Arnold
Zawołanie kupca nie pozostało bez odzewu. Większość postaci przy ognisku sięgnęła w stronę swojej broni, niektórzy błyskawicznie, inni znacznie bardziej ociężale i z większym opóźnieniem. Przynajmniej teraz mogli policzyć, że było ich dokładnie sześciu. Poderwane nagle z pół-snu postaci były wyraźniej rozpoznawalne w mroku. Wydawało się, że co najmniej jedna z nich była niziołkiem albo dzieckiem.
Reakcja żołnierzy
1-90 czekajÄ… 91-100 strzelajÄ… d100=13
Nie była to jednak jedyna reakcja. Od ogniska w odpowiedzi na wywołanie rozległo się gardłowe:
- Kto?! Co u licha? Kto tam gada?! Nie ma tu tych, o których gadasz! Wyłaź, bośmy gotowi cię wnet szypami zasypać!
Arnold usłyszał koło siebie wyraźny jęk zawodu topornika Hansa. Wyglądało na to, że nie zanosiło się na siekanie Kislevitów, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Również i w gorączkowych szeptach innych obozowiczów nie dało się usłyszeć charakterystycznego wschodniego zaśpiewu.