Wykonuję
Aid by pomóc w zbieraniu informacji
Pasegame.
Rzut na Dyplomację:
17
Wracając do gospody, jasnowodnistoskóre pozdrowiło serdecznie mijaną w pewnym oddaleniu
Tamli, która to rozmawiała z jakimś mężczyzną.
Półorczyca sama z siebie, lub w odpowiedzi pozdrowiła je i jego towarzyszy
Wieczorem w „Cichym Kocie” pojawił się
Bort w towarzystwie szczupłego,
uśmiechniętego mężczyzny z delikatnie poobijaną lutnią, o urodzie sugerującej domieszkę elfiej krwi.
Krasnolud uśmiechnął się do drużyny, na co Dae odpowiedziało jeszcze bardziej przyjaznym uśmiechem. Po rozmowie z Delmą
brodacz zawołał wszystkich do znajdującego się w rogu sali stołu, postawionego na podwyższeniu i sugerującego wyglądem oraz umiejscowieniem, że służył tylko do specjalnych okazji.
Młode wodnicze skorzystało z zaproszenia i zjawiło się na miejscu, witając miło
Flonka i wyrażając gorącą chęć, by posłuchać jego muzyki. Innego zdania musiały być
bliźniaki i
Glunda, ale Dae poprosiło ich, by chociaż spróbowali się przekonać. W międzyczasie sala główna gospody powoli wypełniała się mieszkańcami Etran's Folly. Kapłanka martwiło, że nadal nie było widać
Tamli, ale pojawienie
Milo przyjęło z radością. Zapraszając niziołka do stołu gdy tylko przekroczył próg.
Kiedy pokaźny stół, przy którym siedziało razem z innymi, zapełnił się jadłem i napitkiem wszelakim
Bort przemówił do wszystkich, wyjaśniając im powód takiego uroczystego podjęcia bohaterów, elfiokrwistego i współpracowników.
— Gratuluję panu serdecznie sukcesu! — powinszowało mu Dae. — I dziękuję ślicznie za możliwość udziału w tak wspaniałym przyjęciu.
Zaraz potem
Flonk rozpoczął grę lutni, nowo nabytym kunsztem zaskakując
bliźniaków i
druidkę.
— A nie mówiłom! — szepnęła do nich wodna istota, po czym zachichotała.
Potem umilkło, by nie przeszkadzać
bardowi. W trakcie odsłuchu kiwało delikatnie głową na boki ujęte pięknem słuchanej muzyki.
Czas mijał, a kolacja powoli zbliżała się ku końcowi. Zgromadzony w karczmie okoliczny lud wraz z rosnącym stężeniem ognistej wody we krwi stawał się coraz głośniejszy i mocniej rozemocjonowany. Co kapłanko odnotowało z pewnym niepokojem.
W pewnym momencie po gorączkowej wymianie zdań para bywalców wywołała awanturę na całą oberżę. Zanim Dae zdążyło się zorientować w sytuacji, tuzin farmerów ruszyło na siebie z pięściami, bądź tym, co akurat wpadło im pod ręce. Rozdawano razy na prawo i lewo, nad głowami klienteli fruwały kubki i butelki. Poruszona
Delma pobiegła tylnymi drzwiami po szeryfa,
Pasegame zniknął pod stołem, a
Kallel i podnieceni
bliźniacy rzucili się do walki.
Bort z kolei wyraził gotowość, by powstrzymać bójkę, jednak w tym samym momencie dostał w głowę lecącym kuflem i zatoczył się do tyłu. Jednocześnie lazurowookie razem z
Varelem uchyliło się przed lecącymi w ich stronę butelkami. Co było dlań nie lada wyczynem, bo drżąc niczym osika i tracąc czucie w ciele, ledwo trzymało się na nogach, oparcia szukając w pobliskim stole.
— Dlaczego? — będąc na granicy płaczu, zapytało słabym głosem, który niknął w gwarze wszechobecnej awantury. — Po co? Po co tyle agresji i przemocy?...
Pewnie by wtedy zemdlało, gdyby nie głośny ryk
kotoluda, po którym aż podskoczyło, a serce niemal wyskoczyło mu z piersi. Próbując dojść do siebie bezradne Dae ze potwornym smutkiem obserwowało, jak
barbarzyńca rzuca jakimś nieszczęśnikiem w kierunku drzwi, miotając przy okazji groźby w kierunku walczącej klienteli. W końcu jednak służe Wiecznej Światłości zebrało odwagę i wybiegło rozpaczliwie na środek sali, korzystając z chwili ciszy, jaką spowodował pokaz siły i agresji
Kallela.
— Na litość Sarenrae! Błagam was, pohamujcie się! — krzyknęło, choć jego delikatnemu i łagodnemu głosowi ewidentnie brakowało mocy. — Ta awantura niczemu nie służy. Jesteście dobrymi ludźmi, tylko trunek uderzył wam do głów. Powstrzymajcie to szaleństwo i rozejdźcie się w pokoju do swoich domostw. Naprawdę błagam, póki nikomu nie stała się poważna krzywda. Jeszcze nie jest za późno. Proszę...
Zakończyło, po czym podeszło do rzuconego przez
kotoluda człowieka, aby pomóc mu wstać. Szczerze liczyło, że pijani ludzie nie są tacy źli i się opamiętają.