| Wojownik siedzący przy stole pełnym jadła znalazł się "oflankowany" przez dwie miło się uśmiechające, tutejsze kobietki. Po swojej lewej miał niejaką Damię https://images92.fotosik.pl/536/69d12625dbd06e94.jpg, Młodszą Kapłankę, po prawej zaś Nann https://images89.fotosik.pl/536/1ff332abee4f39ad.jpg, Wojowniczkę… z tatuażami w dosyć nietypowym miejscu.
Kargar po początkowym stadium zaskoczenia i nieufności (sytuacja wyglądała zbyt dobrze, jakby z piekielnych otchłani trafili do jakiegoś raju) stwierdził, że chyba jednak nie ma do czynienia z jakimiś kolejnymi zmiennokształtnymi którzy próbują ich zjeść.
Wyspany i wyleczony z ran, pozwolił więc na sobie na nieco rozprężenia, zajadając się pasztecikami i popijając piwkiem. Odpowiedział nawet dwóm siedzącym koło niego kobietom uśmiechem, choć nie było to jego mocną stronę.
- Dziękuje jeszcze raz za gościnę, możliwe że uratowaliście nam życie. Pewnie powiecie, że to wola bogów, że tu trafiliśmy, nie? - Zagadał po chwili.
- Jak zwał, tak zwał, ważne, że nic się wam nie stało - Odparła słodkim głosikiem i z uśmiechem Damia.
- Uratowałyśmy, uratowałyśmy. Wasz Krasnolud był umierający po błyskawicy - Powiedziała mocnym tonem Nann, ale i ona się lekko uśmiechnęła.
- Dziękuje za troskę, każdego kto zabłądzi w tych przeklętych górach tak ratujecie? I nie chcecie nic w zamian? Wybaczcie, ale w życiu mało spotkałem bezinteresownego dobra, choć może dlatego że obracałem się w nieodpowiednim towarzystwie….nigdy jeszcze gdy byłem bliski wyzionięcia ducha nie obudziłem się w wygodnym łożu i w tak miłym towarzystwie- Kargar westchnął.
- Taka nasza religia, tak - Zaśmiała się cicho Damia - Ratujemy i pomagamy każdemu.
- Ale potem, jak odkryjemy, że ma splugawione serce, to dostaje kopa w odpowiednim kierunku! - Dodała Nann, i głośno się zaśmiała.
Wojownik o nie do końca chwalebnej przeszłości jakby na chwilę się zamyślił, przeżuwając dość długo kęs mięsiwa. Choć z drugiej strony jakby uważały go za splugawionego to pewnie już by o tym wiedział.
- A to czy ktoś ma zło czy dobro w sercu sprawdzacie waszą magią pewnie?
- Oczywiście - Przytaknęła Kapłanka, podczas gdy Wojowniczka była zajęta opróżnianiem kufla z piwem…
- A wierzycie że taki niegodziwiec może zmienić się na lepsze?
- Wszystko jest możliwe - Uśmiechnęła się Damia, a Nann przytaknęła głową z "mhm" kończąc złoty trunek. Spust to chyba miała iście jak Bharrig.
Kargar spojrzał z szacunkiem na wojowniczkę i nalał sobie tego samego piwa co ona. Starał się przy tym za bardzo nie gapić na jej wytatuowane cycki. Postanowił zejść z tego dość ciężkiego tematu.
- Muszę spróbować tego trunku...jesteś wojowniczką, tak? Macie tutaj w okolicy dużo groźnego tałatajstwa… my spotkaliśmy gigantyczne trolle, mantikory, bandy dziwnych futrzaków, próbowałaś się może z nimi?
- Walczyło się z tym i owym - Powiedziała wielce "macho" Nann - Raz nawet z Wywernem…
- No nieźle, w sumie nie wiem, czy wyyern jest groźniejszy od makintory, w drodze tutaj byliśmy się z trzema….. wredne paskudy, trzymają się w powietrzu i atakują trującymi kolcami. Ale daliśmy radę. A ze smokiem też kiedyś walczyłem, konkretnie z zielonym - Kargar podchwycił wyzwanie wojowniczki i ożywiony alkoholem postanowił też się trochę pochwalić.
- A duży był? - Nann spoglądała na Kargara mrużąc oczka.
- Nie był stary, ale dziecko też nie, tak z dwa razy większy od konia.
- Bujasz… - Powiedziała Nann z drwiącym uśmieszkiem.
- No to nie było jeden na jednego, tylko całą drużyną. I nie wszyscy przeżyli to starcie - dodał nieco naburmuszony wojownik.
- Doobra, przepraszam - Nann klepnęła Kargara po ramieniu, po czym napełniła sobie ponownie kufel piwem - To zdrowie! Za walki z wszelakim plugastwem, i obyśmy jeszcze z wielu zwycięsko wychodzili! - Wojowniczka stuknęła swoim kuflem o kufel mężczyzny.
- Damia! Śpisz? - Zagadnęła jeszcze "siostrę".
- Hm? Co? A tak! Zdrowie, zdrowie! - Kapłanka uniosła swój puchar wina.
- No imprezy macie tutaj niezłe, nie spodziewałem się tego po klasztorze! Na zdrowie! - zaśmiał się wojownik napełniając kolejny kufel i przyłączając się do toastu. Wspomnienie tamtej walki ze smokiem łączyło się z tym jak stracił swoją poprzednią drużynę, lepiej było się napić i o tym nie myśleć.
- Coś tu jeszcze jest ciekawego? Pewnie jakąś ciepłą wodę też macie jak taki ziąb na zewnątrz?
- Pod klasztorem są… - Zaczęły równocześnie obie, urwały, i się roześmiały.
- Pod klasztorem są ciepłe źródła, chodzimy tam się kąpać - Powiedziała w końcu Damia.
- A tak to już nic. Wiecznie wieje i piździ - Dodała Nann i się roześmiała. Po chwili zastanowienia, nagle jednak wyraźnie nieco szerzej otworzyła oczka.
- A może sala treningowa?? I mały sparing na drewnianą broń?
- Dobry pomysł, ja mogę choćby zaraz! - Podchmielony nieco Kargar podekscytował się możliwością wykazania się swoimi umiejętnościami we władaniu bronią.
- A potem jak się zmęczę, to chętnie i z tej kąpieli w źródłach skorzystam.
- Spokojnie, za chwilę pójdziemy - Roześmiała się Nann - Ale nie wypada już uczty opuszczać, inaczej magia nie zadziała, i nici z pełnego brzuszka.
- Mam iść z wami? Wiecie… jakby komuś coś się jednak stało? - Spytała Damia, i obie pannice oczekiwały decyzji Kargara.
- Wątpię żeby była potrzeba, ale jak poczujesz się od tego lepiej, to czemu nie…- Kargar wzruszył ramionami.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 09-09-2021 o 07:51.
|