Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2021, 08:43   #5
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Zwiadowca obrócił się i spojrzał na swoich towarzyszy. Sam nie wierzył, z jaką czeredą związał go los…

***

To było 3 dni temu, wysłali ich na patrol ulicami miasta… O tym akurat nie mówili przy rekrutacji do OPM. Szli jedną z równoległych ulic, nie brakowało tu straganów, przekupniów i kupujących.
Seavel natychmiast zwrócił uwagę na stragan z kryształami, choć jego zainteresowanie nie dotyczyło tyle samych kryształów co raczej sprzedającej jej elfki. Dziewczyna miała głębokie fioletowe oczy i równie głęboki dekolt. Nim Tristan się obejrzał, jego drugi kompan doczepił się bogom ducha winnego woźnicy, co to niby poruszał się po niewłaściwej stronie drogi, a konie były dopięte do wozu nie zgodnie z obowiązującą nowelizacją przepisów o ruchu towarowym. Tristan pokręcił tylko głową, dopiero zaczęli patrol, a już go szlak trafiał… Ruszył dalej, wolał się nie wdawać w takie dyskusje. Woźnica był leciwy raczej nie pobije szkolonego na paladyna Sir Ladyna, tym bardziej Elfowi nie groziło nic poza odrzuceniem jego zalotów.

Tristan nie uszedł jednak paru kroków gdy zobaczył stragan z wyrobami skórzanymi, obwieszony rzemykami, pasami, sakwami i całą stertą innych towarów. Przed straganem stał brzuchaty kupiec. Miał na sobie czerwoną tunikę zaś rękawy i kołnierz haftowane złotem w motywy kwiatowe. Jasne spodnie obwiązane od kolan w dół rzemieniem też nie wyglądały na tanie. Biorąc do ręki skórzany fartuch ze straganu, przesunął odruchowo sakiewkę zawieszoną na pasie nieco do tyłu. Na to czekał tylko rudy młokos. Był makabrycznie wychudzony, ale nie wyglądał na wygłodzonego. Szybko znalazł się przy kliencie, w jego ręce błysnęło jakieś ostrze, musiało być cholernie ostre, bo rzemień, którym przywiązana była sakiewka momentalnie ustąpił i worek z monetami wpadł prosto do nadstawionej drugiej ręki, Tristan już miał krzyknąć, gdy patykowaty chłopak przesunął ukradzioną sakiewkę za plecami, a drugi niby to przechodzący obok chłopak zwinął ją i wsadził sobie za pazuchę kurty. Nie trwało to dłużej niż 2 oddechy. Tristan ruszył biegiem od razu wołając z całych sił

- ZŁŁOOODZIEJJJJ!!!

Patykowaty chłopak natychmiast uniósł ręce do góry, a krótkie ostrze upuścił i zakrył butem. Ten, któremu przekazał sakiewkę szedł dalej, nie zważając na okrzyki, które niczym echo powtarzał tłum. Ladyn zareagował błyskawicznie, dobywając miecza ruszył w kierunku patykowatego, elfi Mag nawet nie zauwżył, że coś się dzieje, urocza ekspedientka pochylała się nad swoim stoiskiem, prezentując co ciekawsze kryształy i inne walory...

Tristan, obrał na cel tego, który miał sakiewkę, ten natychmiast zorientował się i ruszył do ucieczki. Wypadli na boczną ulicę. Tristan doganiał młodego chłopaka. Złodziej miał góra 16 lat. Tristan zwrócił uwagę na rozerwane ucho, zapewne po zerwanym kolczyku i tatuaż wychodzący młodemu na kark. Wypadli na poprzeczną drogę, Chłopak uskoczył przed powozem i zwiadowca niemal go dopadł. Ten jednak złapał jakiegoś przechodnia i rzucił nim w stronę pogoni. Tristan złapał niewinnego przechodnia, zanim ten upadł na ziemie, ale stracił cenny czas. Wiedział, że młody zna lepiej miasto i jak tylko go zgubi z oczu będzie koniec. Sięgnął więc do pasa po nóż i w biegu zamachnął się. Celował w plecy przeciwnika, ale trafił tuż koło jego głowy w ramę straganu. Gruba sprzedawczyni handlująca glinianymi naczyniami zawyła w przerażeniu, a złodziej skręcił w pierwszy zaułek. Tam dopadł go Tristan.

Śmierdziało tu niemożebnie. Chłopak zdyszany stał, po środku niewielkiego placyku, z 3 stron były ściany pobliskich budynków, a od jedynego wyjścia odgradzał go zwiadowca.

Młody sięgnął za pazuchę i dobył nóż. Tristan przełknął ślinę. To było głupie… Co on tu robił… Od zatrzymywania takich chłystków powinien być ten giermek, a nie on…. Podniósł więc ręce w obronnym geście, gotów nawet puścić młodego wolno. Młody jednak nie zrozumiał albo był zbyt przerażony, podrzucił sztylet, złapał za czubek ostrza i rzucił… Zainspirowany chyba wyczynem Tristana, ale był równie celny co sam zwiadowca, nóż koziołkując minął głowę zwiadowcy o dobry metr. Pozbawiony broni złodziej rzucił się do przodu, ale drogę zastawił mu zwiadowca. Wpadli na siebie i runęli na bruk. Całe szczęście, że złodziej był na spodzie, bo bruk był twardy a upadek bolesny. Szczęście się jednak odwróciło, chłystek wiedział jak się bić w przeciwieństwie do Tristana, który po chwili sam leżał plecami na kamieniach, a młody szczyl okładał go bez opamiętania.

Nagle coś złapało za kołnierz złodzieja. Z niemałym uczuciem ulgi Tristan stwierdził, że to jego towarzysz giermek, który najprawdopodobniej rozprawił się już z woźnicą. Chłopak wyrwał mu się i stanął dwa kroki dalej gotowy do walki. Zwiadowca z trudem dźwignął się na nogi. Z nosa kapała mu krew, rozcięty policzek piekł. Tristanowi zrobiło się ciut lżej gdy zobaczył, że złodziej też krwawi z nosa i wargi.

- Co ty sobie wyobrażasz! - zaczął paladyn, tyle, że ku zdumieniu Tristana zwrócił się do niego a nie do złodzieja. - Niesłuszne oskarżenia są karalne! Zgodnie z kodeksem postępowania przeciwko wewnętrznego OPM. To niedopuszczalne! Tamten oskarżony przez ciebie chłopczyna nie miał przy sobie skradzionej sakiewki, nie miałeś przeciwko niemu dowodów! Tak nie powinni zachowywać się funkcjonariusze!

- No właśnie! - wciął się chłopak z rozbitą wargą, ale Ladyn zgromił go wzrokiem i już miał kontynuować tyradę gdy wciął się Tristan.

- Bo sakiewkę ma ten tutaj! - wskazał na złodzieja.

- Nieprawda! - zaprotestował chłopak. Tristan widział, jak dłoń chłopaka ląduje na wybrzuszeniu pod kurtą.

- Nawet jeśli to nie prawda, to mamy tu coś poważniejszego, atak na funkcjonariusza na służbie! - kontynuował niezrażony Ladyn

- Jest w zmowie z chudzielcem, tamten odciął sakiewkę i od razu przekazał ją temu tu szubrawcowi. - Tristan otarł rozkwaszony nos rękawem. - Ma sakiewkę ukryta pod kurtą.

- Jeśli to prawda, dochodzi, współudział w kradzieży oraz paserstwo. - Paladyn odwrócił się w kierunku chłopaka, autorytet niemal kapał z twarzy młodego prawie już rycerza.

- No ale Panie władzo... - zaczął chłopak, cofając się nieco, ale nagle wpadł na pomysł, bo zatrzymał się i wypalił. - To moja sakiewka!... A... A ten o obdartus chciał pewnie ją sobie przywłaszczyć! - wskazał na Tristana

Zwiadowca już zacisnął ręce w pięści gotów spróbować z młodym jeszcze raz sił, ale powstrzymała go ręka Paladyna. Tristan przymknął oczy, nabrał powietrza, teraz był strażnikiem, nie mógł prać bandziorów, od tak dla zasady… No chyba, że ten święty prawie rycerz nie patrzy… - dodał w myślach, na głos zaś powiedział:

- Jak tak to powiedz jakie inicjały są wyhaftowane na sakiewce. - zapytał Tristan, również wpadając na świetny pomysł.

Paladyn spojrzał na Tristana z zaskoczeniem, ten zaś uśmiechał się zadowolony z siebie, widząc zmieszanie malujące się na twarzy złodzieja…

Jakim cudem w tym zamieszaniu ten oberwaniec mógł dostrzec inicjały na sakiewce… - Zaskoczony wraz twarzy Paladyna mówił wszystko…

Złodziej wiedział, że to jego koniec, a chwilowa nieuwaga obu strażników była jego jedyną szansą. Rzucił się do przodu i minął ich, nim ci zdążyli zareagować. Czuł już powiew wolności gdy nagle zza ściany z potężnym impetem wyłonił się dębowy kij i zdzielił uciekającego złodzieja prosto w czoło. Rozpędzony młokos zawisł na moment w powietrzu, po czym runął z głośnym tąpnięciem na bruk. Zza załomu wyłonił się ich towarzysz mag. Uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Mam nadzieję, że niczego nie przegapiłem. - dodał tym swoim miękkim, zadowolonym z siebie elfim głosem.

Paladyn podszedł do nieprzytomnego młokosa i wyjął mu zza pazuchy sakiewkę, była wykonana z delikatnej skóry i u góry obszyta złotą nicią, absolutnie nie pasowała do chłystka.

- Niema na niej żadnych inicjałów. - Powiedział paladyn oskarżycielsko patrząc na zwiadowcę, ten jednak tylko rozłożył ręce w bezradnym geście… Ale uśmiechał się szeroko.

***


Tristan aż uśmiechnął się na samo wspomnienie. Ludzie, których miał za plecami byli w porządku. Mieli swoje wady, ale i tak były to najbardziej godne zaufania istoty, jakie spotkał od paru lat…

- Ja jestem już przygotowany do drogi… Jeśli musicie zrobić zapasy, to lepiej kupić coś już za bramami miasta tam coś można od kupców wytargować, nie zapłacili jeszcze podatków na bramie, będą więc szczęśliwi, że chociaż części towaru się pozbędą wcześniej. - dodał i w odpowiedzi na kolejną sugestię towarzyszy powiedział. - Mamy ruszyć traktem, gospody po drodze będą, i to całkiem sporo. To duże Miasto i na traktach gospód nie będzie brakowało. Szkoda, że glejty nie finansują nam przejazdu. - Westchnął. - Mnie raczej będą czekały noclegi na świeżym powietrzu.
 

Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 13-08-2021 o 07:19.
Fenrir__ jest offline