Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2021, 21:57   #19
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Bryan schował do kieszeni pięć dolców. Wiewiór leżał zasmarkany i zakrwawiony, ale pięść nadal swędziała szkolnego prześladowcę. Nie był zadowolony. Zarobił sporo hajsu, ale to nie ruda łamaga była jego celem na dziś.
- Jebany SIMPLETON - mruknął pod nosem. Przekręcenie nazwiska Darylla było jednym z najbardziej wyszukanych żartów, na jaki wpadł umysł Chase’a juniora. - Przyfarcił dzisiaj…
Splunął siarczyście. To właśnie leśnego włóczęgę chciał dzisiaj sprać. Na sali gimnastycznej nasłuchał się wystarczająco dużo. Wyglądało na to, że dzikus był głównym podejrzanym.
- Te… A w sumie nie wiadomo czy to on, nie? - wtrącił Tedd nieśmiało. Zupełnie tak jakby wpół zdania uświadomił sobie, że wygaduje bzdury.
- Jak nie on to i tak słusznie oberwie. Za to, że jest pierdolonym dziwadłem, nie? Nie pierdol, tylko bierz swoją działkę za dzisiaj, byczku.

Podzielił się z Teddem po równo. Lubił gościa. Jak kroił frajerów sam, to nie miał takiej frajdy. Kiedyś usłyszał, że wszystko jest lepsze, kiedy robi się to w towarzystwie przyjaciół. Ktokolwiek to powiedział, miał cholerną rację! Raz zbierał działkę za ochronę w pojedynkę i tak nastraszył leszcza, że gość popuścił w spodnie. Do dzisiaj żałował, że nie było wtedy Tedda, bo mogliby się pośmiać razem. Nakręcaliby się nawzajem w wyśmiewaniu frajerów i innych nerdów. A samemu smutno… Wtedy zostaje już tylko patrzeć czy równo puchnie. A gdzie zabawa?

- Wiesz. Mój stary mówi, że rudzi nie mają duszy - powiedział Tedd zapalając papierosa. - Myślisz, że to prawda? I mówi, że Indiańce mówią, że jak spojrzą na kogoś, ci rudzi, to mogą zabrać mu duszę, czy coś takiego. Myślisz, że Wiewiór mógłby komuś zabrać cokolwiek. Mi się nie wydaje, co byku. On jest frajer, a to raczej frajerom się zabiera.
- Mordo, a czy dzik nie sra w lesie? - zarechotał Bryan. - On nawet smarów nie potrafi utrzymać w nosie. Co dopiero duszę czy pieniądze.

Osiłek poprawił sportową kurtkę i zerknął po raz ostatni w stronę wsiadającego na rower Wiewióra. “Naprawdę, Mary? Takich frajerów chciałaś brać w obronę?” - zastanowił się. Nie rozumiał czemu dziewczyna nie wolała towarzystwa takich bysiorów jak on czy Tedd, tylko trzymała się z nerdami. Absurd. Z rozmyślań wyrwał go kumpel.

- A ty, jak już jesteśmy przy Indiańcach. Wiesz, mój stary kiedyś opowiadał jednemu takiemu, w barze, że ten miał Indiankę i że ona ma w poprzek, no wiesz co. Tam na dole. Myślisz, że Wi ma w poprzek?
Tedd zamyślił się przez chwilę nad swoimi myślami.
- Ty, Bryan. A może pójdziemy do "Niedźwiedzia i sowy" i wybijemy kilka szyb. Niech się, pół-czerwone kurwy, nauczą, że z nami nie można zadzierać. Co ty na to, byku?

Chase na moment się zawiesił. Już normalnie (jak to u nastolatka) hormony buzowały… A na dianabolu dostawał świra na punkcie lasek. Kilkunastokrotne przebicie zwyczajowych zasobów testosteronu sprawiało, że niemal co chwila fantazjował o seksie. Teraz przez słowa Tedda zaczął intensywnie myśleć o nagiej Wikvayi. Dobrze, że nie rozstawał się z szerokimi dresami, to przynajmniej nie było nic widać.
- No to chodź, mordo - ocknął się wreszcie. - Idziemy dołożyć tym czerwonym kurwiszonom.
Bryana denerwowali wszyscy odmieńcy. Indian też nie lubił.
 
Bardiel jest offline