Czcigodni waćpaństwo
kropka nad "i" postawiona. W końcu można by rzec, ale inne zajęcia moją głowę zaprzątały i nie szło "Czeredy" epilogu napisać.
Na szczęście już jest, choć rodził się ten epilog w wielkich bólach , muszę przyznać.
Pomysłów było kilka, ale postanowiłem ugryźć to w taki oto trochę pokrętny sposób.
Mam nadzieję, że epilog godny jest całej naszej opowieści i przynajmniej częściowo rozwieje różne wątpliwości.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział w tej sesji. Każdy z was znacząco przyczynił się do kształtu tej opowieści. Bez was nie byłaby ona tak wyjątkowa, klimatyczna i frapująca.
Pisząc posty do tej sesji czułem się, jakbym grał w piłkę na podwórku z dobrymi kumplami z którymi doskonale się rozumiem, którzy odczytują moje myśli i zagrywki, a ja wiem, że jak zagram na lewe skrzydło, to zawsze któryś tam będzie by to podanie odebrać.
Coś fantastycznego, naprawdę.
Nieraz zaskoczyliście mnie swoimi pomysłami i to też poczytuję sobie z plus tej sesji.
Do tego barwne odgrywanie postaci i szlachecka fantazja, która muszę powiedzieć, że momentami sprawiała, że bałem się o to, czy się sesja od tego nie rozleci.
Na szczęście udało się to okiełznać i mimo mocno fantastycznego wątku, nie odlecieć w totalne opary absurdu.
Nawet pomysł połykania magicznego kamienia i żołądkowe wojaże mości Bimbrowskiego udało się wpleść w klimat opowieści, nie rozsadzając jej całkowicie w strzępy.
Brawa dla was moi mili Państwo, bo przygody sakramenckiej czeredy na długo zapadną mi w pamięć, tak samo, jak wykreowane przez was postacie.
Kłaniam się nisko i do zobaczenia na innych szlakach erpegowy przygód.
P.S. Jak ktoś wie, jak się zamyka sesję, to poproszę o informację w tej sprawie.
__________________ I never sleep, cause sleep is the cousin of death |