Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2021, 09:06   #10
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
8 sierpnia 2050, Avonmore, FA

Sześciu uzbrojonych po zęby facetów to nie widok jakiego JD się spodziewał. Luźna standaryzacja ubioru i sprzętu świadczyła, że goście nie byli najemnikami z pierwszej lepszej łapanki. Na mechanice John się nie znał, ale podejrzewał, że pożeranie ludzkiego ramienia nie było wywołane tym, że pojazd zasilany był ludzkim mięsem, a nie paliwem. Kiedy John skupił się na przestrzeni pod maską auta nie było mu do śmiechu. Chciał pomóc, ale bał się zagęścić ruchy kiedy skierowane było w jego kierunku kilka luf. Ci goście wyglądali jakby zabicie człowieka nie było dla nich czymś specjalnie trudnym...

Davis bez większej paniki w oczach przyglądał się mężczyźnie z hakiem zamiast ramienia. Stalowa proteza nie była zbyt praktyczna, ale robiła wrażenie. John uniósł ręce zerkając kątem oka na Hectora. Garcia stracił swój pierwotny pęd, a poturbowane krzesło barowe było jedyną ofiarą jego pośpiechu.

Zbrojni faceci nie tylko robili wrażenie zorganizowanych, ale też działali jak na wojskowych przystało. Szybko i sprawnie zatrzymali toczący się pojazd, a następnie uwolnili ramię kompana. Widok był paskudny. Oderwanie skóry przedramienia od ciała komplikowało sprawę ewentualnego leczenia jednak było zdecydowanie lepszym wyjściem niż pozostawienie ręki w gorącym środowisku.

John złapał kilka głębszych oddechów. Opanował się z podobną łatwością co Hector. Garcia musiał mieć zatem całkiem mocne nerwy. W tle dało się słyszeć wymiotujących klientów baru.

- Macie medyka? - zapytał Hector oglądając się na przemian na faceta z paskudnie poparzoną ręką i na gościa z protezą w postaci haka - Źle to wygląda i pewnie będzie się kurewsko paprało. Zresztą samochodem też mogę się zająć jakby co, trochę się znam na mechanice.

- Ty zajmij się autem, a ja rannym. - powiedział JD opuszczając ręce i postępując kilka ostrożnych kroków w kierunku swojego przyszłego pacjenta. - Zaczerwienie, solidny obrzęk, pęcherze wypełnione płynem surowiczym. - dodał medyk przyglądając się ranie. - Najbardziej niepokoi mnie powierzchowna martwica. - westchnął JD. - Mamy tu do czynienia z oparzeniem głębokim drugiego stopnia obejmującym naskórek i część skóry właściwej. Ból nie jest tak wielki, ponieważ spora część zakończeń nerwowych została uszkodzona. Rozległość oparzenia szacuję na jakieś 5% korzystając z reguły dłoni.

Medyk sięgnął po swój plecak po czym rozejrzał się po otoczeniu. Potrzebował odpowiedniego miejsca i dostępu do czystej wody. Najlepiej byłoby polewać ranę zimną wodą jednak w przypadku braku większej ilości życiodajnego płynu mógłby też wykonać okład. Jego zapasy medykamentów były na tyle duże, że nie musiał się nimi póki co martwić.

- Najlepiej byłoby wejść do środka, oczyścić jeden ze stołów i tam zająć się raną. - medyk pokazał wejście do baru. - Zyskamy większą pewność, że nic nie zanieczyści rany. - JD nie dodał, że w ten sposób zyska większe grono obserwatorów i poszerzy swoją skromną bazę ewentualnych pacjentów.

Swoim "rozpoznaniem" rany John chce wywołać u obserwatorów (szczególnie kompanów rannego) wrażenie, że mają do czynienia z fachowcem niedostępnego lokalnie kalibru. Jak MG woli można wykonać test na Charakter wsparty sztuczką albo Spryt połączony z dowolną medyczną umiejętnością. Tutaj raczej nie ma potrzeby blefować.
Jakby doszło do ewentualnego zabiegu JD skorzysta z pełni swojego asortymentu wliczając jednorazowe rękawiczki, gazy jałowe, czyste bandaże i środki dezynfekujące. Przyjemnie by było jakby barman podał chociaż pół litra zimnej, czystej wody. JD może go do tego spróbować przekonać gdyby jednak kompani rannego nie byli lokalnymi stróżami prawa, a "ochroną" zbierającą hara... znaczy gable za ochronę lokalnym firm.

 
Lechu jest offline