Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2021, 20:00   #233
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Karl
Wóz ruszył, skręcając po kilku chwilach na ukrytą w zaroślach nierówną leśną drogę prowadzącą do Stumpfwald. Światło księżyca przesączało się przez szpary między mknącymi po niebie chmurami, dając towarzyszącym mu ludziom namiastkę widoczności. Udo i Rudiger siedzący na koźle uważnie przeczesywali otoczenie, wypatrując nie tylko potwora, ale i ewentualnych dziur w drodze, które mogłyby skutecznie przerwać ich podróż, łamiąc oś, bądź jedno z kół. Trzęsło niemożebnie i to mimo że jechali w miarę wolno, bo wszak żadne z tej dwójki nie widziało w nocy tak dobrze jak wampir.

Ten jednak zajęty był konwersacją z przywódczynią Jastrzębi.
- Stumpfwald? - Laura wyglądała na zaskoczoną. - Dziwne, wypytywaliśmy w innych wioskach o okolicę, ale nikt o tej jednej osadzie nie wspomniał, wcześniej nie zauważyliśmy też tej leśnej drog... - syknęła boleśnie, gdy wozem zatrzęsło i odezwała się jej rana. -... już, już lepiej, wybaczcie... W każdym razie nikt o niej nie opowiadał. Oby nie wydarzyło się tam nic złego...

Spojrzała w zamyśleniu w kierunku ich podróży, w stronę okrytej mrokiem starej puszczy, w którą zagłębiali się coraz bardziej.
- Jeśli zaś chodzi o waszą ofertę... - zerknęła po swoich towarzyszach, jakby zastanawiając się, czy i oni podzielaliby jej zdanie. W końcu podjęła jednak najwyraźniej decyzję, że tak by właśnie było.
- Przychylność pana tych krain na pewno pomogłaby nam w naszych poszukiwaniach i za tą bylibyśmy bardzo wdzięczni, jednak praca dla kogokolwiek nie jest naszym celem, poza tym... - zmierzyła go uważnie wzrokiem. - W piwnicach jasno powiedzieliście nam, że chcecie szczerości i otwartości, więc wiedzcie, że póki co wygląda na to, że jeszcze dużo czasu minie nim będziecie lordem nie tylko z miana, ale i jeśli chodzi o władzę i możliwości. Wszak niewiele z waszej ojcowizny zostało. - widać było, że zastanawiała się, czy nie przesadziła z tą szczerością, ale nie miała też zamiaru się cofać. - Póki co pozostańmy sojusznikami, aż nie dowiemy się, jak to wszystko się ułoży...

Rudiger percepcja d20(+2 łatwy)= 8 sukces
Udo percepcja d20(+2 łatwy)= 20 krytyczna porażka


Wyglądało na to, że gdy oni rozmawiali, reszta spisywała się całkiem nieźle, wspólnymi siłami udało im się nie wjechać w żadną dziurę. I dobrze, bo długie nocne marsze w ciężkiej zbroi i z rannymi raczej nie byłyby w tych okolicznościach ani przyjemne, ani specjalnie bezpieczne.

W końcu dojechali do wioski. A przynajmniej tego, co z niej zostało. Towarzyszący mu ludzie widzieli pewnie zaledwie trzy-cztery domy stojące najbliżej ich, wampir sięgał jednak wzrokiem dalej, dostrzegając też następne i wiedząc, że jeszcze głębiej w lesie miano zamiar postawić ich jeszcze więcej. Nieważne jednak ile z nich widzieli, ważne, że wszystkie wydawały się opuszczone. Uchylone drzwi skrzypiały na wietrze, z jednego z obejść wyłonił się widoczny tylko jemu lis, który nastroszył uszy, dostrzegając dziwnych gości. Nie widać było ewidentnych śladów przemocy, choć niektóre domostwa wydawały się uszkodzone.
- Coś mi się widzi, że tu pomocy nie znajdziemy... - mruknął Rudiger, choć niezbyt głośno, jakby nadal brał pod uwagę, że gdzieś ktoś może się kryć i lepiej by nie zdradzali się ze swoją obecnością.


Pogoda 1-40 wypogodzenie 41-89 pada 90-100 ulewa = 66


Pierwsze krople nocnego deszczu uderzyły w korony drzew nad nimi.


Tupik
Ostatecznie wszystko ułożyło się po jego myśli. Nie dość, że przed snem załapał się jeszcze na miskę kaszy, to stary chłop pomny jego obaw, dał mu nawet na noc własną izbę, by ten zasypiając, czuł się w miarę bezpiecznie. Ruszył o rześkim świcie, nim jeszcze zmęczony nocnymi wydarzeniami gospodarz zdołał się wybudzić. Zostawił mu też co nieco za fatygę.

Przez moment jego myśli krążyły wokół wspomnianej szeptuchy. Jeśli myślał, że posiadała jakąś moc, lub tajemną wiedzę, która mogłaby mu w przyszłości pomóc, to czy oznaczało to też, że duch babinki, tak jak powiedziała, faktycznie tkwił zaklęty w jej martwym ciele, skazany na los strażnika chałupy? Uwagę od tych przemyśleń odwrócił mijający go chłopski wóz. O poranku na wiejskiej drodze sporo się działo, więc bez problemu za następne 2 srebrniki wytargował podwózkę pod same bramy Bechafen. Wszystko układało się po jego myśli, choć nadal czuł skutki eksplozji.

-2 do testów wysiłkowych.
-3 srebrnik


Kłębiący się smrodliwy tłum przed bramami, a potem w wąskich alejkach i na zatłoczonych placach miasta działał otrzeźwiająco i po wiejskich przygodach w sennym sielskim krajobrazie niziołek miał uczucie, jakby wrócił nagle do zupełnie innego świata.

Szybko dotarł do starej kupieckiej kamienicy, kupionej niedawno przez Krasnikova na licytacji komorniczej. Poprzedni właściciel ponoć powiesi się w jej piwnicy. Mówiono, że z powodów miłosnych, choć innych teorii też nie brakowało. Ale nie była to jedyna ciekawa historia związana z piwnicą, jej dodatkową cechą było to, że łączyła się kanałami idącymi pod miastem. Ciężko było powiedzieć jak rozległa była to sieć, bo wiele przejść było zasypanych, ale na pewno dało się tamtędy dojść przynajmniej do potężnego portu Bechafen. A to już miało wymierną korzyść dla fachu nowego właściciela domu.

Obecnie trwał remont i wszędzie wokół przybytku stały rusztowania. Wyglądało na to, że Krasnikov jednak nie zrezygnował ze swojego pomysłu i obecnie widać było jak rzemieślnicy rzeźbili wielkie arcy-patriotyczne godło Ostermarku na jednej z frontowych ścian. Cóż, bandzie się ostatnio powodziło, więc przywódca mógł pozwolić sobie na swoje dziwactwa.

Tupik przezornie wybrał tylne wejście przez stary zarośnięty ogród, z dala od wścibskich spojrzeń robotników. Wszak nie musieli oni koniecznie wiedzieć kto i jak często tam gości. Krasnikova znalazł na górnym piętrze, gdzie staruch mocował własnoręcznie wielki bitewny gobelin przedstawiający szarżujący oddział kawalerii.

Przywódca szajki prezentował się ciekawie. Swoje ewidentnie kislevsko-kozackie rysy przykrywał obfitymi siwymi bokobrodami noszonymi na modłę imperialnych pikinierów.
- A, to ty... - rzucił z ukosa, mocując się z batalistycznym dziełem. Najwyraźniej chwilę mu zajęło, nim pojął, że niziołek wygląda tak jakby trochę dziwnie. - Na Sigmara! Coś ty ze sobą zrobił?
 
Tadeus jest offline