Tupik zbaraniał… Pokiwał głową staruszkowi na znak że zgadza się z jego obserwacją, zrobił skruszoną minę, pochylił głowe jakby w przepraszającym geście za to że pochodzi z Kislevu… Pasowała mu ta narracja, grunt że nie wywoływała otwartej wrogości gospodarza.
Musiał jednak przyznać, że jeszcze nikt go do tej pory za kislevickiego pomiota nie brał, choć faktem było że w tych stronach nie bywał, niemniej fortel z udawaniem dzieciaka się udał – tak czy siak i tego zamierzał się trzymać.
Słowa staruszka uspokoiły już mocno nadszarpane nerwy niziołka, zamierzał jednak możliwie szybko ogrzać się i pójść spać, choć mówiąc szczerze , teraz po tych wyjaśnieniach nawet i na porcje jedzenia gotów był się skusić – o ile nie ryzykował by przy tym zbytnim zbliżeniem do ognia. Niemniej na tą noc dość miał przygód , czuł ze zebrana adrenalina z niego spływa a wraz z nią dochodzi do niego zmęczenie. To był naprawdę długi dzień… Zamierzał się jeszcze trochę ogrzać przy kominku, być może coś zjeść i położyć się w końcu spać.
Stopień zmęczenia zaczynał już mu doskwierać na tyle że stawało się niemal obojętne czy staruszek postanowi go zamordować w trakcie snu – choć raczej na to się nie zanosiło. Przynajmniej dopóki będzie go brał za dziecko. Kwestie szeptuchy zamierzał pozostawić do ranka, wątpił by znała się na krasnoludzkich runach, lecz kto wie , może była w stanie w jakiś sposób obejść magiczną przeszkodę? Niemniej pozostawił to już na ranek – w tej chwili interesowało go głównie to gdzie może położyć się spać choć w zasadzie nawet i to nie było tak ważne bo gotów był się położyć byle gdzie.
Starał się tez już nic więcej nie mówić – lub odzywać się tylko tyle co potrzeba - żeby przypadkiem staruszkowi nie odwidziała się dotychczasowa ocena malca. Ciążące powieki coraz bardziej domagały się snu i wypoczynku, nie co dzień był rzucany na ścianę przez wybuch czy ścigany bełtem. Wszystko ogarnie sobie rankiem…