Nie mogło stać się inaczej... Recenzja Jaxa, wizja psychologicznego i fizycznego horroru, odwiedziny w ulubionej bibliotece, podręcznikowe hasło "Nie istnieją smoki, elfy i krasnoludy", system militarystyczny i motto drużyny: "Żołnierze umierają. Legion żyje."
Zaciągam się. Jeśli jest jeszcze szansa na rolę kwatermistrza w sztabie to klepię.
Tworzenie legionu - Rogata, po tym krótkim opisie Fenrira, najbardziej mi odpowiadała klimatem, jednak przegryzałam się trochę przez podręcznik i polecam porzucić dzikość serca na rzecz rozsądnie mechanicznych zalet Shrey'i.
Legion a'la Sparta. Legion to najemnicy, mix pochodzeniowo-kulturowy, jeśli już mielibyśmy wywodzić się z jednego środowiska to albo z Aldermarku i tu sami (a raczej nasi ojcowie) stworzyliśmy strukturę szkoleniową, a nasza przynależność do Legionu to wynik przypadku lub celowego działania Shrey'i. Albo moglibyśmy zapożyczyć motyw Nieskalanych za Denerys biorąc sobie Namaszczoną i wtedy wystarczyłoby powiedzieć, że jesteśmy z jednego z Wielkich Miast Pustkowi Kości. Ładne, fajne, podoba mi się choć od początku trzeba by było przemyśleć konwencje i różnorodność kolejnych poziomów drużyny. Bo sztab byłby prosty, ale im dalej tym ciężej, zwłaszcza, że drużyny początkowe chyba są już rozpisane w podręczniku?
Jeśli byśmy mieli iść w klasykę i mogłabym doprowadzić do skutku pomysł na kwatermistrza z Barta to brosze dla mnie królują. Któż wszak wyznaje bardziej pogląd o znaczeniu biżuterii niż oni?
Imiona poległych są super. Zwłaszcza, że to połowa roboty mniej przy tworzeniu kolejnego z 30-stu npców.
Już wspomniałam, że ze spaczonych kręcą mnie klimaty feministyczne - Plugawiąca i Spaczająca, więc się nie wyprę.
Z nowych pomysłów, nie mam zamiaru wiele dorzucać, bo obecne są dobre, ale trzeba zdecydować, który z nich rozwinąć.