Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595
Nadejście grupy złożonej z konnych i spieszonych wędrowców, wiedzionych przez miejscowych przewodników, świecących pod nogi latarkami i pochodniami i robiących sporo hałasu nie mogło ujść uwadze mieszkańców myśliwskiego domku.
Tym samym Nathan Barthez i Leon Thibaut dowiedzieli się jeszcze z wysokości siodeł, że Fernex nie mieszkał jedynie z psem.
Dwie ubrane w skórzane stroje kobiety wyszły przed niewielką drewnianą budowlę otoczoną drzewami o rozłożystych gałęziach. Jedna z nich trzymała w dłoni myśliwski oszczep, druga tasak.
- Świta króla Franki? - powiedziała ta z oszczepem rozpoznając widywanych od kilku dni w miasteczku cudzoziemców - Potrzebne wam świeże mięso?
- Mięso? - prychnęła ta z tasakiem - Oni przyszli do Fernexa. Wy do Fernexa? Spóźniliście się, Fernex poszedł w las.
Obie kobiety mówiły w lokalnym dialekcie Purgarii, toteż Leon Thibaut musiał mocno wysilić swój umysł, by zrozumieć wymawiane przez nie słowa.
- To Iola i Kirija - rzucił w stronę jeźdźców stojący przy strzemieniu Bartheza przewodnik, jeden z dwóch rolników, którzy przybiegli wcześniej do kaplicy zaalarmowani kobiecymi krzykami - Łowczynie i rzeźniczki, pomocnice Fernexa.