Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2021, 16:26   #14
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Gdy przybył na miejsce spotkania był już tam cały gang pomijając Jean Baptiste’a oczywiście. On bowiem raczej unikał takich “kryminalnych” misji, jak i śmierdzących kanałów. Goran z Michaiłem już siedzieli nad mapą kanałów i rozważali we dwóch kwestię trasy. Tatiana zerkała przez ramię krasnoluda i wtrącała swoje uwagi, irytując obu wyraźnie. Gnomka spała chrapiąc głośno. Oprócz nich byli dwaj inni “członkowie” gangu. Pietrek Ognisty… jego nazwiska nie znał nikt. Łącznie z nim samym.
Rudy włamywacz zawsze w kaszkietówce z goglami. Zawsze przygotowany. Zawsze profesjonalny. Zawsze uciekający z pola walki jako pierwszy. Drugi nazywał się Luca i… Klaus nie wiedział nic więcej o tym wysokim chudzielcu w skórzanym garniaku, meloniku na głowie i czarnych patrzałkach na twarzy. Luca był świeżym nabytkiem w gangu i mało sprawdzonym. Tripov pamiętał, że był on na cmentarzu podczas draki z ghulami. Nie pamiętał jednak by Luca czymś się wtedy wykazał. Przeżył… więc to przynajmniej można było uznać za sukces, prawda?
Ci dwaj znali swoje miejsce. Nie wtrącali się w planowanie, które było głównie zadaniem Michaiła i Gorana. Klaus też sobie zdawał, że nikt go przy stole nie chce. Już sama Tatiana była zawadą dla tej dwójki, więc jeśli jeszcze on by się tam kręcił… ugh… nigdy by stąd nie ruszyli.
Michaił i Goran lubili pracować i spierać się ze sobą. Przy planowaniu akceptowali i tolerowali Dimitriego i uwzględniali jego zdanie, ale… nikogo innego. Silownicka o tym wiedziała i dlatego się wtrącała. Uwielbiała wkurzać Gorana.


Kanały nie należały do najprzyjemniejszych dróg nawet jeśli dzięki kontaktom Michaiła mieli klucz do nich.


Po otwarciu włazu, należało zejść po drabince, zapalić latarnie i ruszyć ku celowi. Na tym poziomie, podziemia były w miarę bezpieczne, oczywiście jeśli nie liczyć gigantycznych szczurów i karaluchów. O ile oczywiście nie wejdą w pułapki koboldów… albo na terytoria goblinów, szczurołacze nory też się zdarzały. I stada krokodyli. I pomieszczenia wypełnione trującym gazem. Jak by się zastanowić to kanały są bardzo niebezpieczne. Na szczęście mieli aktualną mapę, która nie tylko pokazywała kanalizacyjne szlaki, ale także niebezpieczeństwa odkryte przez pracowników kanałów miejskich. Pieczołowicie oznaczone w celu późniejszej ich neutralizacji. Jak już się znajdzie gotówka na wysłanie tam jakichś awanturników. Takich jak gang Dimitriego. Była to lukratywna choć niebezpieczna robota. I zawsze śmierdząca, bo dobrnięcie gdziekolwiek wymagało od czasu do czasu przejścia przez nieczystości. Dziś jednak ich celem nie były żadne niebezpieczne obszary, więc lawirowali kanałami omijając je. Nie wszystkie się udało. Pomieszczenie z trującymi oparami musieli przejść. Na szczęście Ystana miała jakiś neutralizujący trujące gazy reagent który wrzucony do pomieszczenia wywołał silną reakcję łańcuchową. Cały opar zamienił się w zielonkawy gaz… cuchnący jak gnijące latami zwłoki, ale wedle gnomki… nieszkodliwy. Oby, bo trochę się tego nawdychali.


W końcu dotarli na miejsce, do zamkniętych drzwi stojących na drodze do ich celu. I prowadzących do pomieszczeń Przedsiębiorstwa. Obite stalą drzwi z porządnym zamkiem.
- No panie Płomieniek.- Michaił zwrócił się do Ognistego. - Do roboty. Skoro nie musimy zostawiać śladów włamania, to ich nie zostawiajmy.
Oczywiście że zwrócił się do niego, w końcu Pietrek zajmował się zamkami i pułapkami. Był w tym dobry. Pietrek kucnął, wyjął swoje narzędzia, zaczął grzebać w dziurce nimi i voila! Po chwili drzwi otworzył się powoli.
- Była w nim pułapka. Trzeba będzie uważać. Nie wiadomo ile jeszcze jest… takich działających.- ocenił Pietrek prostując się, a potem całkiem otwierając drzwi.
Drużyna weszła do środka, jedno po drugim. Pietrek z Goranem pierwsi, a Luca ostatni.
Znaleźli się w dużym pomieszczeniu z trzema olbrzymimi parowymi kotłami z jednej strony i stosami drewnianych skrzyń z drugiej strony. Zapewne była to kotłownia dostarczająca energii i ciepła reszcie budynków. A więc… udało się! Byli w środku.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline