Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2021, 19:01   #101
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Wojownik siedzący przy stole pełnym jadła znalazł się "oflankowany" przez dwie miło się uśmiechające, tutejsze kobietki. Po swojej lewej miał niejaką Damię https://images92.fotosik.pl/536/69d12625dbd06e94.jpg, Młodszą Kapłankę, po prawej zaś Nann https://images89.fotosik.pl/536/1ff332abee4f39ad.jpg, Wojowniczkę… z tatuażami w dosyć nietypowym miejscu.

Kargar po początkowym stadium zaskoczenia i nieufności (sytuacja wyglądała zbyt dobrze, jakby z piekielnych otchłani trafili do jakiegoś raju) stwierdził, że chyba jednak nie ma do czynienia z jakimiś kolejnymi zmiennokształtnymi którzy próbują ich zjeść.
Wyspany i wyleczony z ran, pozwolił więc na sobie na nieco rozprężenia, zajadając się pasztecikami i popijając piwkiem. Odpowiedział nawet dwóm siedzącym koło niego kobietom uśmiechem, choć nie było to jego mocną stronę.

- Dziękuje jeszcze raz za gościnę, możliwe że uratowaliście nam życie. Pewnie powiecie, że to wola bogów, że tu trafiliśmy, nie? - Zagadał po chwili.
- Jak zwał, tak zwał, ważne, że nic się wam nie stało - Odparła słodkim głosikiem i z uśmiechem Damia.
- Uratowałyśmy, uratowałyśmy. Wasz Krasnolud był umierający po błyskawicy - Powiedziała mocnym tonem Nann, ale i ona się lekko uśmiechnęła.

- Dziękuje za troskę, każdego kto zabłądzi w tych przeklętych górach tak ratujecie? I nie chcecie nic w zamian? Wybaczcie, ale w życiu mało spotkałem bezinteresownego dobra, choć może dlatego że obracałem się w nieodpowiednim towarzystwie….nigdy jeszcze gdy byłem bliski wyzionięcia ducha nie obudziłem się w wygodnym łożu i w tak miłym towarzystwie- Kargar westchnął.
- Taka nasza religia, tak - Zaśmiała się cicho Damia - Ratujemy i pomagamy każdemu.
- Ale potem, jak odkryjemy, że ma splugawione serce, to dostaje kopa w odpowiednim kierunku! - Dodała Nann, i głośno się zaśmiała.

Wojownik o nie do końca chwalebnej przeszłości jakby na chwilę się zamyślił, przeżuwając dość długo kęs mięsiwa. Choć z drugiej strony jakby uważały go za splugawionego to pewnie już by o tym wiedział.
- A to czy ktoś ma zło czy dobro w sercu sprawdzacie waszą magią pewnie?
- Oczywiście - Przytaknęła Kapłanka, podczas gdy Wojowniczka była zajęta opróżnianiem kufla z piwem…
- A wierzycie że taki niegodziwiec może zmienić się na lepsze?
- Wszystko jest możliwe - Uśmiechnęła się Damia, a Nann przytaknęła głową z "mhm" kończąc złoty trunek. Spust to chyba miała iście jak Bharrig.

Kargar spojrzał z szacunkiem na wojowniczkę i nalał sobie tego samego piwa co ona. Starał się przy tym za bardzo nie gapić na jej wytatuowane cycki. Postanowił zejść z tego dość ciężkiego tematu.
- Muszę spróbować tego trunku...jesteś wojowniczką, tak? Macie tutaj w okolicy dużo groźnego tałatajstwa… my spotkaliśmy gigantyczne trolle, mantikory, bandy dziwnych futrzaków, próbowałaś się może z nimi?
- Walczyło się z tym i owym - Powiedziała wielce "macho" Nann - Raz nawet z Wywernem…

- No nieźle, w sumie nie wiem, czy wyyern jest groźniejszy od makintory, w drodze tutaj byliśmy się z trzema….. wredne paskudy, trzymają się w powietrzu i atakują trującymi kolcami. Ale daliśmy radę. A ze smokiem też kiedyś walczyłem, konkretnie z zielonym - Kargar podchwycił wyzwanie wojowniczki i ożywiony alkoholem postanowił też się trochę pochwalić.
- A duży był? - Nann spoglądała na Kargara mrużąc oczka.
- Nie był stary, ale dziecko też nie, tak z dwa razy większy od konia.
- Bujasz… - Powiedziała Nann z drwiącym uśmieszkiem.
- No to nie było jeden na jednego, tylko całą drużyną. I nie wszyscy przeżyli to starcie - dodał nieco naburmuszony wojownik.
- Doobra, przepraszam - Nann klepnęła Kargara po ramieniu, po czym napełniła sobie ponownie kufel piwem - To zdrowie! Za walki z wszelakim plugastwem, i obyśmy jeszcze z wielu zwycięsko wychodzili! - Wojowniczka stuknęła swoim kuflem o kufel mężczyzny.

- Damia! Śpisz? - Zagadnęła jeszcze "siostrę".
- Hm? Co? A tak! Zdrowie, zdrowie! - Kapłanka uniosła swój puchar wina.
- No imprezy macie tutaj niezłe, nie spodziewałem się tego po klasztorze! Na zdrowie! - zaśmiał się wojownik napełniając kolejny kufel i przyłączając się do toastu. Wspomnienie tamtej walki ze smokiem łączyło się z tym jak stracił swoją poprzednią drużynę, lepiej było się napić i o tym nie myśleć.
- Coś tu jeszcze jest ciekawego? Pewnie jakąś ciepłą wodę też macie jak taki ziąb na zewnątrz?
- Pod klasztorem są… - Zaczęły równocześnie obie, urwały, i się roześmiały.
- Pod klasztorem są ciepłe źródła, chodzimy tam się kąpać - Powiedziała w końcu Damia.
- A tak to już nic. Wiecznie wieje i piździ - Dodała Nann i się roześmiała. Po chwili zastanowienia, nagle jednak wyraźnie nieco szerzej otworzyła oczka.
- A może sala treningowa?? I mały sparing na drewnianą broń?
- Dobry pomysł, ja mogę choćby zaraz! - Podchmielony nieco Kargar podekscytował się możliwością wykazania się swoimi umiejętnościami we władaniu bronią.
- A potem jak się zmęczę, to chętnie i z tej kąpieli w źródłach skorzystam.
- Spokojnie, za chwilę pójdziemy - Roześmiała się Nann - Ale nie wypada już uczty opuszczać, inaczej magia nie zadziała, i nici z pełnego brzuszka.
- Mam iść z wami? Wiecie… jakby komuś coś się jednak stało? - Spytała Damia, i obie pannice oczekiwały decyzji Kargara.
- Wątpię żeby była potrzeba, ale jak poczujesz się od tego lepiej, to czemu nie…- Kargar wzruszył ramionami.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 09-09-2021 o 07:51.
Lord Melkor jest offline