Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2021, 12:07   #13
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Zatrute miasto, zatrute wilki. Czy wszystko w tym miejscu było zatrute? Aelfric mógł się nad tym zastanawiać, patrząc przez chwilę na słup dymu i ognia ze stosu, na którym ułożono padłe zwierzęta. Szczęśliwie jednak dalszych ataków nie było, i karawana, prowadzona przez krasnoluda, dotarła w końcu do Plaquestone. Te zaś, nieco rozczarowało Aelfrica, który spodziewał się znaleźć w tym miejscu o wiele więcej trosk i rozpaczy.
Etran`s Folly zaś sprawiało wrażenie kolejnej, nieco zaniedbanej osady, z której zniknęło nieco dusz. Jak po wojnie lub chorobie właśnie.

Duży, kamienny cokół do karmienia zarażonych nie był tak imponujący, jak opowiadano, choć sprawiał przygnębiające nieco wrażenie. Miasteczko nie było wielkich rozmiarów i nie było też zbytnio warowne, co szybko uchwyciło wprawne oko wojownika, który mijając właśnie ów słynny kamień, objechał go koniem aby żaden detal słynnej budowli mu nie umknął i nieśpiesznie skierował się dalej, za karawaną która zatrzymała swój bieg prosto przed okazałą karczmą. “Cichy Kot”, bo tak nazywała się karczma była solidną budowlą o spadzistym dachu krytym drewnianymi klepkami. Dobiegające z jej środka zapachy jadła szybko wywołały u wojownika burczenie w brzuchu.
Aelfric przywiązał konia do niskiego koniowiązu, podprowadzając konia go aż pod szeroki, drewniany żłob z wodą i zsiadł z niego jednym, zgrabnym susem. Chwilę rozglądał się po rynku zdejmując ciążący mu już od dłuższego czasu hełm i zachęcony przez Kori obiecującą im wszystkim w drodze sążnistą popijawę wszedł do środka.

***


Zbyt wiele się nie nasiedzieli, i to było pewne. Aelfric zdążył osuszyć jedynie jeden kufel ale, kiedy Kori zażyczyła sobie spaceru. Wojownik uniósł brew ze zdziwienia, myśląc przez chwilę nad propozycją. Z jednej strony mógłby nieco rozprostować nogi po wielu godzinach siedzenia w siodle. Z drugiej strony należało wyczyścić konia, i nareperować niemal doszczętnie zniszczoną przez ogromnego wilczura tarczę. Deski z jednej strony niemal doszczętnie strawił kwas i przydałoby się im kilka nowych klepek. Ale skoro krasnolud zaoferował się zapłacić za ich nocleg i wyżywienie, zapowiadało się, że zostaną tu co najmniej jedną noc. Tarcza i wierzchowiec mogli więc chwilowo zaczekać, a warto było chociażby rozeznać się w okolicy.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline