawali się bardzo przykuci opowieściami Galeba, więc kiedy wstano od stołów, a rozmowy stały się swobodniejsze miał on kogo zapytać o wieści z północy i przebiegu wojny z Chaosem.
Wolał nie poruszać tematów tego co się działo na południu, a gdyby wdał się w jakąkolwiek o tym rozmowę wolał dyplomatycznie stwierdzić, że zbyt wiele niewiadomych w tym wszystkim by cokolwiek stwierdzić.
W razie nadmiernych natarczywości miał wszak za pasem parę argumentów - między innymi powszechnie wiadomy proceder otwierania przez ludzi na dziko kopalni na terenach krasnoludów czy trucie (głównie poprzez przemysł farbiarski i garbarski) rzek oraz strumieni z których browary pobierały wodę do warzenia piwa i małą garść "sąsiedzkich incydentów" ze strony ludzi.
Mógł się też po prostu odwołać do tego by nie poruszać tak drażliwych tematów na przyjęciu u wdowy pogrążonej w żałobie.
Miał jednak nadzieję że nie dojdzie do sytuacji gdy będzie musiał przypominać o takich rzeczach.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 04-08-2021 o 20:40.
Stalowy jest offline