DeDeczki i PFy | Varel przyglądał się goblinowi przez moment, łapiąc oddech po biegu.
-To czemu uciekłeś od razu jak nas zobaczyłeś? Nie wierzę, że przestraszyłeś się Dae.
- Eee... - goblin na chwilę zamyślił się, przy okazji oblewając przelotnym rumieńcem. - Właściwie to nawet się dobrze nie przyjrzałem! Gdy tylko zobaczyłem czyjąś sylwetkę, to od razu pomyślałem, że to Marduk! Nie widzieliśmy się od kilku godzin a miałem mu coś przynieść! A chyba domyślacie się, jaki potrafi być gdy się zdenerwuje! Wypuśćcie mnie dobrzy ludzie, nic wam nie zawiniłem.
Spojrzał błagalnie w oczy bohaterów.
-Co miałeś mu przynieść? - elf postanowił szybko pociągnąć go za język, zanim zadadzą inne pytania.
- Kwaterkę piwa, bo go suszyło, a nie chciało mu się ruszyć zadka do „Cichego Kota” - odparł z wyraźną pewnością. - Dobrzy panowie, widzicie, żem nic nie winnym. Puśćcie mnie.
Kallel lekko potrząsnął goblinem podnosząc go bez większego wysiłku poziom swoich oczu
- Skup się. - powiedział cicho do ucha wiszącego więźnia. - zapytam raz, a ty odpowiesz zgodnie z prawdą, inaczej rozszarpię cię gołymi pazurami, że nawet Marduk cię nie rozpozna. Kiwnij głową, jeśli zrozumiałeś. - Barbarzyńca zrobił pauzę czekając na reakcję Snikita.
- Dobrze, teraz powiesz nam dokładnie co się stało wczoraj w kuchni. Od kogo miałeś truciznę i kto kazał ci ją dolać do kaszy?
Goblin zaczął się wiercić w uścisku i młócić powietrze nogami, ale niewiele mógł zdziałać wobec tytanicznej siły barbarzyńcy. Skonfrontowany z taką potęgą i nieuchronnością odpowiedzi na krępujące go pytanie w końcu pękł.
- Niee! Ja nie chciałem! To ON mnie zmusił! To miały być tylko przyprawy! Nie jestem mordercą! Litości! Nie wydawajcie mnie, ja nie chcę umierać! - jęczał żałośnie, będąc na granicy rozpaczy.
Dae przyglądała się z ciężkim sercem przesłuchaniu.
- Drogi Kallelu, jeśli mogłabym prosić. Wystarczy. Proszę, puść go. - zwróciła się uprzejmie do kotoluda. - Już nam wszystko powie, prawda?
Spojrzała ciepło na Snikita. Goblin skinął jej pokornie głową.
Kallel spojrzał nieufnie na Snikita szczerząc kły z lekkim pomrukiem po czym postawił go na ziemi, choć nie wypuścił z uścisku.
- Nie podejrzewamy cię o bycie mordercą, ale jeśli nie powiesz, kto cię zmusił, wszystko będzie wskazywało na ciebie - stwierdził spokojnym głosem Varel.
- Nie! - krzyknął goblin na samo wspomnienie o jego winie, jednak widząc skupione na nim oblicza drużyny, zaraz zamilkł i spuścił wzrok - Dobrze, powiem wszystko... Wkrótce po tym jak Bort przybył do miasta, spotkałem w zaułku Halloda…
Przełknął z trudem ślinę, a jego ciało przelotnie zadrżało.
- Przyparł mnie do ściany i wcisnął mi fiolkę, która miała zawierać jakieś „przyprawy”. Powiedział, że jak nie dodam ich do jedzenia brodacza, to znajdzie mnie i… wypróbuje na mnie jeden ze swoich noży…
Goblin zadrżał z trwogi. Poruszona kapłanka Sarenrae podeszła do niego i pogłaskała go po głowie, wypowiadając do niego kojące słowa.
- Spokojnie, nikt ci nic złego nie uczyni biedaku. Ochronimy cię przed tym Hallodem.
- To wszystko nie tak! - kontynuował Snikit. - Nie tak miało być! ON powiedział, że kupiec wyłącznie poczuje się po tym gorzej i rozboli go brzuch. To miała być jakaś forma odpłaty za niekorzystną umowę, jaką podczas ostatniej wizyty zawarł z tym osiłkiem. Nie było mowy o żadnym zabijaniu! Ja… nie chciałem go zabić. Nie wiedziałem, że to trucizna! Błagam, nie mówcie nikomu, że to ja!
Popatrzył z trwogą po bohaterach.
- Dodałem tego przeklętego specyfiku do owsianki wkrótce po tym jak wybuchła walka. Więcej nie wiem. Proszę, nie pozwólcie uczynić mi krzywdy. Nie jestem żadnym mordercą, nigdy nikomu nic nie zrobiłem.
- Wiem, że jesteś niewinny, drogi Snikicie. Hallod wykorzystał cię w podły sposób, uciekając się do brutalnego szantażu. Nie musisz się niczego bać przyjacielu.
Mówiła Dae z serdecznym uśmiechem na twarzy głaszcząc goblina.
- Co teraz zrobimy? - zapytała chwilę później kompanów.
- Musimy odwiedzić Halloda - uznał Varel - wierzę Snikitowi, ale morderstwo dostawcy za niekorzystną umowę nie ma sensu. Hallod pewnie miał inny powód, tylko o nim nie mówił.
- To bajka - zgodził się Kallel puszczając goblina. - Po co miałby mówić prawdę małej myszce.
Kallel przemilczał to w jaki sposób Dae zamierza ochronić Snikita. Nie będą przecież w miasteczku na zawsze.
- Snikita trzeba związać, żeby czasem znowu nie uciekł i czas zajrzeć Hallodowi do domu. - Mel zwięźle wyraził swoje zdanie.
- Co? Nie! - wrzasnął goblin w odpowiedzi na propozycję półelfa. - Nie wiążcie mnie! Nie zostawiajcie mnie samego! A co jak mnie tu znajdzie? Na pewno mnie wtedy zabije! Nieee!
Tym razem Dae z trudem przyszło uspokojenie wiercącego się w uścisku barbarzyńcy Snikita. W końcu jednak łobuziak doszedł do siebie. A wtedy padło pytanie ze strony kotoluda.
- Gdzie znajdziemy tego Halloda?
- Powinien być w swoim domu - odparł z cieniem niepewności w głosie zielonoskóry. - Ale nie dam głowy, bo bałem się zajrzeć. Uważajcie na niego, to kawał chłopa. Szeryf się go boi. Nie wątpię że tak podejrzany typ ma niejedną osobę na sumieniu...
Goblin z wielkim trudem przełknął wielką gulę.
- Puścicie mnie już? Powiedziałem wam wszystko. Nic nie jestem winien i nic tu po mnie. Wrócę sobie grzecznie do Marduka. Mogę?
Zapytał z nadzieją w głosie. Wodnica wsparła go, patrząc po swych towarzyszach z prośbą wymalowaną w oczach. Meliel pokręcił przecząco głową. Mimo wszystko Snikit był trucicielem i nie miał zamiaru później go szukać.
Kapłanka Sarenrae westchnęła ciężko.
- Dla mnie nie jest. Ale skoro zamierzasz się upierać… To proszę, chociaż zostawmy go w jakimś bezpiecznym miejscu... Bo co jak Halloda rzeczywiście nie ma w domu, a będzie wracał i go znajdzie?
Goblin na samą myśl zrobił się bladozielony a jego czoło pokryły perliste kropelki wody. Ale nie miał już sił walczyć o swoje.
Elf zastanowił się przez moment.
- Schowamy go w jednym z opuszczonych budynków. Snikit, jest tu jakaś dobra kryjówka blisko? Jeśli Halloda nie ma w domu, to możesz na niego wpaść w miasteczku. A pozostali mieszkańcy myślą, że to ty sam otrułeś Borta i nikt ci nie kazał… Unikniesz kłopotów, jak pokażesz się gdziekolwiek dopiero jak wyjaśnimy całą sprawę.
- E… no dobra - odparł kwaśno Snikit. Ewidentnie nie uśmiechało mu się to wszystko, ale nie chciał spotkać Halloda, a dopóki był podejrzewany przez mieszkańców, również żadnego innego mieszkańca, a tym bardziej szeryfa Roltha. - Tylko załatwcie to szybko. Mogę się schować w którejś z opuszczonych chałup.
- Mały najlepiej wie gdzie się schować. My, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo musielibyśmy go wziąć ze sobą. - zgodził się Kallel. - Jeśli będzie kombinować, sprzedamy go szeryfowi, a wtedy wszyscy dowiedzą się kto dokonał morderstwa. - ostatnie zdanie skierował do goblina. Snikit lepiej znał okolice i mógł się przed nimi ukryć, dlatego barbarzyńca upewnił się, że mały gnojek wie z kim trzymać dla swojego bezpieczeństwa.
- Myślę, że to nie będzie konieczne - elf uśmiechnął się lekko i zwrócił do goblina - Zawołamy cię jak wyjdziemy, a teraz zmykaj.
Goblin zamrugał oczami i spojrzał na drużynę.
- W sumie ten duży dobrze gada - najpewniej miał na myśli Kallela. - Pójdę się schować. To akurat umiem. Uważajcie na siebie, Hallod jest naprawdę niebezpieczny. A na głupiego też nie wygląda.
Kiedy kotolud go puścił, skinął drużynie głową i udał się w kierunku zrujnowanych domostw, czujnie rozglądając się na wszystkie strony. Dae jeszcze pomachała mu na pożegnanie.
Ostatnio edytowane przez Sindarin : 03-10-2021 o 12:17.
|