Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2021, 14:25   #263
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Arnold

Tak, jak można się było spodziewać, po ich dość lichym wyglądzie i rynsztunku, "aresztowana" grupa awanturników nie miała znacznych sukcesów w obranym fachu. Łącznie uzbierało się około 23 koron i 2 srebrne pierścienie, plus sporą ilość niskiej jakości obozowego sprzętu. Niziołek miał też przy sobie bardzo kunsztownie wykonaną miedzianą figurkę przedstawiającą niewielką kobietę lejącą wodę z dzbana. Tak na kupieckie oko Arnolda mogła być warta nawet około 25 koron dla odpowiedniego kolekcjonera halflingskich dzieł sztuki, a takich w Ostermarku nie było zbyt wielu.

Napomknięcie o walkach gladiatorskich wyraźnie ucieszyło zaś topornika. Zatarł dłonie.
- No, zacnie będzie poszczerbić kogoś lepszego, niż te łajzy tutaj... Co to w ogóle było... - spojrzał z zażenowaniem na ekipę pojmanych "poszukiwaczy przygód". - Po cyrkach powinno się takich dziwaków pokazywać...

Arnold przekonywanie d20=13 sukces


Późniejsza opowieść kupca wyraźnie wywarła wrażenie na kapitanie, jednak wnioski z niej były raczej przygnębiające. To prawda, że mieli ludzi, którzy widzieli twarze uciekinierów, ale trop był już zimny i wóz po wjechaniu na pobliskie trakty mógł pojechać w każdą możliwą stronę. Do tego w dziwnych okolicznościach stracił powierzonego mu kapłana.
Kapitan potarł czoło.
- Panie von Thohrnl... Dziękuję za pomoc. Wypiszę odpowiednie dokumenta, żeśmy użyli pana łodzi i czasu dla sprawy wagi państwowej, tedy będziecie mogli się ubiegać o odpowiednie odszkodowanie od urzędu kanclerskiego - widać było, że chciał powiedzieć dużo więcej, że opowieść pozostawiła go z mieszanymi uczuciami, jednak ostatecznie pozytywny przekaz tak zgrabnie zaprezentowany przez Arnolda chyba przeważył, poza tym nadal miał do czynienia ze szlachcicem, co zapewne też nie pozostawało bez znaczenia.

Świtało już, gdy zapakowano awanturników-świadków na dodatkową patrolową łódź. Zapewne mieli zostać potem rozdzieleni między grupy poszukiwawcze, ale to już nie miała być troska Arnolda. Został na swojej łodzi ze swoimi towarzyszami, wolny, by ruszyć, gdzie tylko chciał. W całym zamieszaniu i wśród tylu ważniejszych spraw nikt nie poruszył sprawy bawełny, więc miał i kwit i towar. Jednak zamknięcie jednego tematu, było też otwarciem innych. Czy plotki o zarazie wzbudzą w okolicy panikę? Co stało się tajemniczym bytem z innego świata i Borysem? A co z dziwną szlachcianką, która chyba wiązała się z wizją, którą otrzymał? Pytania, pytania, pytania. Ciekaw był, czy Tkacz Przeznaczenia umyślnie umieścił go w centralnym miejscu tylu niecodziennych wydarzeń.

Karl
Dokładniejsze pytania dość szybko pokazały, że słownictwo przybyszów było jednak mocno ograniczone. Dogadanie się w sprawach precyzyjniejszych wymagało więc pomagania sobie gestami, ale ostatecznie odniosło sukces. Uciekinierzy byli wyraźnie zagubieni, z tego, co bowiem dowiedział się rycerz, w regionie dochodziło do sporych napięć między miejscowymi, a coraz większą ilością uciekinierów szukających schronienia. Niekoniecznie chcieli iść do większego miasta, gdzie władze i miejscowymi mogli im być nieprzychylni, skoro znaleźli już spokojny kąt tylko dla siebie. Z drugiej strony, ponura opuszczona okolica i nieludzkie wycie napawały ich słusznym lękiem, więc i argumenty o bezpieczeństwie dość dobrze do nich trafiały.

Ostatecznie majestat rycerza chyba przeważył i zgodzili się na jego plan.
- Ważko - przedstawił się brodacz. - Toporem robilim w hufcu za młodu.
I to było chyba na tyle jeśli chodziło o ich doświadczenie bojowe. Topora nie miał, ale miał siekierę. Poza tym byli to prości chłopi dość wprawni w zbieraniu płodów lasu i uprawianiu ziemi, jeśli taką mieliby dostępną. Kobiety, z tego co zrozumiał, były też dość doświadczone w tkaniu, na czym w swojej ojczyźnie zarabiały niemałe pieniądze.

I wtedy, gdy wydawało się, że reszta będzie tylko formalnością, w oddali rozbrzmiał kwik przerażonych koni. Z pewnością były to zwierzęta, które wcześniej ciągnęły wóz, którym tam przybyli.
 
Tadeus jest offline