Tristan ruszył powoli. Postąpił dwa kroki do przodu i bez gwałtownych ruchów powoli odłożył łuk i ściągnął tobołki. Powoli przekładając nogę za nogą, szedł w kierunku wilków, z rękami wysuniętymi w uspokajającym geście. Mruczał coś uspokającego do bestii, ale w sumie bardziej do siebie niż do nich.
Gdy zbliżył się wystarczająco blisko zobaczył metalowy pręt wbity w ziemię, wraz z krótkim łańcuchem i przymocowany do niego potrzask. Całe szczęście że wilk stał spokojnie. Choć zęby pułapki wgryzły się głęboko w łapę, tonąc w gęstym futrze, które pokryte było jasną krwią. - Teraz się nie szarp kolego... Spokojnie... Oddychaj... Nie ruszaj się i nie skacz... Nie gryź... Oddychaj i teraz ....Uważaj... Czekaj... Spokojnie... Oddychaj...
Tristan nadepnął zabezpieczenie, blokada opadła, ale teraz najgorsze trzeba rozgiąć blachy, a te mogły utknąć w ciele. Może nawet w kości... Tristan zacisnął zęby, jakby to jego miało boleć. Złapał za klapy i rozgiął potrzask na boki jednym mocnym gestem. Był przekonany, że wilk skoczy na niego oślepiony bólem, więc pochylił głowę gotowy odskoczyć i przetoczyć się po ziemi. |