| - Zgadłeś, nie podoba mi się to - skrzywiła się. - Z resztą jak niby miałabym od niej wyciągnąć tą informację? - popatrzyła na niego sceptycznie.
- Znając ją pewnie będzie ją interesowało po co ci to i będzie chciała coś w zamian. Z drugiej strony jednak Ilian jest w konflikcie z Algerothem, a Semai to ich sojusznicy.
- Sam możesz zapytać - roześmiała się. - Podać jakiś bzdetny powód. Ja tam nie mam doświadczenia w ściemnianiu Pandorinie, jak ty.
- Ja mam zakaz się wtrącać. Ty to co innego. - przypomniał ze złośliwym uśmieszkiem. - To nie ściemniaj. Może uda wam się nawiązać zdrowe relacje. - Tutaj Irya nie była pewna czy mówi poważnie czy nadal żartuje.
Corday roześmiała się, prawie do łez.
- Ale masz dzisiaj dobre poczucie humoru - odparła gdy się opanowała.
- Innego pomysłu nie mam - podniósł ręce w obronnym geście.
- O, i jak byś przeżył gdybyśmy się polubiły? - sarknęła.
- To już wasza sprawa - uśmiechnął się szeroko. - Podpowiadam rozwiązanie na twój problem. Nie wtrącam się w grono przyjaciół - uśmiech przeszedł w tajemniczy i nikczemny.
- Dziękuję za pomoc, może skorzystam - mrugnęła do niego, mając rozbawioną minę. - Ale zanim pójdę na skróty, najpierw sprawdzę dokładniej jedną rzecz na nagraniach.
- Szkoda - zaśmiał się. - Zaczęło mnie mocno intrygować jaki byłby efekt waszej rozmowy.
- Co, chcesz żebym się przed naszym ślubem pojednała z twoją szefową? - podpuściła go.
- Coś w ten deseń. Zdjęłabyś ze mnie część odpowiedzialności - puścił do niej oko.
- Ale mi pasuje to, że nie mam teściowej - rozbawił ją tym.
- A to o to ci chodzi. Boisz się, że Pandorina będzie pełnić funkcję przyszywanej - parsknął.
- No raczej - odpowiedziała niby poważnie, ale uśmieszek zdradzał wszystko. - I później zacznie się wtrącać nam do metod wychowawczych, do koloru ścian w salonie, jak to teściowa.
- Może często nie będzie cię odwiedzać - powiedział z powątpiewaniem.
- Taa, zaprzyjaźnimy się, zaczniemy razem chodzić do spa, zaplatać sobie nawzajem warkocze, w końcu zacznie chcieć mnie przekonwertować na Heretyka. Nie, spasuję, zanim to pójdzie w tym kierunku - pokazała mu język.
- Tak. Zapiszecie się do skautów i będziecie sprzedawać ciasteczka - zaśmiał się. - A może to tobie uda się ją nawrócić? - potarł brodę w udawanym zamyśleniu.
- No, przecież, jestem tak zajebista, że każdego Heretyka ustawie na dobrą drogę - roześmiała się ponownie.
- Miałaś innych heretyków przede mną? - zapytał z iskierkami rozbawienia w oczach.
- A może to taki twój cwany plan na rozwód, co? - popatrzyła na niego z udawaną podejrzliwością. - Podpuszczasz mnie do spotkania z nią, bo wiesz, że na pewno się nie powstrzymam i zadziałam jej na nerwy, przez co pozbędzie się mnie jeszcze zanim wyjdę z jej gabinetu.
- I tak i nie - odpowiedział z uśmiechem, ale Irya miała wrażenie, że tym razem jest szczery. - Wierzę, że wyjdziesz z tego cało, a bilans zysk i strat wyjdzie na plus.
- Ale ty mnie potrafisz ładnie podpuszczać - pokiwała głową z podziwem. - Może nawet dam się namówić.
- Co jest bardziej przerażające? Że ty mnie tak dobrze znasz czy ja ciebie? - zmrużył oczy.
- Nazwałbym to raczej "wygodnym" - uśmiechnęła się uroczo. - Nie sądzisz?
- Jedno nie wyklucza drugiego - przekrzywił lekko głowę.
- Przeraża cię to? - odbiła piłeczkę, nim odpowiedziała na jego pytanie.
- Spośród przerażających rzeczy to ma dosyć niski priorytet - uśmiechnął się.
- Ja się cykałam tylko przed naszą pierwszą randką, ale kiedy wybrałeś przelecenie mnie ponad zabicie mnie, to już poszło z górki - stwierdziła z rozbawieniem. - Razem jest ciekawiej.
- To jeszcze nic pewnego. Nadal przecież masz okres próbny. Tylko wydaje mi się, że wcale nie masz ochoty go kończyć.
- No gdzież tam, mamy go już dawno za sobą - machnęła ręką, nie zgadzając się z nim. - Na pewno pamiętasz ten dzień kiedy po tłumaczeniu się z naszego związku przed Pandoriną przyszedłeś tu cały zdystansowany i mhroczny? Znowu mnie przeleciałeś zamiast zabić. To był ten moment kiedy skończył się okres próbny - posłała mu buziaka w powietrzu.
- No to skoro tak, to faktycznie czas, żeby Pandorina dała ci awans - pokiwał głową stanowczo.
- Ta, z miejsca by mi dała robotę ekskluzywnej prostytutki - parsknęła.
- Nie-e - pokręcił głową. - Umiejętności jak najbardziej masz, ale nie byłabyś przekonująca, bo nie wkładałabyś w to serca.
- I to jest bardzo dobra odpowiedź. Gdybyś przyznał mi rację, to byś dostał po głowie - wyszczerzyła się w zadziornym uśmiechu.
- Dlatego tym bardziej ciekawi mnie jakie stanowisko by ci zaproponowała.
- Co, mam pójść do niej tylko po to żeby zaspokoić naszą ciekawość? - powiedziała to takim tonem, jakby ten powód był wystarczający, żeby podjąć takie ryzyko.
- Na pewno będzie to ciekawsze niż nie zrobienie tego.
Myśli Iryi nakierowały się na zaplanowaniu wizyty u Heretyczki. Wstała od stołu i wróciła do niego niosąc dwie szklaneczki z whisky.
- Cokolwiek by miała dla mnie wymyślić, na pewno będzie chciała ostro wrobić. W coś co sprawi, że nie będziesz jedynym powodem, dla którego nie skończyła jeszcze jak Yamada - ta myśl ochłodziła jej entuzjazm na zaspokajanie ciekawości. - Zdecydowanie nie powinna się dowiedzieć, że potrafię też wyczuć braciszków, szczególnie jak potwierdzę, że wcale mi się to nie przewidziało - dodała w zamyśleniu, ale w pełnej powadze.
- Ode mnie się tego na pewno nie dowie - zapewnił stanowczo. Może trochę zbyt stanowczo.
- Co ty taki gorliwy w tym postanowieniu? - popatrzyła na niego z zainteresowaniem.
- Pomyśl chwilę. Co zrobiłaby Pandorina gdyby się o tym dowiedziała. Jaki wpływ miałoby to na nas. - Wykonał dłonią kolisty ruch wskazujący wszystko co ich otacza.
- Nie mam pomysłu, oświeć mnie - odparła i napiła się whisky.
- Im bardziej by jej na tobie zależało, tym większego haka by na ciebie znalazła i bym bardziej chciałaby cię kontrolować.
- Wsadziła by ciebie do lochu i zakuła w łańcuchy, żeby mieć pewność, że dam się na pewno wrobić - zachichotała po przełknięciu alkoholu, a wyobrażając sobie go tak skrępowanego wykrzywiła usta w lubieżnym uśmiechu.
- Chciałabyś - uśmiechnął się kwaśno. - Uderzyłaby w czulszy punkt.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |