W życiu przychodzi taki czas gdy trzeba walczyć i gdy trzeba odpocząć po walce. W zasadzie Tupik jeszcze dziś nie walczył – jeśli nie liczyć obrzucanych kamieniami dzieciaków czy „walki” z mechanizmem pułapki – przegranej - dodajmy. Niemniej czuł, że na tą chwilę jego fizyczne możliwości dalszego badania podziemi się skończyły. Wciąż dokuczał mu efekt wybuchu i potrzebował zapewne kilka dni by spokojnie się zregenerować i powrócić w to miejsce, bogatszy o wyjaśnienia tajemniczych run. Powoli przepisał je dokładnie najlepiej jak potrafił, wystarczyło wyryć na kawałku skóry oznaczenia drzwi ( lub użyć do tego sadzy) – dokładnie odzwierciedlając każda kropkę, kreskę czy miejsce ich ułożenia. Przypuszczał że będzie musiał poznać słowo – zaklęcie otwierające kolejne drzwi, nie zamierzał po raz kolejny ryzykować z pułapką tym razem magiczną.
Spośród całego tego rozgardiaszu jaki narobił wybuch starał się wynaleźć jakiś porządniejszy sztylet czy hełm – suwenir z podziemnej podróży i dowód na to co znalazł. Nasypał też prochu do sakiewki. Suweniry mogły się przydać w rozmowie z Kislevitą… Tymczasem zamierzał odpocząć jeszcze z klepsydrę nim wynurzy się na powierzchnie , na jego rozeznanie powinien być już chyba środek nocy – jednak młodzieniec był tu jeszcze chwilę temu więc reszta ludzi niekoniecznie tak szybko mogła się rozpierzchnąć. Jeszcze raz postanowił się upewnić czy nie da się otworzyć w żaden sposób drzwi – jeżeli by się dało spróbowałby zaryzykować , już choćby z tego względu że znalezienie alternatywnego wyjścia byłoby na pewno bezpieczniejsze. Jeśli nie – zamierzał z zgaszoną latarnią powoli wyczołgać się przez szczelinę, dbając o to by przesuwać się bardzo cicho i powoli.
Tym razem nie musiał się specjalnie obawiać drogi – znał ją i wiedział co go czeka po drugiej stronie – a przynajmniej wiedział że wyjdzie w wykopanej dziurze a więc nie w totalną ciemność – co pozwoliło by mu dostrzec szybciej osoby w dziurze niż jego w szczelinie. Taka przynajmniej miał nadzieje. Na wszelki wypadek sadzą po wybuchu która była na ścianach wysmarował nieco czoło i poliki oraz dłonie licząc że jeszcze bardziej zleje się w ciemnościach i pozostanie niewykryty. Gdyby udało mu się wrócić do miasta niezauważonym byłby to niewątpliwy sukces. Choć wszystko zależało od tego kto tam przebywał na zewnątrz…