Karl
Rzęsiste krople deszczu padały już wszędzie wokół, gdy oni przeglądali wnętrza opuszczonych domów. Faktycznie, wyglądało na to, że wioska była opuszczona. Ubytki, które na początku wzięli za uszkodzenia, w rzeczywistości były miejscami, gdzie te budynki zaczęto częściowo rozbierać. Stało się to jednak tylko w kilku przypadkach, co mogło oznaczać, że ten plan dość szybko porzucono. - Może nie zdążyli, bo coś ich porwało... Jednego po drugim? - rzucił Rudiger, upewniając się, że usłyszy to tylko wampir. Najwyraźniej nie chciał, by jego podejrzenia niepokoiły innych. - Bo dlaczego inaczej nikt by o tym miejscu nie wspominał? Uciekinierzy by pewnikiem coś powiedzieli.
I faktycznie w niektórych domostwach znaleźli przygotowany do transportu, zapakowany w wory dobytek. W tym sporo narzędzi do gospodarki leśnej. Najwyraźniej nikt ich nigdy nie odebrał.
Tymczasem widać było, że ranni Laura i Kurt po zajrzeniu do pierwszych kilku domów wyraźnie opadli z sił. Kobieta podeszła do niego. - Do Ellerwaldu trzeba nam będzie teraz nadłożyć drogi, a przez ten deszcz leśne trakty będą niebawem jeszcze bardziej zwodnicze, a widoczność gorsza. Może powinniśmy tu przenocować? Ostało się wystarczająco domów ze szczelnym dachem, a i łatwiej będzie się w takim obronić.
Jasnym stało się, że brała pod uwagę, iż to bestia mogła teraz na nich polować.
Nie zdążyli też jeszcze zbadać domów znajdujących się głębiej w lesie, w znacznym oddaleniu od głównego placu osady. Najwyraźniej jednak jakieś w końcu zbudowano, bo wampir chyba dostrzegał ich niewyraźne kształty daleko za drzewami.
Udo ziewnął przeciągle i bez skrępowania. |