Chuj strzelił drugą szablę, ale i tak na nic była w takim ścisku. Tu nie było potrzeby precyzyjnej roboty, ba nie było nawet możliwości. Jedyne co mógł zrobić stary kozak, to nie przeć do przodu, bo jak wyrwie z szeregu mięsa armatniego to go zatłuką, a talk przynajmniej z boków był chroniony.
Robił co mógł, by pozostać na nogach z jak najmniejszą liczba dodatkowych dziur.
Rąbał siekierom, cze co tam w rękę wlazło, porwał tarczę zakłutego widłami górala. Wiele przeszła już ta tarcza i zanosiło się na więcej.