Temat nam przysnął, więc pora go obudzić.
Śpiewak w radio zawodzi z francuskim polotem,
Słonecznik przy oknie błyszczy płatków złotem,
Żółw jak barwne pudełko sunie po murawie,
A ja podziwiam obłoki, leżąc w miękkiej trawie.
Szum drzew działa kojąco niczym aspiryna,
Przegania ból głowy, co już kłuć zaczynał,
Wiatr przynosi natchnienie, jak nici pajęcze,
I splata nim słowa, co w myśli mi dźwięczą.
Nie będzie z nich eposu, powieści, eseju,
Ni wiekopomnej kroniki narodowych dziejów,
Bo talent mój mizerny i starczy go tyle,
By czytelnika wierszem tym zabawić chwilę.