Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2021, 14:51   #106
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Po porządnym najedzeniu się i napiciu Kargar poczuł się odprężony. A i na towarzystwo nie mógł narzekać, zarówno Damia jak i Nann były uroczymi towarzyszkami, choć z wojowniczką miał zdecydowanie więcej tematów do rozmowy. Było to właśnie to czego potrzebował po trudach wyprawy, gdzie musieli się zmagać nie tylko z bestiami ale i z furią Talosa i Umberlee.

Udali się więc do sali ćwiczebnej klasztoru, która prezentowała się całkiem nieźle - mogła pomieścić sporo osób, choć aktualnie nikt inny tam nie ćwiczył, najwyraźniej większość kapłanek pozostała na uczcie albo udała się już na spoczynek. Na ścianie wisiał szeroki wybór drewnianego oręża do ćwiczeń, było nawet kilka rzeczy które Kargar z trudem rozpoznawał, czyżby coś z dalekiego południa? W każdym razie Nann wzięła klasyczny zestaw miecza i tarczy, a Kargar pewnie sięgnął po największy miecz, który złapał dwoma mocarnymi dłońmi tak jak lubił. Damia przysiadła z boku, ziewając zmęczona.

Wojownik stwierdził że się nieco przejadł na uczcie, nie spieszył się więc, pozwalając partnerce przejąć inicjatywę. Ta zdjęła buty i rozchełstała koszulę, widoki były więc niczego sobie. Ale zaraz okazało się, że wyczyny którymi się chełpiła nie były wyssane z palca, może nie była tak doświadczona jak Kargar ale wiedziała co robi, a jej ruchy były zręczne. Wyprowadziła serię szybkich pchnięć, sprawnie osłaniając się tarczą, i jeden z ciosów całkiem boleśnie ugodził Kargara w brzuch.

- No ruszaj się, pokażesz co potrafisz, czy tylko mi bajki o tych smokach opowiadałeś?! - Zawołała zadziornie. Mężczyzna stwierdził, że czas było coś pokazać i przestać gapić się na cycki.

- No wiesz, nie wypada bić gospodarzy, ale dobra, bron się!

Zaczął więc walczyć bardziej na serio, choć nie używał całej swojej siły, którą górował na klasztorną wojowniczką. Podchmieleni wypitymi wcześniej trunkami, rozkręcili się i z obu stron poszedł grad ciosów i zasłon. Wkrótce kapłanka przestała przysypiać i z niepokojem przyglądała się jak obaj pojedynkowicze zarabiają kolejne siniaki. Kargar starał się unikać zadawania ciosów w ładną głowę przeciwniczki, ale w końcu sam dostał mocno w czoło. Rozsierdzony tym, przestał się patyczkować i potężnym uderzeniem znad głowy wytrącił jej tarczę z taką siłą że się przewróciła. Spojrzeli na siebie, oboje sapiący i obici.

- Może wystarczy już? Nieźle mi dałaś popalić. -Uśmiechnął się Kargar, pomagając Nann wstać.

- No, może wystarczy, co? Zajmę się waszymi ranami. - Kapłanka podeszła do nich, przywołując swoją leczącą moc. Po chwili najgorsze siniaki zniknęły.

- Ja już więcej nie leczenia nie potrzebuje, trochę bólu to dla mnie nie nowina, od tego człek czuje że żyje. Za to skorzystałbym z tych waszych gorących źrodeł. -Wyszczerzył się po chwili wojownik, zastanawiając się czy Nann planuje już pójść spać.
 
Lord Melkor jest offline