Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2021, 21:59   #2
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Cały Golarion rozpościerał się przed młodym, wędrownym kapłanem Sarenrae, podejmującym samotną i obfitującą w bezinteresowną dobroczynność wędrówkę. Byt ten już od urodzenia, niczym woda, czuł się zmuszony do bycia w ruchu. Nieskrępowany jak życiodajna ciecz. Lecz dopiero teraz mógł swobodnie płynąć po drogach krain Avistanu. Nieprzywiązany ani do swojego mentora, ani rodzimego domu i wyuczonego od przybranych rodziców zawodu. Uzbrojony we wszelką wiedzę i umiejętności, by robić, co z głębi serca uwielbiał najbardziej: nieść radość i nadzieję, koić troski i łagodzić cierpienia tego świata.

Wygląd Dae przywodził na myśl płyn przelewany do różnych naczyń. Codziennie ulegał (drobnym) zmianom. Jedyną w pełni stałą fizyczną cechą u niego była delikatna, humanoidalna sylwetka. A tak, to raz zdawał się chłopcem o dziewczęcej urodzie, kolejnym zaś była kobietą z chłopięcymi rysami. W skrajnych przypadkach ciężko było postronnym przyporządkować wodnicę do którejkolwiek z tych miar. Chyba nikt, być może poza samym Dae, nie wiedział, czy na tę zmienność miało wpływ planarno-wodne pochodzenie istoty, jej kaprys, czy może było to zupełnie losowe oddziaływanie wynikające ze spaczenia energiami Maelstromu. Na pewno kapłan ów nieodmiennie nosił biało-niebieskie szaty ozdobione symbolami Sarenrae. W dłoni zaś dzierżył ozdobny kostur. Jasnowodnista skóra tej istoty zawsze połyskiwała w słońcu z powodu pokrywającej jej ciało cienkiej warstewki nieodparowującej wilgoci. Z bliska zaś wyczuwało się od niej wyraźny zapach świeżego deszczu i czystej wody. Jej wiecznie mokre szaro-niebiesko-zielone włosy wydawały się za każdym razem delikatnie falować, niczym morska tafla, a z wyglądu bardziej przypominały coś pomiędzy wodorostami a mackami. Z kolei duże, zimnolazurowe oczy bytu jawiły się jako całkiem płynne i błyszczały pod wpływem docierających doń promieni słońca niczym wypolerowane kryształy. Dłonie i najprawdopodobniej stopy Dae miało pokryte cienką błoną pławną. Zaś kiedy mówiło, jego głos przypominał kojący szum cicho płynącego leśnego strumyka.


Zrządzeniem losu niecały miesiąc wcześniej Dae pomogło zaleczyć straszliwe rany elfowi Varelowi i Kallelowi z kociego ludu, dwóm wędrującym przez Isger poszukiwaczom przygód. W czasie opatrywania mężczyzn od słowa do słowa okazało się, że są oni całkiem poczciwymi istotami i zmierzają w tym samym kierunku co wodnica. Dlatego też bardzo chętnie przyłączyła się do ich drużyny. Oni również kierowali się ku jej ojczyźnie – Andoranowi. W ten sposób po niedługim czasie wszyscy trafili na karawanę kupiecką Borta Bargitha, która zmierzała do Almas. Tam jakby wyrokiem bogów poznali dawnego kompana Varela, ongiś zaginionego gnoma Pasegame i jego towarzysza – łowcę Meliela.

W czasie wspólnej podróży Dae nawiązało niezwykle pozytywne relacje z większością członków konwoju. Sympatyczna i dobrotliwa natura wodnicy sprawiła, że udało jej się nawet zawrzeć głębszą niż reszta więź z Glundą i Tamli. Jako jedyne też wysłuchiwało z uśmiechem i zaangażowaniem wywodów zafascynowanego kulinariami Milo. Co tenże wydawał się doceniać, racząc sługę Sarenrae swymi najlepszymi „dziełami”. Choć zawstydzone Dae raczej wolało się podzielić z bardziej łakomymi członkami karawany, niż zachować wszystko dla siebie.

Kiedy rankiem obecnego dnia Bort ogłosił, że następny nocleg będzie w Etran's Folly, wywołało to dziwne uśmiechy na twarzach Olfa i Ulfa Redfrenów.
— Przepraszam, a cóż takiego wywołało waszą wesołość? — zapytało nieco naiwnie lekko zdziwione ich reakcją Dae. — Coś jest nie tak z tamtą osadą?
Na co bliźniacy odparli mu, że nocleg w tamtym miejscu, czyli Plaguestone, jest tak samo przyjemny jak nocowanie w szczerym polu albo w lesie. W obliczu tej osobliwej zagadki wodnica spojrzała pytająco na Varela, dzięki czemu zdołała się dowiedzieć od uczonego elfa smutnej historii miasteczka.
— Biedni ludzie, nie sposób mi sobie wyobrazić, przez co musieli przejść... — zmartwił się kapłan Sarenrae.
Przez drogę rozmawiał z przyjaciółmi i zastanawiał się, jakby mógł pomóc nielicznym mieszkańcom wykończonego przez lata zarazy miasta.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 04-08-2021 o 13:45. Powód: dodanie opisu
Alex Tyler jest offline