Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2021, 07:42   #93
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Ujęła swojego partnera pod ramię i obie pary ruszyły na piętro. Trzeba było przyznać że goście loży mieli lepiej, wygodne miejsca, świetny widok na scenę i wizję drogiego oraz smacznego posiłku. Idąc na górę El dostrzegła niedomknięte drzwi do schowka ze sprzętem do mycia. Tooo mogła być przydatna informacja w najbliższej przyszłości. Wchodząc na górę pozwoliła sobie na dociśnięcie ramienia braciszka półelfki do swojej piersi. Miała nadzieję, że nie spotka tu zbyt wielu znajomych twarzy. Kyonel choć zauważył ów dotyk, uprzejmie nie skomentował faktu skupiając się głównie na reklamowaniu zalet Cashile'a siostrze. Co nie znaczy, że nie zerkał od czasu do czasu na dekolt El. Tymczasem sam Cashile starał się zabawić rozmową półelfkę i podpytać ją nieco i również nie zerkać za często na nogi i biust El. Cóż, sukienka gnomów nie mogła się równać kreacji El pod względem wizualnym. W samej loży zaś Cashile spytał uprzejmie.
- To jak usiądziemy wokół stolika?
- Proponuję ja z Kyonelem te dwa miejsce, a wy naprzeciwko. - El wskazała dwa stojące obok siebie krzesła. Jeśli miała spełnić kaprys Almais, to musiała być blisko jej braciszka. Przy okazji wyjrzała przez barierkę loży ciekawa tego co działo się na dole.
Półelfka skinęła głową podzielając zdanie El i wszyscy usiedli na swoich miejscach. Trzeba było przyznać, że widok był wspaniały i nie wymagał wychylania się. Co więcej, w lożach były małe lornetki na wypadek gdyby kogoś interesowały szczegóły. Obecnie przedstawienie było stonowane, taniec ze skomplikowaną choreografią i akrobacjami grupki kobiet i umięśnionych młodzieńców. Jedyne co można było wypatrzeć to zgrabne nogi i czasem widok majtek. Ale było jeszcze za wcześnie na pikantne atrakcje.
Kyonel zamówił potrawy i wino i rozpoczęła się grzeczna rozmowa na temat pogody, preferencji kulinarnych i tym podobnych tematów. Bardzo grzecznie i bardzo neutralnie. Bardzo… ostrożnie.
Nie minęła chwila, a podczas rozmowy Morgan założyła nogę na nogę i wyższą łydką dotknęła kolana siedzącego obok elfa. Popijając wino i podtrzymując rozmowę, delikatnie przesuwała okryta jedynie pończochą nogą po spodniach mężczyzny.
Kyonel udawał z początku że tego ni widzi. Ale rozmowa powoli schodziła na żartobliwe tematy, a atmosfera robiła się gorąca. A może to przez wino? Słodkie aromatyczne… mocno. Uderzało gorącem do głowy. Może dlatego nie od razu poczuła dłoń Kyonela bezczelnie masującą jej kolano?
Czując ten dotyk Morgan opuściła jedna dłoń na własny podołek by po chwili przesunąć ja na udo mężczyzny i sięgnąć ku górze. Rozmawiając zerkała niby dla niepoznaki na Almais ciekawa tego czy elfka świadoma jest co też dzieje się pod stołem. Półelfka była tak zaaferowana swoją rolą niewiniątka, że ciężko było ocenić co wiedziała. Almais starała się podtrzymać uwagę swojego partnera na sobie, nie wykazując się jednocześnie tak śmiałymi działaniami jak El. Kyonel zaś nie reagował, nawet wtedy gdy pod palcami El poczuła duży znajomy kształt. Opinające mocno spodnie Kyonela były te zaletą w obecnej sytuacji. Morgan zaczęła wodzić palcami po swym znalezisku ciekawa jak długo elfowi uda się zachować spokój. Raz po raz zahaczała o zapięcie paska i odzienia Kyonela, nie rozpinając go jednak.
Złotooki elf wykazywał się podziwu godną samokontrolą. Jedynie od czasu do czasu tembr jego głosu się załamywał, gdy kształt pod pacami El nabierał wyrazistości i sztywności. Jego dłoń zaciskała się wodząc namiętnie po jej udzie… a para naprzeciw wydawała się tego nieświadoma… lub udawali nieświadomych. El miała przeczucie że i Almais i Cashile wiedzą. Tylko dobre maniery nie pozwalały im "zauważyć".
Morgan mieliła w myślach tekścik, którym obarczyła ją Almais, nieco zbyt wulgarny jak na to co mówiła zazwyczaj. Jednak umowa to umowa. Podczas jakiejś wypowiedzi Cashile nachyliła się do ucha siedzącego obok elfa na tyle mocno, że gdy mówiła jej wargi przesunęły się po jego uchu.
- Mam tym razem ochotę na kiełbaskę. - Zacytowała wypowiedź Almais spoglądając na mężczyznę z zaciekawieniem.
Zero reakcji. Kamienna twarz. Kyonel przez chwilę milczał. Po czym pochylił się i szepnął do ucha El.
- Przy obecnym mym napięciu… nie możesz liczyć na moją delikatność. - wypowiedź zakończył delikatnym ukąszeniem ucha czarodziejki.
- Nie liczyłam. - Elizabeth z trudem powstrzymała drżenie. Nagle dotarło do niej, że i jej bielizna robi się wilgotna.
- Loża obok jest pusta…- szepnął jej do ucha Kyonel znów delikatnie je kąsając, po czym wstał i rzekł do całej trójki. - Wybaczcie… natura wzywa.
I następnie wyszedł.
Elizabeth odprowadziła go wzrokiem i spojrzała na swoich towarzyszy.
- To może ja też skorzystam skoro Kyonel uciekł. - Powoli podniosła się od stołu. - Nie rozrabiajcie za bardzo. - Mrugnęła do Almais i jej towarzysza ruszając w kierunku drzwi.
- Nie będziemy… wierz mi. - odparła żartobliwie półelfka.
Morgan opuściła lożę i ruszyła w kierunku sąsiedniego pomieszczenia ciekawa czy rzeczywiście jest wolne i czy będzie tam na nią czekał znajomy elf.
Zaraz po wejściu tam, została przyciśnięta do ściany, a jej krzyk stłumiony pocałunkiem. Poczuła jak dłoń Kyonela sięga pod jej sukienkę sprawnie zsuwając majtki, gdy ją tak całował. Morgan zarzuciła mu ręce na ramiona odpowiadając na pocałunki. Czuła jak jej ciało rozpala się, jak woła o więcej. Czy Almais będzie podsłuchiwać? Czy zajrzy do nich by zobaczyć swojego braciszka i pokojówkę w akcji? Jej wzrok niechętnie oderwał się od twarzy elfa przed nią i powędrował w kierunku ciężkiej kurtyny.
Na razie nic nie widziała, ale to się może zmienić. W końcu dopiero zaczynali. Kyonel kucnął przed nią sprawnie zsuwając jej majtki do kostek.
- Mam nadzieję że nie oczekujesz ode mnie zobowiązań. Tych dać ci nie mogę. - mruknął cicho.
- Wspominałeś, że już żonę sobie wybrałeś. - El uśmiechnęła się zadziornie do klęczącego przed nią mężczyzny. Nawet podobała się jej taka perspektywa.
- Planowałem też, że cię uwiedzie jeśli będzie taka konieczność. Ona też lubi ładne nogi i zgrabny biust. - odparł elf uwalniając El od jej bielizny. Ustawił jej stopę na swoim kroczu i wodził przez chwilę dłońmi i ustami po jej nodze, gdy czarodziejka czuła sztywny kształt pod obcasem. - Almais ma dobry gust.
- Konieczność w razie gdybyś ty mnie nie uwiódł? - El poruszyła stopą naciskając na męskość elfa. - A ty co byś wtedy zrobił? Patrzył?
- Może, a może dołączył. - jęknął Kyonel cicho po jej dotykiem i ukąsił udo El. - Ale tylko wtedy byśmy cię owinęli wokół palca, gdybyś miała zły wpływ na nią.
Wstał i podsunął do ust El jej własną bieliznę.
- Lepiej żebyś nie była za głośna.
- Czemu? - Morgan uśmiechnęła się do niego zadziornie. - Zły wpływ na twoją żonę czy siostrzyczkę?
- Siostrę. I bez tego ma tendencję do wpadania w kłopoty. - przesunął majtkami po ustach El dodając. - Nie chcemy chyba robić skandalu? Tu zawsze są jacyś reporterzy.
Morgan odsunęła jego dłoń z majtkami i pocałowała elfa opierając nogę o jego biodro. Była ciekawa czy Kyonel i jego żona rzeczywiście byliby w stanie owinąć ją sobie wokół palca. Łydką docisnęła mężczyznę do siebie czując jak jej piersi rozpłaszczają się na jego torsie.
Poczuła jak chwyta ją za włosy i udo, jak władczo odchyla jej głowę całując szyję i dekolt namiętnie. Oraz… jak kobiecość obnażona już napiera na wyraźną wypukłość jego spodni. Nie była co prawda rzeźbiarką, ale w tej chwili miała wrażenie że mogła by ulepić z gliny replikę dumy Kyonela… opierając się na tym co już zmacała.
Morgan sięgnęła dłońmi do zapięcia jego spodni by uwolnić tą bestyjkę. Czuła jak jej oddech przyspiesza i jak staje się coraz gorętszy.
- A.. Almais dobrze.. dobrze sobie radzi. - Wyszeptała rozgorączkowanym głosem.
- Prędzej czy później… wpakuje się w kłopoty. Jak zwykle. - podsumował Kyonel kąsając szyję El, gdy ta uwalniała jego dumę. Panna Morgan zauważyła poruszenie kotary. Czyżby… byli obserwowani? Czy miało to znaczenie, gdy czuła pod palcami twardy pulsujący… oswobodzony organ miłości?
- Zrobi to też… nie ważne czy będziesz jej pilnował czy nie. - Palce El zacisnęły się na pochwyconej męskości i poczęły przesuwać po gorącym ciele. Morgan była ciekawa kto ich obserwuje. Almais? Czy może jeden z tych reporterów?
- Udamy się potem do mnie. Będę tam bardziej przekonujący. - puścił jej włosy tylko po to by "przejąć pałeczkę". Wprowadził ją ostrożnie do jej rozpalonego zakątka i… na tym się ostrożność skończyła. Chwycił ją za pośladki, oderwał od podłoża i przyszpilił do ściany swą siłą i dumą. Mocne intensywne ruchy, El czuła go głęboko w sobie i mocno. Odbierał jej oddech każdym ruchem bioder, trzymał władczo… była jego i tylko jego w tej chwili.
El nie była w stanie odpowiedzieć. Jej nogi owinęły się wokół kochanka, gdy brał ją w posiadanie. Z ust wydobywały się ciche jęki rozkoszy wyciskane z jej ust przy każdym szturmie.
Teraz gdy był zajęty zaciskaniem dłoni na jej pośladkach, gdy całował jej dekolt i kąsał ramię. Teraz, gdy przeszywał ją raz po raz, zza kotary wynurzyła się głowa Almais. Półelfka była uśmiechnięta, jej oczy błyszczały a policzki były czerwone intensywnie.
Morgan była nieco zdziwiona, że tyle radości jej sprawiła tym wszystkim, tym bardziej że… jej samej było bardzo przyjemnie. Braciszek półelfki był rzeczywiście namiętnym kochankiem i czuła, że szybko doprowadzi ja na szczyt takim postępowaniem. Jemu też niewiele brakowało, ale nie zaprzestawał ruchów bioder i obijania jej pupą ściany. Dyszał ciężko, spoglądając w jej oczy rozpalonym wzrokiem i całując i kąsając jej szyję. Dobrze, że Almais już się cofnęła za kotarę.
El doszła z głośniejszym jęknięciem. Pochwyciła dłońmi twarz kochanka i wypiła się ustami w jego wargi. Po kilku ruchach bioder poczuła spełnienie złotookiego wielbiciela całującego jej usta zachłannie.
- Idziesz… ze mną? Zostawimy tych dwoje, by lepiej się poznali. I tak im przeszkadzamy w rozluźnieniu się.- szepnął mężczyzna.
- Almais… to moja pani… nie wiem czy powinnam. - Morgan wtuliła się w kochanka łapiąc oddech.
- Nie zamierzasz jej dać okazji do odprężenia się?- zamruczał mężczyzna nie przerywając pocałunków na jej szyi, podciągnął suknię, sięgnął do pośladków, delikatnie masując je przesunął palcem pomiędzy tymi krągłościami. - Jest jeszcze tyle okazji do wypróbowania przed nami… mam wrażenie, że jesteś bardzo głodna nowych doświadczeń.
- Jestem… ale też nie powinnam ot tak uciec. - Morgan wyprężyła się czując perwersyjną pieszczotę. - Chyba… że poślesz Almais wiadomość iż mnie porwałeś.
- To nie będzie problemem…- mruknął elf palcem napierając na ukrytą między pośladkami norkę rozkoszy.- … wystarczy kogoś z obsługi… powiadomić.
Delikatnie ukąsił szyję Elizabeth.- Będziesz moja całą noc, więc mam nadzieję że masz duży… apetyt.
- Spory. - Morgan walczyła z sobą by nie naprzeć pupą na te zalotne palce. Jej głową już fantazjowała o czymś większym w tamtym miejscu.
Na razie mężczyzna osunął się w dół, całując odsłonięte podbrzusze i wodząc językiem po udach ponad podwiązkami. Palec lekko zanurzył się dając El przedsmak tego co ją czeka.
- Dobrze…- mruknął Kyonel muskając językiem kwiat.- … wolisz coś jeszcze przed wyjazdem, czy już wyruszamy?
- Już… nie obawiasz się reporterów? -Elizabeth uśmiechnęła się zadziornie i uniosła suknię odsłaniając swoją kobiecość. - Chciałabym to poczuć twe usta.
- Nie przeszkadzają mi aż tak.. bardziej o was się martwię.- poruszając palcem między pośladkami sięgnął językiem głębiej i zaczął smakować wilgotne wnętrze.
- To… to… kontynuujemy w karocy. - Morgan przestawała panować nad swoim głosem.
- Jeśli tego sobie życzysz.- mężczyzna wstał uwalniając El od swoich pieszczot i zabierając się za pospieszne ukrycie swojego rosnącego apetytu.
El po prostu chwyciła bieliznę w dłoń i zabrała się za poprawianie swojego stroju. Czuła że przyjdzie jej potem zapłacić za taką ucieczkę ale cóż Almais sama narobiła jej apetytu na swego brata.
Oboje opuścili swoją kryjówkę, trzymając El za dłoń mężczyzna prowadził ją po schodach w dół. Po drodze zaczepił jedną z pracownic i przekazał jej wiadomość dla “damy w loży numer 14”. Wychodząc El dostrzegła znajomą krasnoludzicę wijącą się na scenie. Wygląda na to, że przegapią jej występ. Szkoda.


Gdy znaleźli się w karocy, El wylądowała plecami na siedzeniu. Elf szybko i sprawnie pozbawił ją prawego trzewika zabierając się za całowanie i delikatne kąsanie jej stopy i łydki. Najwyraźniej Kyonel rzeczywiście miał słabość do zgrabnych nóg. Morgan oparła się na przedramionach obserwując go. Musiała przyznać, że…. Bardzo się jej to podobało. I sam Kyonel który by ł nad wyraz przystojny i to co czynił. Czasami, gdy nadarzyła się okazja, wsuwała do jego ust palce stopy okryte pończochą, spoglądając na złote oczy elfa.
Jemu też to się chyba podobało, bo ssał je i kąsał z pożądliwością w spojrzeniu. Pieścił jej uda wodząc po nich palcami… zerkał wprost na jej dekolt spojrzeniem określając kolejne miejsce planowanych zabaw.
Morgan czuła chłód na swej rozpalonej i wciąż obnażonej kobiecości. W jednej z dłoni nadal miała majtki, które nie zdążyły jeszcze wyschnąć po ostatniej grze wstępnej. Dotyk elfa wywoływał w niej przyjemne dreszcze, nad którymi coraz trudniej było jej zapanować.
Kyonel oswobodził nieco swą męskość, ale tylko po to by odsłonięta stopa El mogła ją poczuć pod sobą, gdy nachylił się i szarpnął gwałtownie rozpinając gorset i całkowicie uwalniając biust Elizabeth. Na szczęście… suknia była tak zaprojektowana, by ją zedrzeć. I Kyonel nie uszkodził gorsetu. Po chwili zresztą poczuła jego zachłanne dłonie ugniatające jej biust i jego pocałunki na szczytach swoich piersi… przyjemnie się to łączyło z kołysaniem jadącej karocy.
El poczuła chłód na rozgrzanych piersiach i to jak napięły się i pokryła je gęsia skórka. Ich zaniedbywane dotąd szczyty były twarde niczym kamyki. Ciężko jej było nie zaniedbywać kochanka i skupić się nieco na tym by palce oswobodzonej stopy wodziły po obnażonej męskości.
Wyczuwała jego napięcie pod stopą, tak jak czuła jego usta na swoim biuście… przyssane i spragnione jej krągłości… rozpalone dłonie. Czuła jak jej kochanek jest coraz bliższy eksplozji, a ruchy jej stopy mogły ją wywołać w każdej chwili.
Ciekawość zawładnęła czarodziejką. Bardziej skupiła się na ruchach swej stopy. Czyżby… czyżby Kyonel był w stanie od tego dojść? Jej dłonie powędrowały do głowy elfa, zanurzyły się we włosach i docisnęły męską twarz do obnażonych krągłości.
Najwyraźniej… tak… po poczuła lepką wilgoć pod stopą i usłyszała głośny jęk spełnienia między piersiami.
- Niestety… jesteśmy już… bardzo blisko. - szeptał wyrwał się Kyonelowi.
- Będziemy musieli kontynuować gdzie indziej. - Morgan nieco poluzowała chwyt na męskich włosach.
- Tak.- przyznał Kyonel. - Przekonasz się że mam całkiem wygodne łóżko. O ile do niego dotrzemy.
- Jeśli założysz mi but… jest taka szansa. - El zaśmiała się.
- To prawda.- Kyonel zabrał się za poprawianie jej garderoby zaczynając od buta.
Morgan poddała się jego zabiegom samej okrywając piersi gorsetem i zapinając go.
Wkrótce byli gotowi do opuszczenia dorożki i El zobaczyła przed sobą dużą kamienicę o zdobionym portyku prowadzącym do drzwi. Budynek wyglądał wyjątkowo bogato. Miał nawet witraże w wąskich oknach.
- Chodźmy. Niestety nie mam służby na utrzymaniu.- rzekł mężczyzna prowadząc El ku drzwiom. Otworzył je i wpuścił czarodziejkę do środka.
- A potrzebujemy teraz służby? - Morgan weszła do środka i po kilku krokach obejrzała się na elfa. - Mieszkasz sam?
- Z narzeczoną. Ale teraz jej nie ma. - przyznał Kyonel zamykając drzwi. - A nawet gdyby była, to by jej nie przeszkadzało.
Podszedł od tyłu do El i znów rozpiął szarpnięciem jej gorset, a potem zaczął zsuwać z niej suknię.
- Uważasz, że rozłościłby ją twój widok? Bynajmniej…- chwycił za odsłonięte piersi El i ścisnął. - Lubi piękno w każdej postaci.
- Mogłaby mnie tobie zabrać. - Elizabeth jęknęła cicho czując zsuwający się po ciele strój. - Nie… nie obawiam się.
- Możliwe że musiałbym się tobą podzielić.- zsunął z niej strój całując jej szyję. - A ty mogłabyś się dać skusić jej. Jest ładniejsza od Almais.
Palce mężczyzny musnęły kobiecość El, gdy kąsajac jej ucho szepnął.- Oprzyj się się o ścianę i wypnij pupę. Czas bym się odwdzięczył ci.
Morganpowoli wykonała polecenie. Czuła się nieco dziwnie w obcym domu, ubrana jedynie w pończochy i trzewiki.
- Masz… śliczną siostrę. - Wyszeptała rozpalonym głosem. - O bardzo ciekawym charakterku.
- Niestety... ten charakterek.- poczuła jak ściska jej pośladki drapieżnie dłońmi, a językiem wodzi pomiędzy nimi, napierając na wrażliwy obszar czubkiem języka.- … to kłopoty przynosi.
Morgan jęknęła. Teraz już głośniej i śmielej. - M..może… powinieneś… ją zostawić samą sobie.
- Jaki byłby ze mnie brat. - mruknął elf i dał mocnego klapsa w wypięty pośladek czarodziejki.- Wybij sobie ze ślicznej główki takie pomysły.
- Jest.. jest dorosła. - Morgan zamruczała czując jak gorąc od klapsa rozchodzi się po jej pośladku.
- Jest rodziną…- ukarał ją drugim mocnym klapsem, tym razem w drugi pośladek czarodziejki. Przed El był obraz, duży malunek przedstawiający Kyonela stojącego za siedzącą na fotelu ciemnowłosą i skromnie ubraną elfką o delikatnej urodzie i… z jakiegoś powodu ukrywała połowę twarzy za puklami włosów.
- J… jest dorosłą rodziną. Poprosi o pomoc… - El wpatrywała się w malunek. To była narzeczona Kyonela… czy jego matka? - … Jak będzie potrzebować.
- Wtedy… może być za późno… - kolejny mocny klaps rozpalił ciało czarodziejki.- Za dużo mówimy o mojej siostrze… za mało o twoich fantazjach.
Morgan obróciła się i oparła plecami o ścianę tuż pod obrazem. Rozchylił a palcami płatki swego kwiatu.
- Nie skończyłeś czegoś. - Powiedziała rozpalonym głosem patrząc na kochanka roziskrzonym wzrokiem.
- Hmm.. a nie chciałaś... tutaj ?- musnął palcem między pośladkami. - Jestem gotów cię posiąść… wybierz miejsce.
- Chcę twoich ust. - Morgan uśmiechnęła się zadziornie. - Potem… chętnie oddam ci moją pupę.
- Dobrze. - zgodził się mężczyzna, chwycił ją w pasie i posadził na stoliku… rozchylił szeroko nogi i uklęknął by zachłannie posmakować kobiecości kochanki.
Morgan jęknęła głośno i oparła się dłońmi za plecami o blat stolika. Jej wzrok wędrował po twarzy kochanka, która teraz znikała gdzieś za jej kwiatem. Jedną z uniesionych nóg przesunęła po ramieniu elfa.
- Jest… jesteś zbyt ubrany. - Powiedziała rozpalonym, nieco nieprzytomnym głosem.
- Mam przerwać by się rozebrać?- spytał Kyonel na moment tylko przerywając wodzenie językiem po jej kobiecości i ściskanie dłońmi jej ud.
- N.. nie. - Morgan odchyłiła głowę, sięgając jedną dłonią do własnej piersi i ściskając ją mocno.
- Tak myślałem…- szepnął mężczyzna i skupił się na tańcu językiem po jej kobiecości. Był dobry… naprawdę dobry… był pewnie najbardziej doświadczonym kochankiem jakiego Elizabeth miała.
Jedynie pewien albinos mógłby się z nim mierzyć na umiejętności.
Elizabeth pojękiwała coraz głośniej czując jak zbliża się do szczytu. A elf oddawał się w pełni zabawie przyspieszając moment spełnienia i wzmacniając doznania. Morgan doszła z głośnym okrzykiem z trudem utrzymując pozycję siedzącą na stoliku.
- To teraz…- elf wstał i zaczął rozpinać marynarkę, koszulę… zsunął je razem odsłaniając gibki acz muskularny tors. - Moja kolej na bycie gołym.
Morgan obserwowała go z zaciekawieniem. W końcu dowie się co skrywają te wszystkie eleganckie stroje.
Buty… spodnie… bielizna. Nie był to może pokaz na miarę Amaralde, ale striptizer miły był oku. Jak na elfa Kyonel był całkiem muskularny, choć najważniejszy atut El już dobrze poznała. Miło było też widzieć, że nadal budziła w nim spore pożądanie.
- Podoba ci się to co widzisz? - spytał elf.
- Tak. Dziwię się twojej narzeczonej, że cię tak wypożycza. - Morgan skinęła w stronę obrazu.
- Sama też nie jest niewiniątkiem. Niech cię obraz nie zmyli. To kochana bestyjka.- odparł Kyonel zerkając na malunek.
Słysząc to określenie Morgan uśmiechnęła się ciepło. Wydawało się jakby elfy były sobie bliskie.
- I ściągacie tu sobie czasem kogoś do wspólnego towarzystwa? - Spytała żartobliwym tonem unosząc nogę i przesuwając stopą po torsie kochanka. Od góry, przez pierś i męski brzuch, aż do jego męskości.
- Zdarza się. - przyznał od razu elf, jakby to było nic dziwnego.
Palce stopy czarodziejki przesunęły się po męskości. Chwilę pieściła ją by w końcu docisnąć, gorące ciało do męskiego brzucha.
- Masz śliczne stopki…- elf pochwycił ją za stopę i pieszcząc ją palcami spoglądał w oczy. Przesunął potem nimi po łydce. - Chciałabyś… między nami spocząć? Dać się pieścić? Dać się posiąść?
- Kto wie. - Morgan uśmiechnęła się zadziornie. Była bardzo ciekawa kim była narzeczona Kyonela. Czyżby rzeczywiście mogła sprawić jej nieco przyjemności. - Na razie nie miałam okazji poznać twojej kochanej bestyjki.
- I dziś jej nie poznasz niestety.- przyznał elf z uśmiechem, wodził palcami po łydce drżąc od dotyku jej stopy.- A szkoda… spodobałabyś jej się.
- To może miast mówić o niej przeniesiemy się do twojego łoża? Podobno jest wygodne a ja obiecałam, że cię gdzieś ugoszczę. - Przy tych słowach przesunęła dłonią po swoim pośladku.
- Pozwól więc wziąć się na ramiona.- rzekł w odpowiedzi elf.
El usiadła na stole i wyciągnęła do niego dłonie w zachęcającym geście.

Silny był, gdy ją niósł na górę, krok po kroku po schodach. Mijała galerię obrazów i czasami technicznych schematów. Niemniej największa niespodzianka czekała ją w sypialni. To że była to komnata duża, nie dziwiło wcale. To że była urządzona po królewsku również. Łoże, w świetle tego co już wiedziała o Kyonelu i jego przyszłej żonie, było tak olbrzymie jak się spodziewała. Rzeźby gospodyni, owiniętej łańcuchem i wijącej się w ekstatycznej pozie. Nagiej i zmysłowej rzeźby… tego się nie spodziewała. Z drugiej strony ten obiekt sztuki, mógł wyjść tylko spod palców znanych El bardzo dobrze.
- To .. specyficzna rzeźba. - Przyznała cicho, nadal obejmując elfa wokół szyi.
- Zamówiła na moje ostatnie urodziny. Trzeba przyznać, że mnie zaskoczyła.- stwierdził z uśmiechem Kyonel.
- Nie dziwię się. - Morgan ujęła twarz kochanka i pocałowała go w usta.
Elf ułożył ją na łóżku i spytał.
- To jaka pozycja ci się marzy ?
Morgan wpatrywała się w niego dłuższą chwilę w milczeniu. Nagle Kyonel okazał się być całkiem.. spokojnym kochankiem. Tylko czego ona pragnęła? Wciąż miała w pamięci jego palec napierając na otworek pomiędzy jej pośladkami. To jak ściskał jej krągłości. Powoli obróciła się na brzuch i uniosła nieco pośladki.
- Kontynuuj to co zacząłeś w Śrubce.
- Miło że wykazujesz tyle entuzjazmu. Niemniej tu możemy dłużej się rozkoszować sytuacją. Zobaczmy czy zdołam cię zmusić do błagań. - odparł Kyonel klękając tuż za El. Wodzić począł językiem między pośladkami czarodziejki, a palcem krążąc po wrażliwym miejscu powyżej jej kwiatu kobiecości. Pieszczotami prowokował jej wolę do uległości i usta do próśb o więcej.
Elizabeth zamruczała lubieżnie i rozchyliła nieco nogi ułatwiając kochankowi zadanie. Kyonel się nie spieszył delektując się zabawą językiem i trącając palcem wrażliwe obszary ciała czarodziejki. Od czasu do czasu kąsał wypięty pośladek, lub dawał klapsa drugą dłonią.
Pomrukiwania El przerodziły się w jęki. Dreszcze rozkoszy targały jej ciałem, jednak.. walczyła z sobą. Jakoś nie mogła się pogodzić z błaganiem kogoś o coś… a może chodziło o to że był to Kyonel? Elf był jednak cierpliwy i bezlitosny, rozkoszując się jej ciałem podkręcał doznania aż do granicy wytrzymałości czarodziejki, nigdy jej nie przekraczając. Spełnienie majaczyło tuż za rogiem, ale panna Morgan nie była wstanie dojść.
- W.. weź mnie… - El czuła że zaczyna tracić zmysły. Chciała już sama sięgnąć do swego kwiatu by się doprowadzić.
- To nie brzmi jak prośba. - droczył się z nią Kyonel. Odrobinkę co prawda bo po chwili, zmienił pozycję ocierając się swoim orężem między jej pośladkami, gdy próbował dłonią sięgnąć jej włosów.
Morgan naparła własną pupą na gorącą męskość i otarła się o nią lubieżnie.
- Proszę. - Wymruczała cicho.
Chwycił ją za włosy, trochę nieporadnie… szarpnął władczo i boleśnie za nie. Ale to nie było ważne. Poczuła go w końcu w sobie… twarda pulsująca obecność przeszywająca jej pupę. Nie był delikatny. Wprost przeciwnie, jego ruchy bioder były mocne i intensywne. I takież były jej doznania.
Każdy szturm wyciskał z ust El okrzyk rozkoszy. Trzymając się mocno pościeli czuła jak ulga miesza się z rozkoszą i delikatnym bólem. A jej kochanek nie zaprzestawał zmuszając szarpnięciami za włosy jej ciało do napierania i narzucając intensywne tempo. Oddech El robił się urywany, a pokrywało potem. Tym razem figle były wyjątkowo intensywne, a obecny jej kochanek dobrze wiedział co robi.
Elizabeth doszła szybko obwieszczając to długim przeciągłym okrzykiem, który poniósł się po pomieszczeniu. I przez chwilę ulegle poddawała się Kyonelowi nim poczuła jego spełnienie w sobie.
- Mam nadzieję, że jeszcze masz w sobie siły. Noc się dopiero zaczęła. - zażartował elf, gdy już złapał oddech.
- Jak mnie tak będziesz dręczył to może mi ich zabraknąć. - Elizabeth obejrzała się ponad ramieniem na kochanka.
- Niczego nie mogę obiecać. - przyznał z uśmiechem mężczyzna, a sił… El starczyło do drugiej nocy podczas intensywnych zabaw w łóżku.
 
Aiko jest offline