Może tradycja, że dusze legionistów żyją wiecznie i po śmierci wcielają się w nowych rekrutów. Były rytuał przyjęcia do legionu, coś podszytego mistyką, przysięgą krwi itp. Nowi przyjmowali by imiona poległych. Czasem trafiało by się komuś sławne imię i musiał by się napocić by mu dorównać
Shreya albo Rogata