Lyhnis:
Kluczyk przekręcił się, otwierając drzwi pomieszczenia, w którym byłaś trzymana. Wyszłaś cicho na korytarz. Nie widziałaś dookoła nic, co mogło pomóc się ukryć - w tym miejscu były tylko obrazy i arrasy. Zamknąwszy z powrotem drzwi, zaczęłaś więc iść w kierunku przeciwnym do tego, w którym odeszli strażnicy. Tuż za zakrętem, mijałaś okno... To, co było za nim, zaintrygowało cię. Nie widziałaś dobrze o tej porze, poza tym było to nieco zasłonięte, jednak jedna rzecz była pewna. To był ogród. Stwierdziłaś też, że jesteś na pierwszym piętrze.
Usłyszałaś kroki w korytarzu. To strażnicy wracali - gdziekolwiek byli wcześniej. Nie byłaś pewna, czy już cię zauważyli... Snusmumriken:
Gdy wychodziłeś, drzwi zaskrzypiały tak głośno, że zadałeś sobie pytanie, czy na Powierzchni znają oliwę. Na szczęście, nie obudziło to strażnika, który widocznie miał całkiem przyjemny sen. Cóż, w końcu był środek nocy.
Na ścianach wisiały rozmaite tarcze i obrazy, pod nimi stały najróżniejszej wielkości, formy i koloru wazy. Szedłeś po pół-ciemnym korytarzu, jednak jako Keerth widziałeś wszystko znakomicie. Spojrzałeś w bok, gdzie nagle zobaczyłeś rycerza! Nie... To tylko zbroja, stojąca z halabardą na długim drzewcu. Po przeciwnej stronie, były małe, drewniane drzwi, na których widniały jakieś znaki, których nie rozpoznawałeś. Jako stary skryba jednak zauważałeś w nich coś 'mnisiego'.
Gdzieś słychać było kroki - nie potrafiłeś jednak stwierdzić, z której strony dochodziły, lub też jak daleko są. Ważne, że nie było bezpiecznie. |