Czas: 1940.VI.10; pn; późne popołudnie; godz. 16:35
Miejsce: Francja; pd Francja; Tuluza; komisariat policji
Warunki: wnętrze aresztu, jasno, ciepło, krzyki; na zewnątrz jasno, pogodnie, powiew, ciepło
Frank i Noemie (por. Annabelle Fournier)
- Gonić? A dlaczego? Przecież to agent Wenger. Na pewno chce wywieźć profesora w bezpieczne miejsce. - sierżant Doiron wydawał się być zdziwiony pomysłem aby ścigać odjeżdżających mężczyzn jak tu właśnie coś wybuchło i chyba zaczynał się pożar. Tak przynajmniej się odezwał i spojrzał na porucznik Fournier. Jego koledzy też wydawali się podzielać jego zdanie. Czarny Citroen tymczasem ruszył ale zatrzymał się zaraz przy wyjeździe z dziedzińca komendy. W tym zamieszaniu nie bardzo miał kto otworzyć bramę a może wartownik wybiegł gdzieś czy co. W każdym razie czarna osobówka na numerach z Clermont zatrzymała się w kierowca zaczął coś krzyczeć i ponaglać w stronę wartowni.
- Biegnijcie zobaczyć czy da się tam jakoś pomóc! A ty do telefonów i wezwij straż jeśli jeszcze tego nikt nie zrobił! - sierżant jakby ocknął się z zaskoczenia i posłał dwóch ludzi na dziedziniec w kierunku dymiących okien. Trzeciego zaś w przeciwną aby wezwał straż pożarną. Trójka mundurowych krzyknęła coś twierdząco i bezzwłocznie wybiegła z pomieszczenia aby spełnić to polecenie.