- Obij go porządnie, ale ma przeżyć - Syknął Lord. Półork roześmiał się jakby właśnie usłyszał dowcip stulecia, zakręcił młynka kościaną włócznią i zdzielił Iranda styliskiem wzdłuż kręgosłupa. Następnie nadszedł kopniak końcówką podkutego buta łamiący kształtny nos czeladnika, Drogie ubranie zostało pocięte serią szybkich ciosów ostrza włóczni.
Cięcia były bardzo płytkie, ale piekły z nienaturalną intensywnością, co sugerowało jakąś magię zaklętą w broni. Serię ciosów zakończyło kilka potężnych kopalniaków w brzuch Irand czuł, że dręczący go wojownik mógłby bez problemu rozerwać mu żołądek i śledzionę, ale wyraźnie mitygował siłę kopnięć, aby nie zadać śmiertelnych obrażeń a jedynie sprowokować u swojej ofiary wymioty.
- No już elfiaku, jednooki bóg raduje się twoim cierpieniem ale nie mogę pozwolić abyś zadławił się rzygowinami, odgryzł sobie język albo zanadto się przyczaił do bólu - Powiedział Garruk niemal czule gdy wkładał swe sękate palce do gardła złodzieja upewniając się że żółć i wymioty opuszczą jego przełyk drugą ręką bez żadnego wysiłku podniósł go z podłogi i uniósł na skos.
Palce w gardle ułożone były w ten sposób, że malarz nie miał możliwości zawrzeć szczęki i ugryźć ciemiężyciela Obleśny zgodnie ze swoim imieniem zdawał się zupełnie nie przejmować wymiocinami, zdawał się znać na tej robocie, nie był może mistrzem katowskim, ale widać było, że ma doświadczenie i lubi tą robotę.
- Złap oddech, przesiąknij trochę smrodem strachu, dam Temu, Który Nigdy Nie Sypia odrobinę twojego cierpienia nim oddam cię w ręce Mistrzyni Bólu - Radosny błysk w oku nie zwiastował niczego dobrego.
Tymczasem Lord zwrócił pytające spojrzenia na kolejnego ze swoich przybocznych noszącego na luźnej tunice krąg z obsydianu zawieszony na grubym złotym łańcuchu symbol demonicznej pięści zaciskającej się na promieniu światła w nim wyryty oraz czarna stalowa rękawica łatwo pozwalały określić człowieka, jako kapłana, Bane'a Pana Tyranii.
Kapłan wziął strzykawkę wydobył z niej niewielką krople, którą roztarł w palcach, powąchał i pokiwał głową.
- To idźżesz postawić moją córkę na nogi Xavinie! A potem uśpij ją modlitwą policzę się z nią jak będziemy już w posiadłości. I oczyść jej krew z tego kurestwa za pomocą tych twoich kapłańskich sztuczek - Nieświęty sługa bez słowa ruszył wykonywać zlecone mu zadanie.