Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2021, 10:55   #408
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Eryk nie poszedł z resztą do kuzynostwa większość klejnotów zaproponował ojcu Zostawił tylko kilka dla siebie i każdego z towarzyszy zamierzam wziąć też miecz to trzeba odnaleźć tego arturius a i mu oddać jego własność. Paladyn robił dobrą minę do złej gry, bo jako święty mąż Nie miał prawa okazywać słabości przy cywilach, Jednakże, gdy większość jego przyjaciół odeszła szukać kuzynostwa zostali przy nim tylko ojciec oraz najemnicy, więc jego rodzina.

W tym gronie pozwolił sobie na okazanie słabości, zaczął płakać, a całym jego ciałem wstrząsnęły spazm, zaczął się modlić do wszystkich trzech swoich patronów o siłę a, zaczął się modlić do wszystkich trzech swoich patronek o siłę a głos mu się łamał, gdy wypowiadał te słowa

Karol ojciec Eryka po prostu ukląkł przy synu i bez słowa przytulił go reszta najemników przyglądała się tej scenie bez słowa niechcący zawstydzać dawnego kompana. Trwało to zaledwie kilka pacierzy, ale prostaczek poczuł, że wielki ciężar Spadł mu z serca. Ścieżka, którą wybrał nie była łatwą, wiedział, że ten czyn, na zawsze będzie ciążył na sumieniu podobnie jak świadomość tego, kim była jego matka, lecz miał pewność, że nie zboczy z raz obranej ścieżki.

Paladyn wstał otarł twarz ojciec posłał mu pytające spojrzenie wojownik odpowiedział skinieniem głowy– zanieśmy ją w okolice latryny tam spalimy jej zwłoki żeby odór płonącego ciała nie zasmrodził całego obozu, wy modlę się wodę święconą i zmieszać ją z prochami, i tak Planujemy iść na cmentarz, Co prawda nie jest jeszcze re konsekrowany, ale mam znajomego kapłana, którego planujemy uzdrowić, więc będzie mógł odprawić ryty pogrzebowa na jednym grobem. Pomoc kapelana to też jest dobry pomysł ojcze, niech odprawi modły pogrzebowe podczas spalania zwłok, Może mi też pomóc z wodą święconą dwa rodzaje wody z błogosławieństwami różnych bóstw na pewno pomogą a Jak dotrzemy na cmentarz odprawi się osobne modlitwy nad schowana urną. Sądzę, że po tym wszystkim jej duch nie powinien nikogo niepokoić…

Najemnicy, i Torag, i Gorg i Jedwabek i wszyscy oficerowie zebrali się wokół Eryka. Nic nie mówili, lecz okazywali wsparcie.
- Synu - rzekł papa Eryka - O świętych sprawach nie będę z tobą dyskutował, bo wiesz o tych sprawach więcej ode mnie, ale jak potrzebujesz wsparcia, to zawsze możesz na nas liczyć. Jesteśmy z całą kompanią twoją rodziną
- Dziękuję ojcze to działa w dwie strony, w jeżeli wy będziecie kiedykolwiek potrzebować pomocy możecie mnie wezwać zrobię dla was wszystko pod warunkiem, że nie będzie to stać w sprzeczności z innymi moimi przysięgam i dla moich patronek śmiertelnych i nieśmiertelnych, bo jeżeli zła mi moje palatyńskie słowo straciłbym i błogosławieństwo, ale poza tym, jestem zawsze do waszej dyspozycji- na twarzy Eryka ponownie pojawił się uśmiech nie miałam zwyczaju długo zastanawiać się nad smutnymi sprawami przechodził nad nimi do porządku dziennego i ruszał naprzód nadal wierząc, że świat i wszyscy jego Mieszkańcy są tak naprawdę w głębi duszy dobrzy Niektórzy po prostu potrzebują więcej Pomocy żeby to odkryć.

Elphira odnalazła kuzynostwo, a przynajmniej kuzynkę. Była blada, miała podkrążone oczy i wyglądała niezdrowo. Nerwowo kołysała kołyską i coś szyła.
- Cześć Elphirko, co u ciebie? Byłaś w mieście? - zapytała.
Nys patrzyła zza ramienia, Elphiry.
Tak jak przeczuwała kuzynka nie wyglądała najlepiej i jeszcze o zgrozo była uprzejma?!•Zastanawiała się czy był to efekt uboczny odstawienia podejrzanych substancji czy może szczera uprzejmość po przemyśleniu swojego życia? W to drugie wątpiła, choć była nikła szansa, odwzajemniając uprzejmość odparła.
- Cześć Alex, raczej przelotnie mam jeszcze parę spraw do załatwienia. Jak samopoczucie? Bo wyglądasz na zmęczoną.
- Źle się czuję, jestem taka powolna, moje myśli… W mieście mają lekarstwo, czy kupisz mi je? Bo chyba niedługo zachoruje... - zapytała, a Nys ziewnęła.
Ta “lekarstwo” chyba naprawdę ma mnie za głupią. „ stwierdziła w myślach słuchając kuzynki.
- Zobaczę, co da się zrobić, lecz nic nie obiecuję. Czego dokładnie potrzebujesz ? - odparła niewinnym głosem, domyślała się, o co poprosić, choć była nikła szansa, że rzeczywiście potrzebuje czegoś innego. Oczywiście nie zamierzała jej dostarczać podejrzanych substancji od derro tylko spreparować coś z pomocą magii licząc, że zdesperowana nie zauważy różnicy.
- Mogę po nie skoczyć… - kitsune uznał, że to dobra okazja, żeby uniknąć niewygodnych tematów.
Elphi posłała Airydowi oburzone spojrzenie zastanawiając się czy on na poważnie zaoferował przyniesienie narkotyków komuś na przymusowym odwyku.
- Ja tylko żartowałem… - rzucił jej równie oburzone spojrzenie. Również, dlatego, że jego szansa na uniknięcie niezręcznych sytuacji przepadła.
Kuzynka, Elphiry doskoczyła do Airyda.
- Naprawdę to zrobisz? - dotknęła jego policzka, a w jej oczach krył się głód - Będę bardzo wdzięczna. Od kiedy mąż uciekł ze szwagierką, jestem taka samotna - przylgnęła do niego
- Ekhem - warknęła Jasmine, gdy kuzynka dotknęła jej rękojeści.
Elphi przez chwilę chciała się oburzyć na cala sytuację, ale po sekundzie stwierdziła, że Airyd sam się doigrał w końcu mógł się nie odzywać bez potrzeby. Zastanawiała się jak z tego wybrnie zamiast tego niewinnie zapytała kuzynki.
- A szanowny brat jak się miewa? Też “choruje”, bo słyszałam, że w kuchni pomaga.
- Nie odzywam się do niego, ta kurwa jego żona ukradła mi męża, a potem nie chciał mi pomóc. I jak Aradacie, udamy się do miasta? - w oczach kuzynki był GŁOD
- No rzeczywiście ceniłaś swego małżonka. - skomentowała pod nosem Elphi stwierdzając, że nie zdziała tu zbyt wiele. W końcu nie znała się na uzdrawianiu ani alchemia, więc raczej nie rozwiąże tego problemu sama, musiała by poszukać kapłana lub… paladyna? Eryk rzeczywiście potrafił leczyć, lecz pytanie czy tutaj mógł coś zdziałać? Zapytać nie zaszkodzi, szybko też zauważyła, że nie było go tutaj. Najwyraźniej musiał być zajęty całą sprawą ze swą matką, być może nie był to najlepszy moment na zawracanie mu głowy.
Airyd spojrzał na kuzynkę Elphiry. Jej spojrzenie było niepokojące. I to BARDZO.
- W sumie jak tak pomyślę, to bramy są zamknięte. Kwarantanna czy coś. Rozumiem, że sytuacja w rodzinie jest trudna. Nie znam się. Moi rodzice zaginęli bez wieści. Nawet nie wymyślili wymówki w stylu pójścia po mleko. - próbował wybrnąć z sytuacji.
Elphira postanowiła wdrożyć plan w życie, kilku kumpli Eryka zgodziło się jej pomóc
Z pomocą kilku żołnierzy udało się zawlec Siostrę przed oblicze Eryka.
- Ratujcie. Biją! Paladynią - krzyczała kuzynka Elphiry.
Widząc zachowanie swojej kuzynki Elphi stwierdziła, że chyba nie ma możliwości dalszego zwlekania, bo nie wiadomo, co może wyczyniać jak się jeszcze bardziej pogorszy. Podeszła do paladyna, który wyraźnie był w nienajlepszym nastroju.
- {i] Eryku, wiem, że to nie najlepszy moment, ale chyba będę potrzebować twojej pomocy z moją kuzynką. Brak tego gówna, od derro chyba zaczyna rzucać się jej na rozum a nie znam się na leczeniu by tu coś zaradzić. Zgaduję, że kuzynowi nie powodzi się lepiej.[/i]
- Elphiro, dziękuję, że martwisz się moim samopoczuciem, lecz droga świętego bojownika nie jest ani prosta ani łatwa! Dostałem błogosławieństwo moich trzech patronek, aby nieść pomoc ludziom. Szkolono mnie również w podstawach leczenia a jedną z łask, o które poprosiłem i którą otrzymałem jest leczenie chorób moim nakładaniem rąk. Pomoże im to z fizycznym głodem, ale na uzależnienie w ich umysłach może pomóc jedynie czas. Będę codziennie podróżował tutaj żeby ich wspierać w ten sposób. - Wyjaśnił Eryk następnie ruszył z Elphirą żeby pobłogosławić jej kuzynostwo.
Eryk Nałożył ręce łapiąc kuzynkę Elphiry z nos, co było najbardziej neutralnym sposobem, jaki mógł to zrobić.
- Och… kuzynka opadła obok Elphiry wyczerpana.
- Um? Zakładam że to normalna reakcja ?[/i] - spytała się lekko zmartwiona przyglądając sie nieprzytomnej.
- Nie musisz się też aż tak poświęcać w końcu sami się w to wpakowali. Jak ona jest w takim stanie to nie wiem jak wygląda Jonathan? Sama spytam się jeszcze alchemika w mieście czy nie ma jakichś specyfików, co by tu pomogły, choć jak mu pokazaliśmy to świństwo to jego reakcja była trochę niepokojąca.
- Nie muszę się poświęcać? A jak myślisz, w jakim celu otrzymałem te moce jak nie po to żeby się poświęcać? Ale masz słuszność, że lepiej uciąć problem u źródła, bo wszystkim uzależnionym nie jestem wstanie pomóc - Odpowiedział jej Eryk,
- Byle by nie przesadzać z tym poświęcaniem się. Poszukam kuzyna chyba miał być pomagać z ziemniakami… czy on w ogóle wie jak się je obiera ? - Elphira odparła na wywód Eryka, spodziewała się zastać ciekawy widok, gdy już odnajdzie resztę swojej nie lubianej rodzinki.
Poszła szukać kuzyna razem z Ramiel i Nys. Znalazła go przy obieraniu ziemniaków, a pomagały mu dwie troloorkoludzkie siostry kompania szturmowa. Gdy zobaczył Elphirę uśmiechnął się, i rzekł
- A czego moja kochana kuzyneczka ode mnie chce - zapytał skrzyżowawszy ramiona na piersi.
Jedna z sióstr zaczęła głaskać go po głowie i groźnie patrzyła na Elphirę.
- Czego faceci nie zrobią dla trójkąta - rzekła Ramiel z wyższością, Nys się wzdrygnęła.
- się Wiesz o gustach się nie dyskutuje, jak to mawiają. - odparła czarodziejka, następnie zwróciła się do kuzyna.
- A no chciałam zobaczyć jak sobie radzicie w nowej sytuacji życiowej. Chyba trochę lepiej ci się powodzi niż siostrze. - pozornie rzeczywiście zdawał sobie radzić lepiej, ale wolała mieć pewność.
- A, bo ona durna jest to sobie nie radzi, więc.... - Wzruszył ramionami, gdy jedna z sióstr wepchnęła mu pajdę chleba ze smalcem, którą zaczął jeść ze smakiem.
- Mam pytanie - rzekła Nys.
-[i] Jest tysiąc możliwości pytań, jakie możesz zadać i nie chcę poznać żadnego z nich[i] - Ramiel zaczęła ją odciągać.
- Ale ja tylko chciałam zapytać o historię ich rodziny - Nys była urażona.
- Była burzliwa. - Odwarknęła Ramiel.
- Możliwe, choć czy ja wiem. Raczej nie musi się drastycznie różnić od historii kogoś kto ma za rodziców na przykład półelfa i półorka ? - Elphi zaczęła się zastanawiać nad wywodem szlachcianki, dodając po chwili.
- Zaczynam się zastanawiać czy nie ma ziarna prawdy w tych żartach o Cheliańczykach noszących przy sobie rozpisany rodowód ze stemplami by móc go okazać w każdej chwili, gdy ktoś ich o to spyta.
- Skoro tak dobrze ci się powodzi to widać nie potrzebujesz pomocy uzdrowiciela jak twoja siostra. Skoro tak to nie przeszkadzamy i powodzenia. - rzuciła w stronę kuzyna chcąc sprawdzić jego reakcję.
- Nie Chelańczykach tylko ludziach dobrze urodzonych. Tu mam rozpisaną historię mojej rodziny na pięć tysięcy lat. - pokazała dokument stawiając go pod nos. Ramiel patrzyła przez ramię.
- Czemu nikt tu nie nazywa się De Leone. I ten pierwszy gość w ogóle nie ma nazwiska? Tylko przydomek - Zapytała po kilku chwilach.
- Nasz protoplasta zdobył zamek dzięki swemu sprytowi i przebiegłości. - tłumaczyła Szlachcianka
- Czyli wyłudził. - zapytała, Ramiel uśmiechając.
Elphi powinna być zaskoczona tym, że noszenie dokumentu rodowego było faktem, ale czy rzeczywiście powinno ją to dziwić? Cheliax było (nie) sławne ze swego zamiłowania do biurokracji i komplikowania wszystkiego zbędnymi zasadami, prawami i dekretami.
- W końcu rody szlacheckie nie biorą się z powietrza. Ktoś się w nie wrzenia albo na samym początku ten, kto utrzyma się na wierzchu lub miał trochę szczęścia w życiu ogłosi się wszem i wobec szlachcicem. I bum masz “szanownego” założyciela lub założycielkę rodziny. - podsumowała Elphi swoje rozumienie początku rodów szlacheckich.

W końcu drużyna ruszyła do karczmy, Gdzie najwyraźniej było nieco więcej gości. Jeden mężczyzna wyszedł się przewietrzyć. I Zobaczył Czarnulka.
- Dzień dobry. Wie pan, że nie wolno nadużywać alkoholu - rzekł czarnulek i przybrał postać krasnoluda, a potem
- Nie! Wolno. Nie. Wolno - zakrzyknęły koboldy.
- Panowie i panie, jeśli widzicie to, co widzicie, to znak, że pora skończyć picie na dzisiaj i iść do domów - zasugerował Airyd.
Prostaczek sprzedał sójkę w bok, Aryidowi i szepnął doń “Nie możemy wyganiać gości z karczmy i pozwalać na rozsiewanie plotek” na głos zaś dodał - Skoro macie zwidy lepiej nigdzie nie iść będzie bezpieczniej, jeśli zapłacicie za pokój na noc - Wojownik złapał gościa i przyjacielskim acz zdecydowanym ruchem skierował go z powrotem do wewnątrz Dworku, aby załatwić nocleg.
Mężczyzna kiwnął głową nieprzytomnie i jak wszedł do środka zawołał “Gorzałki! Dużo!”
 
Brilchan jest offline