Ribaldo

Panie majorze Micas, nie ma problemów psychicznych, narkotyków, ani alkoholu nie tykam, nie boję się ciemności, ani małych pomieszczeń. Mam dziewczynę, ale powiedziała, że na mnie poczeka. Tak, więc oto jestem.

Doszły mnie bowiem słuchy, że Imperium potrzebuje nowych rekrutów. Żołd ponoć całkiem pokaźny wypłacacie. Poza tym taka służba to w końcu splendor i sława... no i będzie czym się chwalić i o czym chłopakom na osiedlu opowiadać.

Wychodząc zatem naprzeciw oczekiwaniom Imperatora, ja Ribaldo, chciałem się zapisać na listę ochotników. W końcu, jak to mówią, wojna nie wygra się sama. Skoro Imperium wzywa, to tylko kiep, by siedział cicho i krył się po krzakach.

Co do funkcji, jaką chciałbym pełnić w naszej wspaniałej Gwardii, to oczywiście marzy mi się rola dowódcy, albo kapłana jakiegoś, ale kto by tam żółtodzioba słuchał i tak eksponowane stanowiska mu przydzielał.

Zatem mierząc siły na zamiary, to może bym spróbował roli Ratlinga. Wzrost u mnie poniżej przeciętnej, to idealnie pasować będę. Sprytu i pomyślunku mam co niemiara, a i oko u mnie można, by rzec wybitne. To może bym się nadał, panie majorze.

Rozważałem też, że może by tak więcej ambicji wykazać i spróbować mundur szturmowca przywdziać, ale taki gość to już elyta. W boju zaprawiony musi być, obce światy znać i ogólnie militaria w jednym palcu mieć. A ja co...?
Najdalej za granicą to w Czechach byłem, z militariów to wiem, gdzie jest lufa, a gdzie kolba, a jeżeli solówy po szkole się liczą, to doświadczenie bojowe mam. Małe, bo małe, ale zawsze coś.
To chyba jednak za mało, aby się na taką specjalizację załapać, prawda panie majorze?

Zatem jeśli tylko czasu mi starczy, a nade wszystko inteligencji i cierpliwości, by mechanikę opanować, to może pan major, tak delikatnie ołówkiem moje nazwisko, przy specjalizacji Ratlinga wpisać.

 

__________________
I never sleep, cause sleep is the cousin of death