- Cholerne wilki - wyrwało się Karlowi gdy ruszył do biegu.
Miał nadzieję, że kompani pilnują również koni już raz je niemal stracili na dziedzińcu zamku. Było to całkiem niedawno a teraz mieli drugie podejście na które miał nadzieję zareaguje człowiek na warcie.
- Wrócę po was - krzyknął gdy się oddalał do Kislevczyków. Nie zważał czy ktoś z nich biegnie mu pomóc chciał być jak najszybciej na miejscu. Konie wyczuwały często drapieżniki z odległości. Więc liczył na reakcję wartownika i szybkość swoich nóg. Potężnie obciążony nie był pewien kiedy uda mu się dobiec. Stracenie jednak ich środka transportu byłoby poważnym utrudnieniem.