Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2021, 11:15   #237
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Dziennik jednak nie wnosił wiele. Wpisy tam sporządzone odnosiły się ogólnie do celu spotkania lub załatwienia jakiejś sprawy. Rzadko zawierały nazwy instytucji czy osób. Jednak prawie zawsze sugerowały kogoś niższego rangą względem Yamady. Jedynym wyjątkiem były wzmianki o comiesięcznych spotkaniach jakie organizował. Kobieta z nagrania pasowała w ocenie Corday tylko tutaj.

- Chociaż tyle odłożyła notes i odstawiła pusty kieliszek, wzięła na ręce kota i wstała. Położyła niezadowolonego sztucznego sierściucha na blat biurka. Jego ewidentnym plusem było to, że nie zostawiał sierści. Wyciągnęła z biurka nowe pudełko na akta, złożyła je i wrzuciła do niego wszystkie zdjęcia, dyski z monitoringu, notes i wszystko inne co nie zostawiła u Patela. Podpisała markerem karton "Yamada" i postawiła na półce. Dodatkowe zdjęcia, na których widniała tajemnicza kobieta, zostawiła na biurku.

Po skończonej pracy spojrzała na zegarek. Było już późno, a nie słyszała, żeby Charles się pojawił. Pewnie pracował. Albo kogoś mordował. Albo jedno w ramach drugiego. Mógłby jednak się już pojawić, bo choć oszukiwała głód winem to teraz chętnie by już coś przegryzła. Wyszła z gabinetu, kierując się do kuchni z zamiarem przeszukania tym razem własnej lodówki, pod kątem czegoś do przekąszenia.

Już miała w akcie desperacji zjeść cokolwiek co znajdowało się, od niepamiętnych czasów, w najgłębszych zakamarkach, najniższej półki lodówki, kiedy usłyszała szczęk zamka elektronicznego drzwi. Odwróciła się i oczom ukazała się znajoma sylwetka, która trzymała kilka pudełek mishimszczyzny na wynos. Charles musiał czytać w jej myślach, bo skierował się prosto do szafki z talerzami. To, że Irya ewidentnie przejawia większe zainteresowanie tym co trzymał w dłoniach niż jego osobą mogło nieco pomóc w zdolnościach telepatycznych.

- No nareszcie, już się nie mogłam doczekać - przywitała go słowami, które wyraziło bardziej jej głód niż tęsknotę za nim. Od razu pośpieszyła by mu pomóc, ale na wszelkie przejawy tego i próby przyśpieszenia nakładania jedzenia usłyszała od prawnika jedno słowo.
- Sio!
Przewróciła oczami i cofnęła ręce. Naburmuszona poszła zająć miejsce przy stole. Usiadła i zaczęła niecierpliwie stukać palcami o blat, wodząc spojrzeniem jak Charles krząta się po jej kuchni. Po kilkudziesięciu sekundach przyszedł do stołu z talerzami niesionymi na drewnianej desce kuchennej.

- To dla ciebie…


- … A to dla mnie - rozłożył naczynia


Irya zmarszczyła brwi.
- No nie żartuj.. - fuknęła, widząc same "zielone" na tym co nazwał jej posiłkiem. - Mówiłam żeby nie były podroby, a nie brak mięsa - zaczęła mu jęczeć i pożądliwie patrzeć na jego talerz.
- Mówiłaś, że się przytrułaś więc wcinaj - uśmiechnął się złośliwie i dłonią w której trzymał pałeczki wykonał ponaglający gest.
- To jest szczyt okrucieństwa - burknęła mrużąc gniewnie oczy. - Za takie zachowanie powinnam dostać rozwód z automatycznym orzeczeniem twojej winy. Podziel się.
- Zgadza się - potwierdził starając się zachować powagę. - Na szczęście nie mamy wspólnoty majątkowej, ale poznaj moją łaskawość - wziął pojedynczy kawałek grillowanej wołowiny i umieścił go na wierzchu zawartości jednej z jej miseczek.

- Mój łaskawca... - skomentowała to głosem ociekającym ironią. Westchnęła i wzięła w dłoń patyczki. Zaczęła od części wegetariańskiej swojej kolacji. - Po prawdzie to ty powinieneś jeść tą zieleninę, chyba że taki jest twój plan, że zejdziesz na miażdżycę zanim pochłonie cię ciemność - wytknęła mu w zemście za to czym ją karmił.
- Jak ty mnie znasz - parsknął. - Wolę umrzeć szczęśliwy niż żyć 10 lat dłużej - wsadził do ust kawałek mięsa i zrobił przerysowaną minę delektowania się jego smakiem.
Zjadła podarowany kawałek prawdziwego jedzenia.
- Ma to sens - podsumowała i bezpardonowo sięgnęła do talerza Charlesa, po więcej.
- Ej! - pacnął ją pałeczkami w wierzch dłoni, ale nie na tyle mocno, aby uniemożliwić jej ucieczkę ze zdobyczą. - To co takiego się stało? - zagadał ogólnie nawiązując do jej humoru i wiadomości jaką do niego wysłała.
- Po jedzeniu - odparła na to, żeby nie psuć im apetytu. I przypuściła kolejny atak grabieży z jego talerza. - Nawet mogę zdjęcia pokazać - dodała przeżywając jego wołowinę.
- Coś zboczonego? - zażartował.
Irya przysunęła się ze swoim jedzeniem bliżej Charlesa, żeby było jej łatwiej sięgać do jego talerza.
- Kanibalizm - odpowiedziała wprost, chyba znieczulona na ten temat przez alkohol jaki już miała w swoim organizmie
Charles zrobił głupią minę i otworzył usta, ale zorientował się, że Irya nie żartowała.
- U… - powiedział gdy w końcu musiał zrobić coś z powietrzem jakie nabrał w płuca. - Kogo podejrzewacie? - zapytał zużywając resztę oddechu.

Corday popatrzyła na niego, zastanawiając się czy ruszać ten temat teraz i przełknęła. Sam zaczął drążyć.
- Mam całą lodówkę z mieszkania Yamady, patolog ustala ile z jej zawartości jest ludzkie - usłyszał w odpowiedzi i jadła dalej.
Morgan przez chwilę śledził ze skupieniem kawałki wołowiny jakie mu podjadała. Pewnie sam zaczął zastanawiać się nad ich pochodzeniem, ale najwidoczniej apetyt blondynki przełamał jego wątpliwości.
- Dorwaliście go? - wrócił do jedzenia.
- Ktoś na pewno go dorwał - odparła trochę mgliście. Z dalszą częścią odpowiedzi prawnik musiał poczekać, aż Irya podjadła trochę roślinek ze swojej porcji. - Specjalni znaleźli go martwego, z podciętym gardłem w jego własnym łóżku.
- Sprawca? - zapytał jednym słowem.
- Brak kogokolwiek na monitoringu, brak śladów włamania, czy obecności osób trzecich - wymieniła swoje spostrzeżenia z miejsca zbrodni. - Stawiam tak 70% na Mortyfikatora Bractwa, resztę na innego Heretyka.
- Czyli zainteresowali się twoim donosem. - Odłożył pałeczki i potarł twarz dłońmi. - Tego się obawiałem.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline