Kostucha kosi i kosi i przestać nie może, moi czcigodni, mości państwo.
Toż już drugi piekielnik, któren w tej sesyi żywota swego dokonuje. Wybacz, mości Lynx, aleć inaczej stać się nie mogło. Mości Bimbrowski, choć diabłem z krwi i kości jest, to jednakoż w śmiertelnym ciele po ziemi chadzał. Materyia zaś zawsze określoną wytrzymałość ma. W tejże sytuacyi pulchne cielsko, pijanicy diabelskiego, granicę wszelkie przekroczyło.
Na pocieszenie jeno tenże fakt się ostaje, że śmierć jego nie poszła na daremnie i imić Bimbrowski zabrał ze sobą jednego z demonów prastarych, znaczny cios ordyńcom tymże samym zadając.
I choć to kres obecności mości Bimbrowskiego w tejże historyi, to masz jeszcze mości panie okazyię do ostatniego, pożegnalnego responsu. Twój bohater kona i jeśli taka twoja wola, mowę ostatnią wygłosić możesz, a nawet zaordynować jakieś działania.
Z umiarem rzec jasna, stan i kondycję fizyczną mości Bimbrowskiego, mając na względzie.
Z tego miejsca wielkie dzięki składam, za Twój udział w tej historyi, za postać nieprzeciętna, barwną i iście diabelsko sarmacką. Twój koncept, nie raz i nie dwa zaskoczył mnie wielce i zmusił do łepetyny wytężenia, by na niego z równą fantazyią odpowiedzieć. Gracz i sarmata z waszmości nieprzeciętny. Czoła chylę i laudacyię ogromną na waszmości ręce składam.
Urazy za uśmiercenie bohatyra swego do mnie nie chowaj, bo żywot jego w annałach piekielnych zapisany zostanie i po wielokroć wspominan będzie.
W moim sercu zaś i pamięci, mości Bimbrowski poczesne miejsce mieć będzie na wieki.
Teraz zaś los całej Rzeczpospolitej szlacheckiej i takoż diabelskiej, w dłoniach ostałej dwójki spoczywa.
Do dzieła zatem, ości państwo. Ku chwale ojczyzny i króla!
__________________ I never sleep, cause sleep is the cousin of death |