Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2021, 07:21   #17
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Rip pierwszy zareagował a postawione przezeń ultimatum nie spodobało się zbirom Grubasa. Ostrza, które wcześniej były tylko rekwizytami uniosły się w pewnych, mocnych dłoniach. Dłoniach ludzi, którzy nawykli do robienia krzywdy. Noże też nie wyglądały na takie, którymi o poranku kroi się bułeczki do śniadania.

Czas na ułamek chwili zatrzymał się w piwnicy, gdy niepewna równowaga sił wymagała zadumy, refleksji nad życiem i śmiercią. I wątłej granicy dzielącej jeden stan od drugiego. Grubas w szlafroku uniósł w obronnym geście dłonie.

-Panowie, nie musimy…

DeGroat szarpnął „pakunkiem” podrywając go z miejsca - skąd w takim człeku było tyle siły?? - i cisnął nim w najbliższych członków komitetu powitalnego Grubasa. Zachrzęścił łańcuch, którym Sotorius był skuty. DeGroat nie czekał na przeciwników, tylko od razu skoczył z dobytym ostrzem ku szczęściarzom, którzy już liczyli zapłatę za dobrze wykonaną robotę. Lampa ciśnięta przezeń odruchowo rozbiła się u stóp Grubasa oblewając szlafrok oliwą, która w jednej chwili zajęła się ogniem.

-Wiecie... jak to mawiają o widłach, jedne cios za trzy dziury... NA GLEBĘ KTO CHCE ŻYĆ! - krzyknął Lupus mierząc w przeciwników wyrwanym z wora garłaczem.

-Kurwa! Zabijcie ich! - ryknął Grubas próbując ugasić płonącą na nim pochodnię.

Huknął strzał, bo Lupus wiedział, że najlepszym celem jest tłum i nie zamierzał z niego nie skorzystać. Huknął strzał a piwnicę wokół Schrama zasnuła błękitna mgła.

Klemens skoczył w wir walki mając świadomość tego, że zaskoczenie to połowa sukcesu. Tak wiele rzeczy działo się równocześnie, że gdyby dłużej się nad tym zastanawiał, tak jak przystało w akademii, pewnie by mógł przeprowadzić na ten temat wywód, powołując się na wybitne autorytety militarne. Tyle, że to nie była Akademia a życie. Musiał o nie zawalczyć.

„Oczko” był synem swojego ludu. W górach mawia się „Noży nigdy dosyć” i prawda ta jak druga skóra przylegała do każdego, kto wychował się wśród nagich szczytów. Dobył ostrza i przesunął się w bok, w cień. W przestrzeń umykającą uwadze nim jeszcze huknął strzał. A później, gdy niebieska mgła zasnuła piwnicę ruszył dyskretnie między skrzynie zachodząc przeciwników z flanki.

Tosse nie był zadowolony z tego, że Grubas odebrał im „towar”. Mniej jeszcze była zadowolony z tego, że DeGroat cisnął nim w przeciwników. Jęk potęgi kupiectwa rozległ się w piwnicy, ale w piwnicy tyle rzeczy działo się naraz, że nie sposób było go wychwycić. Przekradł się w kierunku przeciwników skulony, niemal w przysiadzie, po czym dostrzegł drugiego kulącego się przeciwnika skrytego za skrzynią, czekającego na atak z zaskoczenia. Młotek zatoczył łuk, po czym wbił się w jego potylicę. Można było powiedzieć, że obaj odnieśli sukces, bo zaskoczenie było pierwszorzędne.

Jęki rannych wypełniły piwnicę, ale wnet dołączyło do nich dudnienie. Pościg dotarł do zablokowanych, okutych drzwi i domagał się wpuszczenia.

Klemens stanął twarzą w twarz z przeciwnikiem uzbrojonym w długi nóż. Ten chcąc zyskać przewagę skoczył na skrzynię. „Pozycja na wzgórzu wzmacnia walory obronne zwartych szyków, jest również doskonała do przeprowadzenia szarży” przypomniał sobie jeden z wykładów o taktyce i strategii. Tyle, że tu była piwnica a walka nie dotyczyła zwartych szeregów. Nie tracąc chwili ciął przeciwnika po nogach, które miał na odpowiedniej dzięki „przewadze” skrzyni wysokości. Nóż wszedł w ciało ciągnąc za sobą krople krwi. Przeciwnik zachwiał się, skrzynia zakolebała się stając w poprzek a wróg runął na nią w dół. Tego jak walnął jajcami o jej kant Klemens już nie widział biegnąc w kierunku DeGroata.

Widząc, że walka rozgorzała na dobre i słysząc dudnienie za plecami Tesslar podjął decyzję. Odsunął się od drzwi i zdobytym ostrzem rzucił się na będących ewidentnie w odwrocie przeciwników.

Lupus z ciekawością czekał aż rozwieje się mgła, by ocenić efekt swego wystrzału. Słyszał jęki, ale chciał widzieć. Nim jednak to się stało z mgły wyłonił się jakiś olbrzymi potwór, zbir bez ucha z wściekłym grymasem na twarzy i z ogromną pałą w rękach. Lupus zamarł na chwilę zasłaniając się dzierżonym garłaczem. Przeciwnik uderzył ze straszliwą siłą, zza głowy. Ten cios najpewniej wbił by łeb woźnicy pomiędzy żebra czyniąc zeń brzuchomówcę. Tyle, że to była piwnica. Pała wyrżnęła w ceglany sufit sypiąc odłamkami wkoło i wypadła ze zdrętwiałych rąk oprycha. Schram nie czekał na to, aż ten dojdzie do siebie tylko wbił mu lufę garłacza w twarz wybijając zęby i w fontannie krwi wbijając nos do środka. Olbrzym ryknął i runął na kolana chwytając się oburącz za twarz. Lupus nie czekał, tylko skoczył w kierunku DeGroata i chłopaków. Tesslar, który właśnie przebiegał obok, uderzył go ostrzem z boku w szyję. Posyłając na ziemię.

DeGroat niemal od razu zrozumiał, że porwał się z motyką na słońce. Zbirów było zbyt wielu. Sparował dwa pierwsze ciosy nawet się nie odcinając. Cofnął się świadom powiedzenia „I rycar dupa jak wrogów kupa”. Szukał okazji. Wnet jednak z boku uderzył Klemens a „Oczko”, ten pojebany truciciel, zaszedłszy zbirów z tyłu, wbił jednemu nóż pod nerki. Ten sflaczał nurzając prawicę Durnhelma we krwi.

Tosse szarpnął za łańcuch mimochodem słysząc przekleństwa i wycie Grubasa. Szarpnął z całych sił starając się przyciągnąć Sotoriusa do siebie. Tyle, że trzymało go chyba dwóch nie walczących jeszcze zbirów. Byli silniejsi. Nie miał szans… do momentu gdy nie staranował ich szarżujący Root odrzucając ich od „pakunku” i tnąc w poprzek tasakim. Siknęła krew, gdy rzeźnickie narzędzie złamało w pół jednego z przeciwników. Drugi uderzył łbem w ścianę i sflaczał i…

… było po walce. Wszystko skończyło się i słychać było tylko jęki poskręcanych, wijących się na ziemi rannych i dudnienie we wrota. Pomieszane z jakimiś trzaskami. Pewnie ścigający ich starali się rozbić drzwi. Nawet Grubas ucichł, ale gdy spojrzeli w jego stronę zobaczyli jak stoi nagi oddalony o kilka kroków od płonącego na ziemi szlafroka. Wyglądał… grubo. Sflaczałe ciało wisiało w wałkach tłuszczu na potężnym ciele. Blada, niezdrowa cera. Z całą pewnością prowadził nie zdrowy tryb życia, ale kim byli by o tym mówić? Teraz jeszcze dodatkowo dziwnie skrępowany zasłaniał dłońmi niewielkie przyrodzenie. Najwidoczniej nie czuł się komfortowo. Ale trudno było mu się dziwić, nie wszystko poszło po jego myśli…

-Panowie, to było horendalne nieporozumienie - powiedział do nich po czym spojrzał na DeGroata szukając aprobaty. - Horendalne! De Groat, chcieliśmy tylko was uwolnić od pościgu. DeGroat…!


***


5k100 i wio!
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline