Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2021, 18:42   #293
Klejnot Nilu
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
"Gratowisko czy Skarbiec?" pytał sam siebie Navaho w myślach, pomału przedzierając się przez zagracone mieszkanie. Z jednej strony rzeczy były ewidentnie upychane tutaj bez ładu i składu, z drugiej - kilka z eksponatów było warte naprawdę sporo.

Z zamyślenia wyrwał go znajomy głos. Zaatakował go znienacka, od tyłu, jak zawsze, standardowy numer Richarda. Dla wiecznie czujnego indianina, było to wyjątkowo irytujące, że zawsze dał się podejść w ten sam sposób. Nosferatu zapewne to wyczuwał i robił to specjalnie.

- Tak, ewidentnie. Nad Europą wisi widmo wojny. I to poważnej wojny. To nie pozostanie bez echa w naszym świecie, pewnie to rozumiesz, prawda?

To nie była pierwsza wizja dzisiejszej nocy, tym razem Utamukeeus próbował się skupić na niej. Wiedział, że nie dzieje się to naprawdę, ale czy jego świadomość i siła woli jest na tyle silna, by przejąć kontrolę nad zwidami?

- Każda aktywność człowieka nie pozostaje bez echa. - odpowiedział zdawkowo, ale szczerze.
- Wiesz, że coraz częściej nasze szeregi zasilają bezklanowcy. Cieszę się, że to akceptujesz. Nadal dla szlachty pozostają jedynie pariasami. Ma to swoje plusy ze względu na nasze potrzeby. Ale ciekawi mnie coś innego. Co sądzisz o tych, których zwą Zrodzonymi o Zmierzchu? O wampirach, których krew jest tak słaba, że ponoć mogą wędrować w świetle dnia?
- Znana jest mi taka umiejętność. Sam, z odpowiednim przygotowaniem, rytuałami i pomocą duchów przodków też potrafię to zrobić, ale wielkim kosztem. Dysponowanie taką zdolnością na co dzień, na zawołanie... Wielka przewaga nad innymi, szybko stali by się największymi drapieżnikami w łańcuchu pokarmowym. Ciekawa byłaby obserwacja, jaki los czekałby taki gatunek. Czy taka umiejętność wiąże się z jakimiś słabymi stronami? Jak zareagowałyby inne drapieżniki? Czy byliby w stanie kontrolować siebie i swoją populację na tyle, by nie przetrzebić całej zwierzyny? Wielka szansa, dużo pytań na które trzeba byłoby mądrze odpowiedzieć... Koniec końców, Matka Natura w swojej mądrości rozwiązałaby i ten problem. Czy chcę wiedzieć, dlaczego pytasz?


***

Instynkt przetrwania w końcu zaskoczył i kiedy Spoon zaczął kolejny monolog na temat osoby Brussila, traper wziął się do roboty i postanowił skorzystać z rzeczy, które Anna tak niedbale pozostawiła. Od razu jego zainteresowanie wzbudził neseser. Otworzył go, przyjrzał się bez komentarza zawartości, ocenił ich wartość, po czym ostatecznie zapiął go z powrotem i wziął ze sobą, wyraźnie symbolizując że należy on teraz do niego. Następnie zbliżył się do sejfu i przejrzał papiery, które były zamknięte w środku razem z pieczęcią. Mimo tego, że umiał czytać, niewiele z nich rozumiał, ale sam fakt, że były zamknięte symbolizował, że muszą być w jakiś sposób ważne., więc je również spakował do aktówki. Na tym skończył szabrowanie pomieszczenia, w sam razy by wypełnić ciszę swoją wypowiedzią.

- Anny już nie ma w mieście, a jeżeli jest, to cokolwiek ma w tej chwili na głowie jest o wiele ważniejsze niż cały London, Brusilla czy my, Heroldzi. Wnoszę to po tym, co zostawiła po sobie w tym pomieszczeniu. Po tym, jak całą swoją świtę i poddanych oddała na łaskę żołnierzy-śmiertelników. Spaliła za sobą wszystkie mosty w Londynie, bo wiedziała, że są one już nieistotne, bez znaczenia.

- Nasze zadanie wciąż pozostaje aktualne i musimy znaleźć resztę artefaktów. Dlatego moje pierwsze pytanie do was brzmi, kto będzie odpowiedzialny za pieczęć? Kto weźmie ją ze sobą i będzie chronić ją swoimi możliwościami i, jeśli zajdzie potrzeba, nieżyciem?

- Co do naszych dalszych planów... Jeśli Puma pozwoli
- skinął Lady Montague - chciałbym skorzystać z jej gościnności dzisiejszej nocy i spędzić dzień w jej schronieniu. Jutrzejszego wieczoru wracam po mojego towarzysza i zamierzam odszukać Richarda de Vorde ukrywającego się w podziemiach Londynu. Czy ktoś idzie ze mną?

Dobór słów w ostatnim pytaniu nie był przypadkowy. Specjalnie nie pytał "kto?", bo nie oczekiwał, po części nawet trochę nie chciał, by ktoś do niego dołączył. Z drugiej strony, nawet Samotny Wilk potrzebuje czasami pomocy, a niektórzy z Heroldów byli bardziej kompetentni od innych.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline