Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2021, 08:45   #15
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Varel przez chwilę wpatrywał się w płomienie spowijające truchła wilków. Dae miało dobry pomysł ze spaleniem zwłok – on był zbyt zajęty przemyśleniami na temat natury ich choroby, by pamiętać o tym, co praktyczne. Mimo to żałował nieco, że nie miał możliwości dokładnego zbadania zwłok, chociaż podejrzewał, że infekcja zapewne nie ograniczyła się jedynie do tej sfory…

Podczas jazdy elf milczał, obserwując pasące się zwierzęta, pracujących przy żniwach mieszkańców okolic, a później zniszczone i pozostawione na pastwę czasu oraz żywiołów domostwa. Zacisnął zęby – po raz kolejny życie udowadniało mu, że przeczytać o jakimś wydarzeniu, a zobaczyć na własne oczy jego skutki były dwiema zupełnie różnymi rzeczami. Odrzucając nieprzyjemne wspomnienia, zmusił się żeby zająć głowę czym innym. Na przykład zastanawianiem się, czemu tutejsi nie zrobili czegoś z tymi ruinami? Naprawa pewnie się nie opłacała, przynajmniej dopóki, o ile w ogóle, Etran’s Folly się nie rozrośnie, ale mogli też rozebrać zniszczone domy, by chociaż odzyskać część przestrzeni oraz materiały budowlane. Może wspomnienia zarazy były wciąż świeże w ich świadomości, a może to był sposób uhonorowania zmarłych i pamiętania o tym, co się wydarzyło?

Rozmyślania przerwało Varelowi lekkie szarpnięcie na wozie – zatrzymali się pod karczmą, o której wspominało Ulf. Albo Olf. Elf zeskoczył z wozu i przeciągnął się, aż chrupnęło mu w stawach. Rozejrzał się po głównym placu miasteczka i zabudowaniach. Tak, zdecydowanie tamto zaniedbanie na obrzeżach nie mogło mieć korzeni w lenistwie mieszkańców, wszystkie zamieszkane i używane budynki prezentowały się bardzo dobrze. Widać było, że z pieczołowitością dbali o to, co im pozostało. Jedynym śladem po dawnej zarazie był w tym miejscu kamień plagowy, roztropnie pozostawiony na miejscu.
Swoją propozycją Bort po raz kolejny pokazał, że mimo bycia kupcem pieniądze nie były jedynym, co cenił sobie w życiu.
- W kilka godzin nie powinniśmy nic nabroić – uśmiechnął się na ostrzeżenia krasnoluda – Do wieczora! – pożegnał go skinieniem głowy, zaplatając ręce za plecami.

Wtedy poczuł coś dziwnego. Spojrzał na dół i uświadomił sobie, że adrenalina i rozproszenie nowymi widokami kiepsko działają na pamięć krótkotrwałą.
-Ech, wieczorem będę musiał to zaszyć - mruknął, badając dziurę, które wilcze zębiska zrobiły w jego kurtce - Skoro i tak będę wyciągał narzędzia, może wam też coś poprawić? I co powiecie na krótki spacer przed wizytą w karczmie? Chętnie rozprostuję kości - uśmiechnął się do towarzyszy.
 
Sindarin jest offline