Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2021, 06:52   #253
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 49 - Pożegnanie Gwiazdki

Czas: 2054.10.01; cz; ranek; 06:40
Miejsce: Sioux Falls; Dom
Warunki: jasno, ciepło, cicho, wnętrze mieszkania; na zewnątrz szarówka, pogodnie, chłodno, cicho


- Oj, nie, mamo, jeszcze 5 minut… - naga krótkowłosa blondynka zajęczała prosząco gdy wyczuła ruch obok siebie ale nie na tyle gwałtowny aby ją całkiem rozbudzić. Znów zdawała się zapadać w letarg a może i sen.

- Może jej nie budźmy? Nie oszczędzała się wczoraj. - młoda kobieta o miedzianych sprężynkach spływających z głowy popatrzyła na ten widok z uśmiechem rozczulenia i rozbawienia. Płaskie łóżko było na tyle pojemne, że mogły się pomieścić we cztery. Chociaz to już było troszkę niewygodne. Ta czwarta to była Di. Wilson wskazała Lamii, że Indianka zasnęła z przypiętą do bioder zabaweczką i ta teraz w zabawny sposób wybrzuszała kołdrę.

- A Di to widzę zwarta i gotowa i na baczność nawet jak śpi. - roześmiała się ubierająca się wojskowa. Miała już na sobie majtki i koszulkę i uznała, że na razie to wystarczy aby wyjść z sypialni. Na siku i kawę i dokończyć resztę ubierania.

Za ścianą jak miały czas na ogarnięcie się i rozmawiały półgłosem we dwie siedząc przy aneksie kuchennym. Sofa przy stole wciąż była pełna wczorajszych foczek jakie nie pomieściły się w sypialni.

- Wiesz co Rybka? Jak tak często robimy tu tak liczne przyjęcia to może tu nie tylko pokój czy dwa trzeba zrobić ale w ogóle jakiś hotel? Eve mówiła, że tu miejsca jest od cholery. - siedząc przy kawie elektronik roześmiała się cicho gdy tak z ciekawością rozglądała się po którym to już w tym tygodniu poimprezowym pobojowisku w tym rejonie.

- Cześć dziewczyny. Co się tak chichracie? - z sofy zwlokła się Madi i wyglądała dość rozczochranie o poranku. Ale ona i Lana też miały na rano więc musiały wstać i przygotować się do kolejnego dnia w pracy. Rozmawiały tak na raty gdy co chwile sztafetowo jedna z nich korzystała z toalety albo upijała łyk kawy.

- O! To nie zaspałam! O rany bałam się, że już pojechałyście beze mnie! - z sypialni w pośpiechu wyłoniła się panna Anderson. I widząc jeszcze swoje dziewczyny widocznie jej ulżyło.

- Zdążyłaś w samą porę. - uspokoiła ją rudzielec uśmiechając się do niej przyjaźnie. Fotograf odwzajemniła im to samo ale spojrzała ku łazience więc pewnie ją cisnęło. Miała szczęście, że akurat wyszła z nich masażystka z “Dragon Lady”.

- O! Nasza nowy Kosmiczny Kociak! I jak tyłeczek? - Madi zaśmiała się wyciągając dłoń ku blondynce. Ta podeszła i dała się objąć ale po szybkim całusie zmieniła masażystkę w świątyni dumania. Zrobiło się całkiem przyjacielsko i zabawnie jak wszystkie uczestniczki tego porannego śniadania dzieliło tak wiele.




Czas: 2054.10.01; cz; ranek; 07:20
Miejsce: Sioux Falls; koszary Hormodon Park; parking przed bramą
Warunki: jasno, umiarkowanie, cicho, wnętrze osobówki; na zewnątrz jasno, pogodnie, chłodno, cicho


- Przynajmniej pogoda jest ładna. To jak będziecie jechać to chyba lepiej. - Eve nie odważyła się usiąść za kierownicą furgonetki. Bo “ale ona jest taka duża!”. A Wilson nawet jak mogła bez problemu nią pojechać to nie chciała jej zostawiać pod bramą na cały tydzień. Dlatego pojechały osobówką fotograf.

- Tak, to zawsze łatwiej. Ładne słoneczko dzisiaj z rana. Dobrze będzie widać moją “Rybkę” Nawet nie wiesz Eve jak ją wczoraj z Rybką pucowałyśmy. I od środka i od zewnątrz i z góry i z dołu. - odpowiedziała rudowłosa spoglądając wesoło na Lamię. Tyle się wczoraj działo, że nawet nie bardzo miały jak się pochwalić tej trzeciej co się działo w koszarach.

- Tak? To masz tam jakąś swoją Rybkę? Tak jak Steve tą ładną porucznik co ciągle kitra pod łóżkiem i nie chce nam jej pokazać? - Eve zatrzymała wóz i zgasiła silnik na parkingu przed główną bramą jednostki. I zapytała patrząc zaciekawiona na koleżanki. Wilson roześmiała się słysząc już ten trochę sztampowy tekst o jakiejś mitycznej pani porucznik jaką gdzieś tam u siebie w koszarach miał mieć ich kapitan.

- Oj, nie, nie, tu są porządne koszary a nie jakieś podrzędne i specjalnej troski. - powiedziała jedyna z nich co była w wojskowym mundurze śmiejąc się serdecznie. Blondyna za kierownicą też się roześmiała z tego wspólnego żartu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline