Chloe zlustrowała jeszcze wzrokiem całe poobijane ciało dziewczyny. Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, że nie nabawiła się niczego prócz zadrapań i siniaków, ale nuż doszło do czegość gorszego, Shallyo broń, choćby krwotok wewnętrzny.
-Pozwól... -szepnęła znowu, tym razem dotykając dłońmi reszty ciała, szukając jakiś guzów, podejrzanych spuchnięć i innych niepokojących oznak. Nie chciała kazać dziewczynie się rozebrać, najadła się już wystarczającego wstydu, choć ubrania i tak były mocno poszarpane...
Zerknęła w bok widząc nadchodząca postać. Rozpoznała w nim maga, który pomagał w walce. Był elfem jak Celahir. Uspokoiło ją to nieco. -Chloe jestem. - odwróciła się na chwile do niego nieprzestając oględzin obrażeń dziewczyny, do której zreszta też uśmiechała się blado w powitaniu.
__________________ "Bretonnia to kraj spokojny i sprawiedliwy, w którym kazdy człowiek wie, gdzie jego miejsce. Twoje jest na stryczku"
Za Panią Jeziora! |