Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2021, 21:01   #937
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Widziałeś kiedyś dzieci? Albo idiotów, na widok pączka, czy baby z dekoltem, wesołych jak dzieci? Z wiekiem dzieci mądrzeją. Poważnieją. Stają się bardziej zadumane, agresywne, wściekłe, zagniewane, zagubione. Zdobywają lądy, morza i oceany, sukcesy, wzloty i upadki. Im dalej i dłużej zajdą, tym bardziej oczywiste się staje, że nie ma żadnej wymarzonej przyszłości. Nie ma żadnego lepszego jutra. Nie ma wynalazku, który naprawi ich życie i świat. Nie ma rzeczy, ani uczucia, ani doznania, które uczyniłoby ich szczęśliwymi. Nie ma wśród tysięcy bóstw bóstwa, które by ich ocaliło. Nie nadejdzie nigdy ich wyczekiwany świat. A im silniej to czują, im więcej o tym wiedzą, tym bardziej są rozczarowani, zawiedzeni, wściekli i smaczniejsze są, pyszne, ich uczucia i energia, którą emanują. A ponieważ wieczne Mgły są wiecznie nienasycone, podczas gdy ich oczy odwracają się od Światła, głodny wzrok Chaosu zwraca się ku nim. Jesteś pyszny, Timewalker ;3 Jak to jest, smoku, być pysznym, jak zwykły człowiek? Jak pączek z lukrem, jak żeberka z rusztu, hm?;3 Stałeś się żeberkami z rusztu, bounderze Ranaanthy… ;3 Jak się z tym czujesz? Tak wyobrażałeś sobie przyszłość, gdy zdradzałeś swoją Biel i braci?;3 Nie mogę pozwolić ci tak po prostu odejść. Lubię pączki i żeberka. Sprawa wyższej rangi, sam rozumiesz...

** *
Kiti miała dziwne nowoczesne podejście do gaszenia pożarów. Metodą wypnij się, a będzie wam dane [narrator z zaskoczeniem i w zgrozie patrzy na kartkę przed sobą i czyta ponownie Verion: ^__^’’’] Ekhym w każdym razie. Można się chyba domyślić, jak kończy się wypinanie włochatego tyłka do szalejących płomieni.
https://www.youtube.com/watch?v=mM2-DnaEfwA
Delikatnie mówiąc, zrobiło się gorąco. I to nie delikatnie, po prostu gorąco i to coraz goręcej. Najwyraźniej ktoś dawno się nie spowiadał, a wezwanie do spalenia grzeszników zostało wysłuchane. Można tak na to patrzeć. Można na to spojrzeć również bardziej ateistycznie i po prostu odradzić wystawianie włochatego tyłka do otwartego ognia. Jak to mówią, jeśli wystarczająco długo będziesz paradował odsłonięty, ktoś to w końcu wykorzysta. No i ogień nie omieszkał skorzystać z okazji. Jak to mówią, nie ma w drużynie nic lepszego, niż kleryk palący się do swojej roboty [narrator unosi brew w zażenowaniu Verion: ] Ale już najgorszy ze wszystkiego jest kleryk o słomianym zapale… [Verion: ] Czasem aż miło patrzeć, jak towarzyszom z drużyny robota pali się w… rękach…. [Mistress wyrywa kartkę, drze i wyrzuca Verion: ]

Tymczasem Dirith
[wewnętrzne załamanie nerwowe na widok Kiti z płonącym tyłkiem i maga stojącego bezczynnie jak czop]
- NIE SKAMLAJ TYLKO GAŚ!!!
Mag stał jak tzw. czop. Jakby w myślach wybierał najlepszy sposób gaszenia pożaru. Czym gasić, aby nie zniszczyć pergaminów jeszcze bardziej?! Ciała stałe pochodzenia organicznego, przy spalaniu których występuje zjawisko żarzenia (drewno, papier, węgiel, itp.) gasimy wodą. Ciecze palne i substancje stałe topiące się wskutek wytworzonego przy pożarze ciepła (benzyna, nafta, parafina, pak, naftalen, smoła, topiące się tworzywa sztuczne, itp.) pianą gaśniczą, proszkiem gaśniczym, dwutlenkiem węgla, halonem. Cokolwiek to znaczy. Dwutlenek węgla odpadał, ponieważ Dirith tak po prostu wbiegł w ogień. I to podobno ten bardziej poczytalny z tej dwójki… [gdzieś w tle biega Kiti z napędem rakietowym…]
Dirith bez większego trudu uniknął pochodni, którą pan z tunelu próbował zdzielić go po głowie [podobno drowy mają genetyczny talent do unikania pochodni, wideł i latających pomidorów]. Złapał pana za szmaty i po ocenia, że lepiej gryźć w ramię niż w drewno płonącej pochodni, dziabnął to pierwsze, wyzwalając z ust pana kukły w jego uścisku dziką i zaskakującą kakofonię dźwięków, wrzasków, pisków i przekleństw. Po pozbyciu się pochodni i po ucapieniu delikwenta przyszła pora na ewakuację z płomieni.
Mag w końcu wziął się do roboty i tych swoich czary mary.
- Bubble bath loreal paris huston!
Magicznie przywołane tornado miliardów małych bąbelków rozszalało się nagle w tunelu, owiewając Diritha i pana kukłę z każdej strony, w ciągu kilkunastu sekund pokryło wszystko warstewką lepkiej wilgoci i zagasiło płomienie, tłumiąc przy okazji w dużej mierze duszący dym. Kiedy Dirith wyszedł na zewnątrz z panem wrzeszczącym i wierzgającym, mag obejrzał się za Kiti, która nadal biegała wokół kopcąc tyłkiem.
https://memegenerator.net/img/images/400x/71821221.jpg
[Verion rozkłada bezradnie ręce]
Ciężko było wycelować w taki cel tornadem bąbelków… Pożar jednak będzie łatwy do ogarnięcia, kiedy tylko Kiti przestanie przed nim… uciekać… Tymczasem pora przepy…
Zaraz…?
Dirith zauważa fruwający na wietrze kawałek nadpalonej kartki, który ląduje na piasku. Nie, żeby jakoś szczególnie znał się na piśmiennictwie… Ale już gdzieś widział podobne pismo… Czy to możliwe…? Księga…? Riktel kiedyś miał… takie zapiski z takimi dziwnymi literami…
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline