Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2021, 09:53   #46
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Varel przyglądał się goblinowi przez moment, łapiąc oddech po biegu.
-To czemu uciekłeś od razu jak nas zobaczyłeś? Nie wierzę, że przestraszyłeś się Dae.
- Eee... - goblin na chwilę zamyślił się, przy okazji oblewając przelotnym rumieńcem. - Właściwie to nawet się dobrze nie przyjrzałem! Gdy tylko zobaczyłem czyjąś sylwetkę, to od razu pomyślałem, że to Marduk! Nie widzieliśmy się od kilku godzin a miałem mu coś przynieść! A chyba domyślacie się, jaki potrafi być gdy się zdenerwuje! Wypuśćcie mnie dobrzy ludzie, nic wam nie zawiniłem.
Spojrzał błagalnie w oczy bohaterów.
-Co miałeś mu przynieść? - elf postanowił szybko pociągnąć go za język, zanim zadadzą inne pytania.
- Kwaterkę piwa, bo go suszyło, a nie chciało mu się ruszyć zadka do „Cichego Kota” - odparł z wyraźną pewnością. - Dobrzy panowie, widzicie, żem nic nie winnym. Puśćcie mnie.
Kallel lekko potrząsnął goblinem podnosząc go bez większego wysiłku poziom swoich oczu
- Skup się. - powiedział cicho do ucha wiszącego więźnia. - zapytam raz, a ty odpowiesz zgodnie z prawdą, inaczej rozszarpię cię gołymi pazurami, że nawet Marduk cię nie rozpozna. Kiwnij głową, jeśli zrozumiałeś. - Barbarzyńca zrobił pauzę czekając na reakcję Snikita.
- Dobrze, teraz powiesz nam dokładnie co się stało wczoraj w kuchni. Od kogo miałeś truciznę i kto kazał ci ją dolać do kaszy?
Goblin zaczął się wiercić w uścisku i młócić powietrze nogami, ale niewiele mógł zdziałać wobec tytanicznej siły barbarzyńcy. Skonfrontowany z taką potęgą i nieuchronnością odpowiedzi na krępujące go pytanie w końcu pękł.
- Niee! Ja nie chciałem! To ON mnie zmusił! To miały być tylko przyprawy! Nie jestem mordercą! Litości! Nie wydawajcie mnie, ja nie chcę umierać! - jęczał żałośnie, będąc na granicy rozpaczy.
Dae przyglądała się z ciężkim sercem przesłuchaniu.
- Drogi Kallelu, jeśli mogłabym prosić. Wystarczy. Proszę, puść go. - zwróciła się uprzejmie do kotoluda. - Już nam wszystko powie, prawda?
Spojrzała ciepło na Snikita. Goblin skinął jej pokornie głową.
Kallel spojrzał nieufnie na Snikita szczerząc kły z lekkim pomrukiem po czym postawił go na ziemi, choć nie wypuścił z uścisku.
- Nie podejrzewamy cię o bycie mordercą, ale jeśli nie powiesz, kto cię zmusił, wszystko będzie wskazywało na ciebie - stwierdził spokojnym głosem Varel.
- Nie! - krzyknął goblin na samo wspomnienie o jego winie, jednak widząc skupione na nim oblicza drużyny, zaraz zamilkł i spuścił wzrok - Dobrze, powiem wszystko... Wkrótce po tym jak Bort przybył do miasta, spotkałem w zaułku Halloda…
Przełknął z trudem ślinę, a jego ciało przelotnie zadrżało.
- Przyparł mnie do ściany i wcisnął mi fiolkę, która miała zawierać jakieś „przyprawy”. Powiedział, że jak nie dodam ich do jedzenia brodacza, to znajdzie mnie i… wypróbuje na mnie jeden ze swoich noży…
Goblin zadrżał z trwogi. Poruszona kapłanka Sarenrae podeszła do niego i pogłaskała go po głowie, wypowiadając do niego kojące słowa.
- Spokojnie, nikt ci nic złego nie uczyni biedaku. Ochronimy cię przed tym Hallodem.
- To wszystko nie tak! - kontynuował Snikit. - Nie tak miało być! ON powiedział, że kupiec wyłącznie poczuje się po tym gorzej i rozboli go brzuch. To miała być jakaś forma odpłaty za niekorzystną umowę, jaką podczas ostatniej wizyty zawarł z tym osiłkiem. Nie było mowy o żadnym zabijaniu! Ja… nie chciałem go zabić. Nie wiedziałem, że to trucizna! Błagam, nie mówcie nikomu, że to ja!
Popatrzył z trwogą po bohaterach.
- Dodałem tego przeklętego specyfiku do owsianki wkrótce po tym jak wybuchła walka. Więcej nie wiem. Proszę, nie pozwólcie uczynić mi krzywdy. Nie jestem żadnym mordercą, nigdy nikomu nic nie zrobiłem.
- Wiem, że jesteś niewinny, drogi Snikicie. Hallod wykorzystał cię w podły sposób, uciekając się do brutalnego szantażu. Nie musisz się niczego bać przyjacielu.
Mówiła Dae z serdecznym uśmiechem na twarzy głaszcząc goblina.
- Co teraz zrobimy? - zapytała chwilę później kompanów.
- Musimy odwiedzić Halloda - uznał Varel - wierzę Snikitowi, ale morderstwo dostawcy za niekorzystną umowę nie ma sensu. Hallod pewnie miał inny powód, tylko o nim nie mówił.
- To bajka - zgodził się Kallel puszczając goblina. - Po co miałby mówić prawdę małej myszce.
Kallel przemilczał to w jaki sposób Dae zamierza ochronić Snikita. Nie będą przecież w miasteczku na zawsze.
- Snikita trzeba związać, żeby czasem znowu nie uciekł i czas zajrzeć Hallodowi do domu. - Mel zwięźle wyraził swoje zdanie.
- Co? Nie! - wrzasnął goblin w odpowiedzi na propozycję półelfa. - Nie wiążcie mnie! Nie zostawiajcie mnie samego! A co jak mnie tu znajdzie? Na pewno mnie wtedy zabije! Nieee!
Tym razem Dae z trudem przyszło uspokojenie wiercącego się w uścisku barbarzyńcy Snikita. W końcu jednak łobuziak doszedł do siebie. A wtedy padło pytanie ze strony kotoluda.
- Gdzie znajdziemy tego Halloda?
- Powinien być w swoim domu - odparł z cieniem niepewności w głosie zielonoskóry. - Ale nie dam głowy, bo bałem się zajrzeć. Uważajcie na niego, to kawał chłopa. Szeryf się go boi. Nie wątpię że tak podejrzany typ ma niejedną osobę na sumieniu...
Goblin z wielkim trudem przełknął wielką gulę.
- Puścicie mnie już? Powiedziałem wam wszystko. Nic nie jestem winien i nic tu po mnie. Wrócę sobie grzecznie do Marduka. Mogę?
Zapytał z nadzieją w głosie. Wodnica wsparła go, patrząc po swych towarzyszach z prośbą wymalowaną w oczach. Meliel pokręcił przecząco głową. Mimo wszystko Snikit był trucicielem i nie miał zamiaru później go szukać.
Kapłanka Sarenrae westchnęła ciężko.
- Dla mnie nie jest. Ale skoro zamierzasz się upierać… To proszę, chociaż zostawmy go w jakimś bezpiecznym miejscu... Bo co jak Halloda rzeczywiście nie ma w domu, a będzie wracał i go znajdzie?
Goblin na samą myśl zrobił się bladozielony a jego czoło pokryły perliste kropelki wody. Ale nie miał już sił walczyć o swoje.
Elf zastanowił się przez moment.
- Schowamy go w jednym z opuszczonych budynków. Snikit, jest tu jakaś dobra kryjówka blisko? Jeśli Halloda nie ma w domu, to możesz na niego wpaść w miasteczku. A pozostali mieszkańcy myślą, że to ty sam otrułeś Borta i nikt ci nie kazał… Unikniesz kłopotów, jak pokażesz się gdziekolwiek dopiero jak wyjaśnimy całą sprawę.
- E… no dobra - odparł kwaśno Snikit. Ewidentnie nie uśmiechało mu się to wszystko, ale nie chciał spotkać Halloda, a dopóki był podejrzewany przez mieszkańców, również żadnego innego mieszkańca, a tym bardziej szeryfa Roltha. - Tylko załatwcie to szybko. Mogę się schować w którejś z opuszczonych chałup.
- Mały najlepiej wie gdzie się schować. My, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo musielibyśmy go wziąć ze sobą. - zgodził się Kallel. - Jeśli będzie kombinować, sprzedamy go szeryfowi, a wtedy wszyscy dowiedzą się kto dokonał morderstwa. - ostatnie zdanie skierował do goblina. Snikit lepiej znał okolice i mógł się przed nimi ukryć, dlatego barbarzyńca upewnił się, że mały gnojek wie z kim trzymać dla swojego bezpieczeństwa.
- Myślę, że to nie będzie konieczne - elf uśmiechnął się lekko i zwrócił do goblina - Zawołamy cię jak wyjdziemy, a teraz zmykaj.
Goblin zamrugał oczami i spojrzał na drużynę.
- W sumie ten duży dobrze gada - najpewniej miał na myśli Kallela. - Pójdę się schować. To akurat umiem. Uważajcie na siebie, Hallod jest naprawdę niebezpieczny. A na głupiego też nie wygląda.
Kiedy kotolud go puścił, skinął drużynie głową i udał się w kierunku zrujnowanych domostw, czujnie rozglądając się na wszystkie strony. Dae jeszcze pomachała mu na pożegnanie.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 03-10-2021 o 12:17.
Sindarin jest offline