05-09-2021, 21:37
|
#462 |
| Domek myśliwski Fernexa, późny wieczór 2 lipca 2595
Gdyby wcześniej nie odbył jakże dydaktycznej podróży, nie uwierzyłby frankoński szlachcic, że dwa kocmouchy są kobietami, uznałby je zapewne za jakiś nowy wybryk natury, może trolle z opowieści z Pollenu. Starając się nie okazywać zmieszania obcowania z brudnymi Purgijczynkami objechał je obserwując z wysokości siodła.
- Witojcie - zaczął - Mięso, tak przybyliśmy po mięso. Potrzeba nam zapasów dla dworu Króla Franków. Ty - zwrócił się do podejrzliwej z tasakiem - pokaż! Randal zobacz co ma! - do jednego z najemników. Kiedy odeszli zsiadł z wierzchowca i zbliżył się do tej z oszczepem. Mniej nieco podejrzliwej, lub domyślnej uznał - Mówicie, że traper uszedł. To źle, musimy z nim mówić nim kupimy mięso dla króla. On ma specjalne gusta, muszę mówić z Fernexem. Powiedz mi gdzie go szukać.
Leon Thibaut łamał język na miejscowej gwarze Purgijskiego. Ciekaw był co kobieta zrozumiała z jego tyrady, którą choć ograniczał to musiała być nie lada przemową dla tych żyjących na skraju człowieczeństwa ludzi. Swą ofertę poparł dobytym z sakiewki srebrem. |
| |