Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2021, 14:27   #235
Joer
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
Sala przy włazie Enklawy

Starsi Enklawy wyszli z pokoju jeden po drugim, oglądając się za siebie i przeszywając zwiadowców badawczymi spojrzeniami, w których mieszały się różne emocje. Ich kroki ucichły po chwili w dole schodów wiodących do głównej części bazy, umilkł też szmer ściszonych głosów.

Łasica podniósł się szybko z krzesełka, podszedł do progu salki. Oparta o poręcz schodów Grzywka odpowiedziała mu pytającym spojrzeniem, w którym wydawały się skrzyć iskierki ciekawości.

Łasica zbył ją wyniosłym milczeniem. Łowczyni ewidentnie ciekawa była szczegółów zajścia nad jeziorem, ale tropiciel nie zamierzał wprowadzać jej w temat - Łowcy konsekwentnie jak dotąd dostrzegli tajemnic Nadświata przed resztą mieszkańców Enklawy, więc Łasica postanowił odpłacić Grzywce pięknym za nadobne.

Na schodach rozległy się kolejne kroki, pojawił się na nich zdyszany Księgarz dźwigający z pomocą Kosiarza metalowe menażki, duży garnek z pokrywką i kilka plastikowych pudełek.

- Zupa grzybowa, pasta z alg i kawałek mięsa dla każdego - oznajmił starszy rozdając zwiadowców naczynia - Zasłużyliście na porządny posiłek.

Dla Magika było tego wszystkiego za dużo. Jakoś tak lepiej się czuł naprawiając i utrzymując w ruchu maszyny i urządzenia enklawy (podobno w Generatorium znowu połamali korby) niż łazić w te i we wte. Ale nadświat go korcił, był tam wczoraj i już ponownie chciał zobaczyć słońce. Wziął naczynie i zaczął jeść. Mięso, to naprawdę specjalna okazja, Magik nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatni raz coś takiego jadł. Chyba nigdy? Milczał.
Altego mechanicznie poddawała się wszystkim medycznym czynnościom. Potem z nieufnością przyjrzała się doniesionemu posiłkowi. Nie przypominał brei, która zwykle jadała i smakował też inaczej, jak szybko się przekonała. Dużo lepiej.
Nadświat korcił ja. Pomimo Sowietów, ich bestialstwa i potencjalnych niebezpieczeństw, które mogły ich tam spotkać. Kiedy już zasmakowało się czegoś innego, trudno było się cofnąć. Innego, ale czy lepszego? Czy to było to słowo, chyba nie. Nie chodziło o to, że Nadświat był lepszy (czy gorszy) od jej świata.
Chodziło o to, że tam mogła sama o sobie decydować. Podejmować ryzyko, albo go unikać. Robić coś, albo nie robić. Chciała tej niezależności więcej. Pożądała jej. Pragnęła. Ale z drugiej strony pamiętała, jak tamten świat wirował jej przed oczami. Jak skóra jej płonęła, a słońce paliło jak ogień. To by jeszcze zniosła, ale jej mózg, percepcja nie radził sobie z tamtym światem. Z tamtym słońcem. Ciało przestawało jej słuchać.
Popatrzyła na Starszych, którzy zostali.
- Czy mój organizm przyzwyczai się do tamtych warunków? Kiedy? Ile czasu mi to zajmie?
Księgarz spojrzał na albinoskę niepewnie słysząc jej pytanie, zerknął na trzymającego gar zupy Kosiarza, po czym wzruszył bezradnie ramionami dając tym gestem do zrozumienia, że nie zna odpowiedzi na pytanie Altego.
- Pewna doza aklimatyzacji jest możliwa, ale mała szansa na całkowitą tolerancję. - odpowiedział Świrek nieobecnym, beznamiętnym głosem - Oczywiście suplementacja posiłków jest dobrą drogą. Dlatego dostajemy mięso. Nie tylko z powodu wymogów białkowych, ale też by zapewnić witaminę B2. Jednak w twoim przypadku brak melaniny będzie trudny do zwalczenia, nie mówiąc o potencjalnej nadwrażliwości układu wzrokowego na promieniowanie UVB. Do zaleceń należy przykrycie skóry nieprzepuszczalną tkaniną oraz zastosowanie szkieł z filtrem UV. W standardowych recepcie wpisać mocny krem z filtrem, krople do oczu na zapalenie spojówek oraz suplementy witaminy B2 i D3.

Świrek po wyrecytowaniu zapamiętanych formułek wciąż wpatrywał się w talerz. Westchnął przeciągle i wyszeptał zatroskany do siebie:

- Musi się bać.

- Czyli nie przyzwyczaję się – Altego otaksowała Świrka długim spojrzeniem. Kiedy starała się ogniskować spojrzenie na jego twarzy oczy znów zaczynały ją piec i łzawić. Kontury rozcierały się. – Mogę spowolnić skutki oddziaływania słońca, doraźnie chronić skórę i resztę ciała, ale w końcu…w końcu to wszystko zda się na nic. Mózg mi się ugotuje, tak? I krew w żyłach też?

Świrek zamrugał oczami i odwrócił wzrok od talerza rozglądając się po pomieszczeniu jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę gdzie się znajduje. Spojrzał w stronę rozmówczyni, ale zaraz spuścił uniżenie wzrok.

- Nie… efekty nie będą tak dotkliwe, to był szok. - odpowiedział w swój nieśmiały sposób - I nie ogranicza się to tylko do ciebie. Cała reszta też odczuwa pieczenie lub będzie odczuwać. Wedle tego co zostałem nauczony wystarczy zablokować dostęp promieni słonecznych do skóry i oczu. Na przykład ubraniami oraz pociemnianymi przezroczystymi płytkami, soczewkami. To powinno zminimalizować symptomy.

Młodziak wycelował widelcem w ramię Altego.

- Nie wydzielasz melaniny… więc nic cię nie ochroni przed słońcem. Nie wiem czy potrafiłbym cię zbadać i wykryć przyczynę lub znaleźć sposób, by to zmienić. Nigdy… nikt nie miał do czynienia w Enklawie z problemami z promieniowaniem tego typu. Medycyna jednak, ta z książek, potrafiła dokonywać dowolnych cudów… kiedyś. Nie wiem jednak jak to robili oraz sprzęt jaki używali jest tam tylko wymieniony z nazwy. Tylko Bóg teraz wie, jaką potęgę zesłał na tych co przeminęli.

Chłopak zawahał się.

- Mogę chyba zrobić krem… z filtrem. To znaczy, że wiem chyba jak się go robiło w książkach. Ale nie mam kluczowych składników, tlenku cynku i dwutlenku tytanu, nie mam pojęcia skąd je wziąć, nigdy ich nie spotkałem - spojrzał na Magika - A ty? Słyszałeś o tym? No i wiesz może jak zrobić okulary, aby ochronić oczy?

Magik spojrzał na Świrka. Nigdy o czymś takim nie słyszał. Coś tam wiedział, ale tlenkami nigdy się nie zajmował. No dobra, rdza to też te całe tlenki, ale rdza to rdza.

Księgarz skończył dolewać Łasicy grzybowej zupy do miski, wytarł w bluzę zatłuszczone palce i skinął zwiadowcom głową.

- Odpoczywajcie - powiedział zabierając Kosiarzowi pusty garnek - Czas do zmierzchu szybko przeleci. Do zobaczenia później.

Kosiarz wyszedł w ślad za Księgarzem, ale nie zszedł na niższy poziom bazy, tylko zajął stanowisko tuż przy zatrzaśniętym hermetycznie włazie wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z pilnującą schodów Grzywką. Wśród jedzących ludzi zapanowała na chwilę cisza, przerwana zgrzytem nóg odsuwanego krzesełka Cichego. Dowódca patrolu odłożył wylizaną do czysta menażkę na sąsiednie siedzenie i wyszedł z salki odprowadzany bocznymi spojrzeniami kompanów.

Wracając myślami do słów Świrka Magik obserwował kątem oka poprzez próg otwartych drzwi jak Cichy rozmawia o czymś szeptem z Kosiarzem.

- Jak znajdziesz nie zardzewiałą blachę o stalowo-szarym plamistym kolorze to być może na powierzchni będziesz miał cynk i tlenek cynku - powiedział technik - Powodzenia w skrobaniu, bo warstwa i tak będzie cienka, że przy okazji zeskrobiesz stal i w tym swoim kremie będziesz miał rdzę. Powodzenia. O tytanie w ogóle nie słyszałem, nigdy nie miałem czegoś takiego w łapach. A te gogl, co dostaliśmy to nie działają?

- Działają, ale gównianie. Jakbym w skarpetach weszła do wody - powiedziała Altego - Niby coś robią, ale w nogi mokro.

- Słuchajcie - zwróciła się do swoich towarzyszy. - Nie możemy się pozwalać tak traktować! Starsi czegoś od nas chcą. Jesteśmy dla nich cenni. Nie możemy się zgadzać na wszystko. Postawmy im warunki.

Magik popatrzył na Altego.

To proste, mamy dotrzeć do tego tanka z wodą, teraz im się plany zginęły. Byliśmy tam, więc puszczą nas tam ponownie. Żeby to wszystko targać. Na dół już nas nie puszczą, żebyśmy nie gadali - podrapał się po szyi, ale wyglądało tak, jakby przejechał sobie palcem pod brodą. Teraz idziemy tam, do osady, wracamy i idziemy ponownie, tym razem do jeziora. Oczywiście z obstawą. Tym razem Cichy im nie pewnie nie wystarczy.

- Nie rozumiesz - dziewczyna potrząsnęła głową. - Mamy coś, co jest dla Starszych cenne. Wiedzę. Znamy drogę. Możemy to wykorzystać.

- Ja chciałbym… - Świrek zawahał się dołączając do rozmowy - ...żebyśmy załatwili to szybko. To tylko podejść tam i wziąć te paliwo, prosta robota. Wolałbym być w Enklawie jak najszybciej. Martwię się o Elif.

Magik rzucił wzrokiem na Świrka, potem ponownie na Altego.

- Rozumiem. Oprócz nas był jeszcze Cichy. A istnienie osady nie jest dla starszyzny tajemnicą, oni i tak znają drogę. Pewnie byli już tam wielokrotnie, Nie wiem… - Magik pokręcił głową próbując sobie ułożyć w głowie to co chciał powiedzieć - To było od losowania. Wybrali nas do odetkania kanalizy, widzieliśmy tam za dużo, to wzięli nas na powierzchnię. Łowcom się to nie podobało. Teraz będziemy kursować z obstawą wte i wewte, żebyśmy im nie zwiali. Co niby takiego wiemy, czego Cichy nie wie? Hej Łasica, ty miałeś być podobno łowcą, ale im też podpadłeś, co nas może jeszcze czekać?

- A może to próba? Altego nie wydawała się przekonana. - Wybrali nas udając, że to losowanie. Bo wiecie, rokowaliśmy. Wyróżnialiśmy się. To wszystko test czy jesteśmy gotowi, aby nam zaufać. Może awansujemy?

- Wszyscy dzielimy ten sam los, wychowani w tej samej wierze. W enklawie nie ma powodów do braku zaufania, wszyscy pracujemy dla dobrobytu społeczności przecież. - Świrek westchnął - Chciałbym by zaufali Elif. Ona jest teraz sama.
 
Joer jest offline