Oto i finis naszej sakramenckiej opowieści.
W tymże miejscu można by już napisać “koniec”, ale żeby nie zostawiać poczucia pewnej pustki i niedosytu, przyzwalam waćpaństwu na jeszcze jeden respons, jeśli rzec jasna taka wasza wola i potrzebę takową czujecie.
Taka to szansa na ostatnie decyzje, pożegnalne słowa i ewentualne jakieś resume z waszej diablej perspektywy.
W planach mam jeszcze ostateczny epilog napisać, który całość historyi zgrabnie zamknie, pewne wątki dopowie i tym samym ostatecznie pożegnamy się z sakramencką czeredą.
Już teraz wielce dziękuję wszytki za wspólna zabawę słowem i sarmacko-piekielnym klimatem.
Na uroczyste spuszczenie kurtyny, brawa i oceny będzie czas, kędy się wspomniany wyżej epilog ukaże.
__________________ I never sleep, cause sleep is the cousin of death |