Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2021, 14:41   #21
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Spacer okazał się stratą czasu, tak jak Kallel przypuszczał. W mieścinie nie działo się kompletnie nic i wyglądało na to, że jedynymi atrakcjami były kamień i "Cichy Kot", toteż wrótce udali się z powrotem do zajazdu. Barbarzyńca już z dala wyczuwał gotowane mięsiwo od którego zaburczało mu w brzuchu. Zawsze to lepszy zapach niż ocet z kamienia na rynku, który mocno wgryzł się w nozdrza.
Wchodząc odruchowo schylił głowę. Wnętrze choć schludne nosiło zapach ludzkiego potu, niedomytej szmaty i sfermentowanych alkoholi. Był przykryty świeżym zapachem gotowanego jadła i na tym Kallel wolał się skupić. Usiadł tak, by mieć możliwie najwięcej sali "na oku". Zamówił drobną przekąskę czekając na ucztę, którą obiecał Bort i co tam było mocnego z szynkwasu.
Rozsiadł się wygodnie przysłuchując towarzyszom. Chyba w poprzednim życiu nie przepadał za cywilizacją, bowiem nie mógł znaleźć niczego ciekawego na czym mógłby zawiesić wzrok.
Podziękował Delmie za propozycję pokoju - mieli już wynajęte i włączył się w rozmów. Bliźniacy Ulf i Olf byli niemal identyczni, ale Kallel rozpoznawał ich po zapachu - ten był unikalny dla każdego, nawet dla bliźniaków. Nie mylenie imion było podstawą jeśli chciało się być z kimś w dobrej komitywie, toteż do powrotu Borta barbarzyńca spędził dzień na piciu, siłowaniu się na ręce z braćmi.

Do kolacji przystąpili już nieco podpici i z dobrą, tłustą zaprawą w postaci pajd chleba ze smalcem i rosołu na kościach, toteż Kallel nie napychał się zbytnio, choć nadal przy swojej posturze pochłaniał sporo wszystkiego co mięsne. Rozmowy toczyły się w najlepsze, jednak alkohol połączony z narastającym hałasem wypełniającą się ludźmi izbą zaczynał go irytować. Do tego czuł, że coś się święci. Coś wisiało w powietrzu, toteż od początku obiadu nie tknął alkoholu starając się zachować w miarę trzeźwy ogląd na sytuację.
Gdy wybuchła awantura razem z bliźniakami był już na nogach. Olf z Ulfem rzucili się do przodu, Kallel zaś ze stoickim spokojem ruszył do przodu oszczędnym ruchem ręki łapiąc lecące w jego kierunku krzesło i odpychając je na bok.
Wziął głębszy oddech i... ryk jaki rozległ się w zamkniętych ścianach "Cichego Kota" porównywalny był do tego jakim lwy oznajmiają zwycięstwo na sawannie gdyby ten mógł się odbijać od ścian potęgując efekt. Wątpił jednak by ktokolwiek z farmerów spotkał kiedykolwiek lwa. Przez chwilę zapanowała całkowita cisza, tak duża, że w drażniła bębenki. "Cichy Kot" zaryczał, a później faktycznie stał się cichy. Walczący farmerzy zamarli niczym zamrożeni w ruchu z pięściami wciąż w powietrzu. Kallel wyczuł, że nie wszyscy potrafili panować nad swoimi zwieraczami, ale zachował spokojny, niemal beznamiętny wyraz twarzy. Pochylił się nieco do przodu stając szeroko na nogach. Rozłożył lekko ręce optycznie zwiększając swój imponujący wzrost tak, że przysłaniał stół za którym do niedawna siedział, po czym wykorzystując chwilową ciszę odezwał się.

- Spierdalać. - Jedno słowo wypowiedziane śmiertelnie poważnym tonem, przez ponad dwumetrową kupę mięśni wystarczyło, by zapał bitewny opadł. - Już!
Na potwierdzenie swych słów, nie czekając na to by ktokolwiek zakwestionował jego słowa, barbarzyńca chwycił najbliższego z awanturujących się farmerów i rzucił go pod drzwi wejściowe.

Jeśli ktokolwiek zamierzał protestować, był gotów wyrzucić go osobiście. Nawet w kilku częściach.
 
psionik jest offline