Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2021, 07:54   #15
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Wizyta w domu Mc’Bride bardzo jasno dała mu do zrozumienia, że to nie jest najlepszy pomysł ujaranym w trzy dupy ocierać się o tyle osobistego cierpienia. Niemal fizycznie czuł ból kobiety a ciężar jej dramatu był nie do udźwignięcia. Wiedział czym się kończą takie fazy i na tyle kontaktował, aby dać się spirali lęków. Po ewakuacji udał się do domu. Szybki marsz na świeżym, rześkim powietrzu zawsze nieco pomagał. Ta dziwna determinacja, że musi porozmawiać z siostrą dodawała mu skrzydeł.

Jakiś czas potem, już w swoim pokoju leżał na łóżku trzymając w ręku pięćdziesięcio dolarowy banknot. Otworzył oczy i przytomnie rozejrzał się. Był dzień, chyba ten sam poniedziałek. Po posiadówce u babci byli w domu Mary Mc’Bride. Nie pamiętał jak i dlaczego akurat on tam był, ale obraz cierpienia na twarzy matki zamordowanej dokładnie wyrył mu się w umyśle. Rozmawiał potem z Brittney, która odwagi nie miała aby wejść do domu przyjaciółki.

Myśli przegonił natarczywy głód. Rosnący apetyt wygonił go na dół do kuchni. Tam, siedząc przy stole i połaszując podgrzane w mikrofali resztki obiadu mógł pomyśleć na spokojnie co dalej.
Tak, wiedział co powiedział siostrze i postara się z tego wywiązać. Pomysł zrodził się w ujaranym umyśle, lecz był na tyle genialny, że kiedy teraz o tym dumał, to cieszył się i dumnym był, że na to wpadł. Co prawda do pięt nie dorastał dla Squaw, której wielkie serce i zapał organizatorski zawiodły i jego na kanapę Mc’Bridów… zaraz, czy to on wylał coś na jej cycki? Pokręcił głową z zażenowaniem przypominając widok trzymanej w jej dłoniach poplamionej bluzki… Ale lipę znowu odstawił… Oh… i jego spodnie. To dlatego teraz siedział w slipkach… Wszystko układało się w spójną całość.

Dalej już wiedział co robić. Przebrał się, z auta ojca ściągnął mniej więcej dwa galony benzyny i zalawszy pusty bak swojego samochodu wyjechał na ulicę.



***



Diler był jak zwykle w domu. Stary mobilny barakowóz Saula Silvera, choć z zewnątrz raczej odpychał wyglądem, to w środku urządzony był zajebiście. Sam chciałby taki mieć, gdyby przyszło mu kiedyś prowadzić taki styl życia. Co jak co, Spineli choć nie wiedział jaką przyszłość mu życie przyniesie, to wszystko co robił dotychczas traktował jak niekończące się wakacje od czegoś wielkiego co go nieuchronnie czeka, jeśli tylko dobrze rozegra kraty, które los mu wydał na rękę. Póki co, bez większych konsekwencji pozbywał się plotek a atuty i figury trzymał na sam koniec.

- Sie masz z rana dupo obsrana!!! - Saul uśmiechnięty od ucha do ucha autentycznie ucieszył się na widok młodszego o kilka lat klienta.

Zawsze gdzieś tam w szerokim świecie jest jakiś poranek, więc wszystko się zgadzało a Spineli nie był drobiazgowy.

- Pomalutku. Pomalutku. - Bart klapnął na kanapie. - przychodzę do ciebie w bardzo nietypowej sprawie.
- Uuuuuuuuu… Co jest? - wyluzowany Silver wbił się obok wygodnie zarzucając nogi na stolik.
- Dianabol masz?
Uśmiechnięty diler odkręcił głowę w jego stronę.
- Maaaam.
- To nie dla mnie okay? Robię komuś przysługę.
- Dobra, dobra. Stary. Tutaj nikt nikogo nie ocenia.
- Słyszałeś o Mary Mc’Bride?
- A kto to? Nazwisko jakieś znajome…
- Dziewczyna ze szkoły. Ktoś ją w nocy zadźgał nożem w łóżku. - bez ogródek wyjaśnił rzeczowo.
- Serio? - Saul z wrażenia zdjął nogi ze stołu i przybrał inną pozycję. - Chore…
- Ano chore… całe miasteczko o tym huczy. Nawet w telewizji o tym było.

Diler pokiwał głową z miną na której wciąż malowało się zdumienie wymieszane ze zniesmaczeniem.

- Ile chcesz?
- A ile za to gówno się płaci? - zapytał Bart wyciągając z kieszeni skręta. - Chcesz spróbować? - zmienił temat.

Saul wziął do ręki papierosa i powąchał.
-Uuuuuuu. Mam w szkole konkurencję, o której nie wiem?
-E tam konkurencje. To okazyjny towar. Z całym szacunkiem. Ale lepszego nawet ty nie miałeś. - Spineli z poprawionym humorem patrzył na minę kumpla, który już czekał cierpliwie bawiąc się zapalniczką.


***


Do zachodu słońca była jeszcze niecała godzina, gdy Spineli zawinął się autem na stacje benzynowa. Zaparkował przy dystrybutorze i wszedł do Mini Marta. Za ladą siedział Matt Dunning. Syn właściciela. Senior z liceum jak zwykle oglądał pod ladą jakieś gołe baby.

Bart niespiesznie podjechał pod kasę z wózkiem pełnym kolorowych farb w aerozolu. Normalnie byłby problem, aby kupić choć jedną puszkę dla nieletniego, ale na szczęście stary Dunning o tej porze zazwyczaj spał gdzieś pijany, a Matt sam też lubił sprayować wagony kolejowe odjechanymi grafitti.

- Niezły arsenał. - rzucił żując gumę.
- Ponoć żyje się tylko raz. - przybił piątkę kasjerowi.

Zapakował tył furgonu kartonami z farbą a za resztę wypełnił bak auta do pełna. Do zachodu słońca zostało już niewiele. Tej nocy niewiele zmruży oka. Nim odjechał ze stacji zadzwonił do Bryana Chase.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 07-09-2021 o 21:20.
Campo Viejo jest offline